Nie dla mięczaków

Justyna Jarosińska

|

MGN 01/2014

publikacja 07.05.2014 11:47

Niewysoką, drobną zakonnicę otacza gromada dzieci. Wszyscy o coś pytają, równocześnie. Inni uczą się ról, przygotowują stroje.

W Łęcznej koło Lublina będzie kolędować ponad sto dzieci W Łęcznej koło Lublina będzie kolędować ponad sto dzieci
JUSTYNA JAROSIńSKA /GN

S ą prawdopodobnie największą grupą kolędników misyjnych w Polsce. W porywach to nawet więcej niż 100 osób. Od 14 lat do domów w Łęcznej niedaleko Lublina niosą Dobrą Nowinę o tym, że narodził się Zbawiciel i zbierają pieniądze dla dzieci z krajów misyjnych.

Wielka frajda

W salce parafii św. Barbary trwają przygotowania do jednego z najważniejszych wydarzeń. Dzieci uczą się ról, przygotowują stroje. Rozmawiają o rówieśnikach, dla których w tym roku przeprowadzą zbiórkę. Weronika ma 12 lat. Kolęduje po raz piąty. – Wiem, że ode mnie dużo zależy – mówi. – W zeszłym roku chyba pierwszy raz tak całkiem świadomie obejrzałam film o dzieciach z kraju, na który wtedy zbieraliśmy pieniądze. Zrozumiałam, że jeśli ja im nie pomogę, to kto ma im pomóc. Nie mogłam sobie nawet wyobrazić jak to jest, nie mieć ubrania czy jedzenia. Te dzieci, często bardzo małe, muszą opiekować się swoim rodzeństwem i pracować. Dziś wiem, że mój udział w grupie kolędników misyjnych i moja modlitwa pomagają im inaczej żyć. Julia i Emilka to siostry. Kolędują już siódmy raz. Ich najstarsza siostra Diana, razem z siostrą Dorotą Ostolską, jako mała dziewczynka rozpoczynała Papieskie Dzieło Misyjne Dzieci w parafii św. Barbary. – Kolędowanie to dla nas naprawdę wielka frajda – mówią dziewczyny – Dajemy innym dzieciom nadzieję, żeby mogły lepiej żyć.

Wystarczy uśmiech

Adrian to chyba najwyższy kolędnik. Ma 14 lat i od jakiegoś czasu wciela się w postać króla. W każdej grupie jest też Maryja, Józef i dziecko, które reprezentuje wspierany kraj. Grupę uzupełniają aniołowie i pastuszkowie. W domach, do których pukają, kolędnicy przedstawiają scenkę, opowiadają krótko o kraju, na który zbierają pieniądze i zostawiają mieszkańcom maleńki podarunek. – Ludzie nawet obiad proponują za nasz wysiłek, albo słodycze – opowiada Oliwia, która kolęduje już po raz szósty. – Czasami jemy a czasami nie, bo przecież musimy pilnować czasu. Rodzice i siostra Dorota bardzo się o nas martwią. – Nie każdy może ofiarować pieniądze – mówi Julia, stojąca obok. – Nie oczekujemy ich od wszystkich – dodaje. – Wystarczy nam uśmiech i to, że w ogóle ktoś chciał nam otworzyć drzwi.

Uzależnienie od kolędy

Każda grupa małych kolędników ma swojego dorosłego animatora. Wśród nich są tacy, którzy kiedyś sami chodzili z kolędą. Dwudziestoletnia Żaneta pierwszy raz kolędowała jako 10-latka. – Byłam pastuszkiem – opowiada. – Bardzo to przeżywałam. W następnym roku mogłam być kimkolwiek, byle tylko kolędować. Dziś mogę powiedzieć, że kolędowanie uzależnia :) Żaneta przygotowuje teraz swoich następców. – Prowadzę z nimi spotkania – mówi. – Sprawdzam, czy nauczyli się ról, jakie mają stroje. Modlimy się też za dzieci, dla których będziemy zbierać pieniądze. Mieszkańcy Łęcznej chętnie pomagają misjom. – Czasem, kiedy nie mogą nas przyjąć, bo właśnie wyjeżdżają, od razu, na ulicy, tam, gdzie nas spotykają, wrzucają pieniążki do puszek – opowiada Oliwia. – A zdarza się i tak, że kiedy mieszkanie jest zamknięte, na drzwiach jest przyklejona koperta z pieniędzmi lub kartka, że pieniądze zostawili u sąsiada.

On zabiera strach

– Kolędowanie w Łęcznej stało się już tradycją – opowiada siostra Dorota Ostolska, franciszkanka misjonarka Maryi. To ona 14 lat temu zapoczątkowała w tej parafii akcję kolędowania misyjnego. – Na początku były dwie grupy po sześć osób – wspomina zakonnica. – Poszliśmy z kolędą do tych domów, o których wiedzieliśmy, że gospodarze na pewno nas przyjmą. Rok później chętnych było już pięćdziesięcioro. Ale wtedy trzeba było już więcej odwagi, bo nie wiedzieliśmy, kogo spotkamy za drzwiami. – Dzieci musiały być przygotowane i na radość, i na rozczarowanie – podkreśla siostra Dorota. – To była ich bardzo ważna decyzja i naprawdę wielki wysiłek. W zeszłym roku kolędnicy dla dzieci z Wietnamu zebrali prawie 9 tysięcy złotych. Jedna trzecia tego, co udało się zebrać w całej archidiecezji lubelskiej. Dziś już wiadomo, że w tym roku dla dzieci z Konga będzie kolędować przeszło sto dzieci z Łęcznej. – Nie boimy się kolędować, nawet po ciemku – zapewniają mali kolędnicy. – Ludzie wyglądają przez okna, machają nam, uśmiechają się. Czego mamy się bać?... Nowo narodzony Jezus czuwa i zabiera strach.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.