piątek, 13 września, 2013r.

publikacja 12.09.2013 22:20

Hau, Przyjaciele!
Podsłuchałam, że w sobotę szykuje się niezwykłe spotkanie w parafii. Ksiądz Wojtek zaprosił ministrantów i dziewczyny na jedną godzinę. Przygotują krótką prezentację o odsieczy wiedeńskiej. Zrobię wszystko, żeby się tam wepchać. Bo podobno młodzież ma to pokazać po niedzielnej mszy świętej. Będzie mowa o tym, jak bardzo król Jan III Sobieski, który był świetnym dowódcą, rozumiał, że najważniejsza jest Boża pomoc. Dziewczyny zabrały mnie dzisiaj tradycyjnie na daleki spacer, ale ja zrezygnowałam z tropienia śladów. Bo one tyle ciekawych rzeczy opowiadały. Dlatego usłyszałam, że jedna grupa przygotuje prezentację multimedialną o tej wielkiej bitwie z 12 września 1683 roku, a druga grupa wypożyczy stroje z Teatru Muzycznego i będzie czytanie listów Jana III Sobieskiego do królowej Marysieńki. Dziewczyny były aż czerwone z przejęcia, bo każda by chciała odegrać rolę tej niezwykłej władczyni. Na szczęście Marysieńka miała wiele dwórek, więc wszystkie będą się mogły nacieszyć strojnymi sukniami. Tak bardzo chciałam zwrócić uwagę Pauliny, że na dworze królewskim ważną rolę pełniły psy. Jedne do polowania, inne rozpieszczane przez kobiety. Ja mogłabym połączyć jedno i drugie. Dlatego na chwilę wybiegłam w bok, bo wyczułam kreta. A gdy wróciłam, to dowiedziałam się, że hasło bojowe wyznaczone przez króla brzmiało krótko „Maryja”. I dlatego 12 września obchodzone jest święto imienia Maryi.  A po jutrzejszym spotkaniu ksiądz Wojtek zapowiedział wspólne posadzenie kilku drzewek. Dzisiaj je przywiezie i dziewczyny zastanawiały się, czy to będą młode dęby, czy też lipy, a może brzozy. Jestem pewna, że lipy, bo taka jest polska tradycja, by wokół kościołów sadzić lipy, wokół których krążą latem pszczoły. Będę te drzewa chronić, bo domyślam się, że do kościoła nie wejdę. A poza tym król w drodze na Wiedeń odwiedził Gliwice i posadził kilka lip przy klasztorze, w którym nocował. Cześć, Astra