poniedziałek, 30 grudnia, 2013r.

publikacja 29.12.2013 22:11

Hau, Przyjaciele!
Dopiero skończyły się święta, a w domu aż wiruje wszystko od zamieszania. Pani i Pan zaprosili gości na jakąś ważną noc, która się zbliża, a dzieci przygotowują zabawę w dużej sali parafialnej. W sobotę byłam na zebraniu, biegałam między mariankami i ministrantami, bo uwielbiam takie zamieszanie. Poza tym wysoka jak na grudzień temperatura działa na mnie pobudzająco. Nic tylko bym szczekała, węszyła, zaglądała w każdy kąt. Pomyślałam, że ja też mogłabym być na zabawie dziewczyn i chłopaków, aż tu nagle na naszej ulicy coś huknęło. Podkuliłam ogon, ukryłam się w łazience, a Pani westchnęła: „zaczyna się”. No i już wiem, że zbliża się taka noc, że sporo osób będzie strzelało, że huk sprawi straszny ból wszystkim psom, że trzeba iść do weterynarza po leki i że Pani radzi mi zostać z nimi w domu. No zgodziłam się z nią, tym bardziej, że trzęsąc się jeszcze przez godzinę i czając się pod kuchennym stołem, usłyszałam, że na tę noc szykuje się bigos, paszteciki i wiele innych pyszności. Zresztą, już kuchni nie opuszczę, bo Paulina z koleżankami szykują przyjęcie z białych potraw. Mam nadzieję, że będę mogła wszystkiego skosztować. Mam też nadzieję, że nikt z mojej rodziny i czytelników nie zamierza strzelać. Cześć, Astra