Wigilijne odkrycie

Piotr Sacha

|

MGN 01/2014

publikacja 07.05.2014 11:47

Boże Narodzenie świętują przez dwa tygodnie. A nowy rok witają pierwsi na świecie.

Zatoka Stanisława Zatoka Stanisława
Dariusz Zdziech

Na środku Oceanu Spokojnego, niemal na równiku, leży Wyspa Bożego Narodzenia. Prawdziwy koniec świata – tak mógł pomyśleć James Cook, żeglarz, który 24 grudnia 1777 roku dopłynął do jej brzegów. To właśnie on odkrył to miejsce i nazwał Wyspą Bożego Narodzenia. Wybór nazwy był prosty. Przecież była Wigilia.

Zawsze pierwsi

To była trzecia i ostatnia z wielkich wypraw morskich kapitana Cooka. Słynny Anglik dobijał do nieznanego lądu. Nie zastał tam żywej duszy. Był tylko biały piasek, turkusowy ocean i mnóstwo śpiewających ptaków. Dziś na Kiritimati, bo tak właściwie nazywa się ta koralowa wyspa, żyje ponad 6 tysięcy ludzi. Wspomniana nazwa widnieje też na mapach. Miejscowi sylabę „ti” wymawiają jako „s”. Dlatego swoją wyspę nazywają „Kirismas”. A po angielsku „Christmas” – jak wiadomo – to Boże Narodzenie. Kiritimati (Wyspa Bożego Narodzenia) jest największą z 33 wysp tworzących państwo Kiribati. O tym miejscu najczęściej można usłyszeć w sylwestra. Bo dzięki położeniu geograficznemu mieszkańcy wyspy jako pierwsi witają nowy rok.

Kokosy na zawołanie

Na Wyspie Bożego Narodzenia jest tylko pięć wiosek: Tabwakea, Poland, London, Paris i Banana. Tabwakea ma najwięcej mieszkańców. W Paryżu nikt nie mieszka. Niedaleko Banana jest lotnisko. W Londynie przebywa ksiądz katolicki. A w Polsce żyje niecałe 400 osób, czyli sto tysięcy razy mniej niż w naszej Polsce. – Większość mieszkańców wioski Poland utrzymuje się ze zrywania... kokosów – opowiada dr Dariusz Zdziech, historyk i prezes Towarzystwa Naukowego Australii, Nowej Zelandii i Oceanii. – Koprę, czyli wysuszony miąższ kokosowca, wrzucają na statek, który przypływa do wyspy dwa razy w roku. Zresztą woda kokosowa – mówi dalej historyk – to ich główny napój. Dzieci piją ją jak coca-colę – uśmiecha się pan Dariusz. – Gdy chce im się pić, tata albo starszy brat wspinają się na palmę i zrywają dla nich orzech kokosa.

Święta w Londynie

– Nasze towarzystwo stara się pomagać wiosce Poland – mówi pan Dariusz, który na wyspie spędził dwa tygodnie. Powstał nawet specjalny projekt „Poland helps Poland”, czyli „Polska pomaga Polsce”, bo mieszkańcy Poland są jednymi z najbiedniejszych na świecie. – Bieda tam jest ogromna – opowiada historyk. – Prąd jest w wiosce tylko w nocy, przez kilka godzin. Najbliższy lekarz mieszka 100 km dalej. W szkole podstawowej uczy trzech nauczycieli. Na szczęście dzieci mają rowery. Bardzo stare, ale jeżdżą – dodaje. Co ciekawe, połowa mieszkańców Poland to katolicy. Mają swój kościół św. Stanisława, ale nie mają księdza. Jest tylko katecheta. Ksiądz mieszka w odległym London i przyjeżdża tylko raz na dwa miesiące. W święta Bożego Narodzenia na Kiritimati jest ciepło i zielono. Inaczej niż u nas. Ale to niejedyna różnica. W Poland na pewno nikt nie spędza świąt przed telewizorem, bo w wiosce są tylko dwa odbiorniki TV. Poza tym katolicy z czterech osad wyruszają do London. Tam przez dwa tygodnie świętują. Modlą się i codziennie rywalizują ze sobą w tańcu, śpiewie, łowieniu ryb czy wspinaniu się na palmę.

Polska w raju

Wioska Poland, kościół św. Stanisława, Zatoka Stanisława... Skąd tyle polskich śladów niedaleko równika? – Na amerykańskim statku przypłynął tam kiedyś Stanisław Pełczyński, hydraulik okrętowy – tłumaczy Dariusz Zdziech. – Bardzo pomógł mieszkańcom. Naprawił im sieć nawadniającą palmy kokosowe. I wioska miała nazywać się jego nazwiskiem, ale w tamtejszym alfabecie brakowało liter. Dlatego nazwano ją „Poland”. Są jednak ślady, że wioska istniała, zanim przypłynął tam Pełczyński. Wciąż szukam dokumentów, które wyjaśnią pochodzenie polskiej nazwy – dodaje. Kiritimati to raj dla przyrodników. Tu znalazło dla siebie lęgowisko 18 gatunków wyjątkowych ptaków. Przylatują tu rybitwy czarnogrzbiete, głuptaki białobrzuche, fregaty i wiele innych ptasich osobników po to, by mogły wykluć się ich pisklęta. Tylko na Kiritimati i Terainie można zobaczyć i posłuchać trzciniaka popielatego.


Wyspy Bożego Narodzenia

Na świecie są dwie wyspy Bożego Narodzenia. Pierwsza to Kiritimati, a druga leży na Oceanie Indyjskim i należy do Australii. Tę drugą odkrył w 1615 roku angielski kapitan John Milward. Ale nikt tego odkrycia nie zapamiętał. Dopiero 28 lat później, dokładnie 25 grudnia, do jej brzegów przybił inny kapitan William Mynos i to on nadał wyspie dzisiejszą nazwę.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.