Czwartek, 8 sierpnia, 2013r.

publikacja 07.08.2013 22:04

Hau, Przyjaciele!
Leżałam wczoraj w piwnicy. Nawet tam robi się powoli ciepło. Ale znalazłam w miarę dobre miejsce, z lekkim przeciągiem. No i chociaż nie mogę mieć na oku wszystkich mieszkańców, to sporo słyszę. A ja lubię być na bieżąco we wszystkim. Najpierw poużalałam się nad soba, bo Kuba dowodził, że ludzie są świetnie przystosowani do upałów. Poruszają się na dwóch nogach, więc słońce pada im głównie na głowy. Potrafię się świetnie pocić, a wyparowana woda schładza im organizm. Pani się z tego śmiała, oświadczyła, że ona jest na dalszym etapie ewolucji i u niej już nie ma tego dostosowania do wysokich temperatur. Ale jednak po przemówieniu Kuby wszyscy mi bardziej współczują. Ciągle przynoszą mi wodę, pytają, czy mnie polać, a często nie pytają, tylko kropią. Nikt mnie nie upomina, gdy dyszę głośno. To jakby moje pocenie. Ale pod wieczór odzyskałam siły. Dowiedziałam się, że nadchodzi powoli chłodniejsze powietrze. Ale o wiele ciekawsze jest to, że w sobotę Paulina i ja jedziemy w Beskidy z panią Hanią i jej dziećmi.  Mam tam bardzo ważne zadanie rozśmieszania, pilnowania i zajmowania maluchów. Mimo wysokiej temperatury poderwałam się, pomerdałam ogonem. No, cieszę się. I na wszystko się zgadzam. Może mnie nawet Lolka prowadzić na smyczy. Mogą mi nawet przypiąć 3 smycze, byle bym mogła przeżyc wakacyjne przygody. Cześć, Astra