Rymowanka na koniec :)

Uczestnicy wyprawy Cammino di Pierr Giorgio

publikacja 09.07.2013 14:25

W nocy z 8 na 9 lipca uczestnicy wyprawy dotarli do Polski.

Rymowanka na koniec :)

Wyruszyli z Oropy o godz. 6.00. Wcześniej jeszcze wzięli udział we Mszy św. W drodze do domów ułożyli rymowankę, podejmując się w ten sposób próbę podsumowania całej wyprawy. Owoc ich artystycznej twórczości przedstawił na jednym z postojów Jan Porzuczek…

„W ciepły, letni, rześki poranek odjeżdżaliśmy w tłumie fanów i fanek.

Z Rybnika jadąc do Oropy, zwiedziliśmy po drodze kawał Europy. Jechaliśmy ciągle – za jakie grzechy?! Patrzyliśmy za okno… to nadal Czechy!

Pierwszy był nocleg w gimnastycznej sali, gdzie prawie wszyscy lepiej się poznali.

Obudził nas Kondor słowiczym głosem, otwieramy oczy, a tu ksiądz przed nosem.

Wszystko zaczęło się w Lugano, gdzie do roboty nas zagrzewano. Skończyliśmy pracę, w brzuchach burczało, na szczęście bigosu nie było za mało.

W turyńskiej katedrze „Madonna Czarna” pod batutą Filipa nie była marna.

W Casa Mamma Margherita nocka była znakomita.

Piotra Jerzego biegnąc śladami, zachwycaliśmy się turyńskimi ulicami.

W sklepiku Juve każdy był zmartwiony, dopóki nie ujrzał koszulki… Borussii.

Wieczorem zaznaliśmy włoskiej gościny, jedząc pyszności u Frassatich rodziny.

Ucichło w końcu wszelkie gadanie, zaczęło się polsko-włoskie czuwanie.

Klęcząc przed Boskim obliczem w skupieniu, trwaliśmy w wielkim wspólnym rozmodleniu.

Do sanktuarium późnym wieczorem dotarliśmy wszyscy, trochę nie w porę.

Buty związane, serca rozpalone, poszliśmy zdobyć Monte Mucrone.

Po pierwszych schodach mieliśmy dość, lecz później dopiero dostaliśmy w kość.

Nie przeszkadzał nam jednak żaden kamień ostry, bo Was kochamy, góry, nasze siostry!

Na brzegu Lago del Mucrone, mgłą otoczeni, czuliśmy się miłością Boga ciepło otuleni.

Zdobyć Mucrone to nie lada jump, nie dokonałby tego nawet Forrest Gump.

(Poznaliśmy kozę, co bobki sieje… byłby śnieg, byłyby bobsleje).

Po zdobyciu szczytu mgła odpłynęła, a słońce zalśniło, piękny widok na Alpy nam odsłoniło.

W rodzinnym domu Piotra Jerzego w pełni poczuliśmy obecność jego.

Żyć, a nie wegetować, ucz nas Piotrze Jerzy, bądź zawsze wzorem dla całej młodzieży! (…)”