Lekcje Franciszka

Piotr Sacha

|

MGN 12/2013

publikacja 25.02.2014 10:07

Papież na Twitterze: „Jakże byłoby pięknie, gdyby każdy z nas mógł wieczorem powiedzieć: dzisiaj zrobiłem gest miłości wobec drugiego!”. Każdy może spełnić marzenie papieża.

Sierpień: Wspólna fotka z grupą włoskiej młodzieży Sierpień: Wspólna fotka z grupą włoskiej młodzieży
FRANCESCO SFORZA /AFP PHOTO/OSSERVATORE ROMANO/east news

P omódlcie się za mnie – powiedział Franciszek od razu po wyborze na papieża. Wtedy, na placu Świętego Piotra, pochylił głowę przed zebranym tłumem. I dał nam pierwszą lekcję – pokory i mocy modlitwy. Dziś notatkami z „lekcji Franciszka” można by zapełnić cały zeszyt. Ojciec święty – nie tylko w słowach, ale i na przykładzie – pokazuje, jak być pięknym człowiekiem.

Każdy człowiek jest ważny

Chłopcom, którzy urodzili się w tym roku we Włoszech, najczęściej dawano na imię Francesco. Zresztą w Polsce też niemało urodziło się ostatnio Franciszków. Rodzice wybierają to imię, żeby ich synowie mieli dobry wzór do naśladowania. Niektórzy do Watykanu piszą nawet listy. Dzielą się swoimi troskami, radościami. A Franciszek odpowiada modlitwą, a czasem… telefonem. – Halo? – 19-letni Stefano, student politechniki, podniósł słuchawkę. – To ja, papież Franciszek, mówmy sobie na ty – usłyszał Stefano i przypomniał sobie, że kilka dni temu poprosił jednego z kardynałów, by przekazał list Franciszkowi. Student nie był wyjątkiem. Papież rozmawiał między innymi z rodzicami ciężko chorych dzieci. – Moje rozmowy telefoniczne nie są żadną sensacją – stwierdził w wywiadzie dla włoskiego tygodnika „Famiglia Cristiana”. – Taki już jestem, zawsze to robiłem, także w Buenos Aires – dodał. Mimo że dzień Franciszka jest szczelnie wypełniony pracą i modlitwą, znajduje on czas na bezpośredni kontakt ze zwykłym człowiekiem. Nie tylko dzwoni czy pisze, ale spotyka się osobiście. Zatrzymuje się w tłumie, by pobłogosławić pielgrzymów i napić się z nimi popularnej w Argentynie yerba mate. Ktoś policzył, że tylko po jednej ze środowych audiencji ojciec święty osobiście pozdrowił 400 chorych i niepełnosprawnych osób. Może też ktoś inny policzył, ile dzieci wziął na ręce i ucałował Franciszek.

 

„Jakże byłoby pięknie, gdyby każdy z nas mógł wieczorem powiedzieć: dzisiaj zrobiłem gest miłości wobec drugiego!” – Franciszek twittował w internecie. A w dniu, gdy zawierzył świat Maryi, powiedział, że „nie można być chrześcijaninem od czasu do czasu”. Zresztą, odkąd został papieżem, ciągle przypomina, że obok są bliźni, którzy potrzebują naszej pomocy. Każdy może podzielić się tym, co ma, nawet jeśli to będzie dobre słowo czy uśmiech. Na Mszę świętą, która rozpoczęła jego pontyfikat, Franciszek zaprosił ubogich. Niedługo później w Wielki Czwartek odprawił Mszę św. Wieczerzy Pańskiej w więzieniu. I umył stopy dwunastce osadzonych tam młodych chłopców i dziewcząt. – Chcę to robić, ponieważ tego nauczył mnie Pan – powiedział papież. – Ale wy też pomagajcie sobie nawzajem – te słowa musiały na więźniach zrobić duże wrażenie. Gdy Franciszek dowiedział się, że w Buenos Aires stanął jego pomnik, kazał go usunąć.

Miejcie odwagę płynąć pod prąd. Odważcie się być szczęśliwymi

W wakacje w Rio de Janeiro pokochali go wszyscy uczestnicy Światowego Dnia Młodzieży. Podczas spotkania z wolontariuszami, którzy pomagali przy organizacji tamtych kilku dni w Brazylii, Franciszek prosił o... bunt. – Proszę, abyście się buntowali przeciwko owej kulturze tymczasowości, która w istocie jest przekonana, że nie jesteście w stanie podjąć odpowiedzialności, że nie jesteście w stanie prawdziwie kochać – uczniowie i studenci chłonęli każde słowo papieża. – Ufam wam, młodym, i modlę się za was. Miejcie odwagę płynąć pod prąd. A więc odważcie się być szczęśliwymi. Słowa Franciszka przypominały te, które Jan Paweł II powiedział młodzieży na Westerplatte: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali”. Ciekawe, co pomyśleli Lionel Messi, Gianluigi Buffon i koledzy z ich drużyn, gdy dowiedzieli się, że powołani są do bycia... amatorami. Piłkarze Włoch i Argentyny zagrali mecz na cześć Franciszka. Dzień wcześniej spotkali się z nim w Watykanie. Wtedy usłyszeli, że ich profesjonalizm nie powinien przesłaniać sportowego amatorstwa, czyli prawdziwego koleżeństwa i bezinteresowności. – Ludzie na was patrzą. Wykorzystujcie to do zasiewania dobra – powiedział im ojciec święty.

Wyjdźcie na ulice jak Jezus. Nie bądźcie tchórzami

– Chrześcijanin jest radosny, nigdy nie jest smutny. Jest z nami Bóg – te słowa Franciszka zabrzmiały w Brazylii. W Rio papież powiedział młodzieży jeszcze coś bardzo ważnego. – Wyjdźcie na ulice tak jak Jezus – zachęcał. A po chwili dodał: – Nie bądźcie tchórzami. To musiało uderzyć prosto w serca. Nikt nie chce być tchórzem. Franciszek zachęca, by być prawdziwym świadkiem. Nie wstydzić się swojej wiary. Gdy był jeszcze zwykłym księdzem, a później biskupem i kardynałem Bergoglio, sam dawał przykład radosnego świadectwa. Podróżował na przykład metrem lub autobusem. Każdy mógł z nim porozmawiać. Odwiedzał też biedne i bardzo niebezpieczne dzielnice, tak zwane fawele. Nieraz ryzykował zdrowie, a nawet życie, by zasiać wiarę w mieszkańcach.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.