Dzień Ojca

Piotr Sacha

|

MGN 07/2013

publikacja 19.09.2013 11:44

W każdą niedzielę przy ołtarzu, obok siebie służą ojcowie z synami.

 Ojcowie i synowie – ministranci w parafii  bł. Karoliny w Tychach Ojcowie i synowie – ministranci w parafii bł. Karoliny w Tychach
Roman Koszowski

Tomek Białoń w tym roku przystąpił do Pierwszej Komunii Świętej i podjął męską decyzję: „Zostaję ministrantem”. Tata Tomka, pan Michał podczas tamtej uroczystej Mszy św. czytał słowo Boże. Gdy odszedł od mikrofonu, zatęsknił do bycia blisko ołtarza. A potem jego Tomek i wszystkie dzieci pierwszokomunijne pielgrzymowały do Kalwarii Zebrzydowskiej. Pan Michał znów czytał. – Nigdy nie byłem ministrantem – uśmiecha się tata Tomka. – W Kalwarii byłem już pewny: „Zostaję”.
 
Ze znakiem pokoju
Tomek jest kandydatem na ministranta. Pan Michał od razu założył albę i... został lektorem. Kandydaci mają swoje zbiórki. – Tomek nie opowiada, co tam robią. Mówi, że to tajemnica kandydatów przed ministrantami – śmieje się tata. W kościele bł. Karoliny Kózkówny w Tychach w niedzielę przy ołtarzu służą ojciec z synem. Takich par jest osiem. – Starsi lektorzy służą na 10.30 – opowiada pan Grzegorz Maciejewski. – A nasi synowie-ministranci w każdą niedzielę mają dyżur na Mszy o innej godzinie. Dlatego tylko raz na kilka tygodni wypadnie, że razem z Konradem stoimy przy ołtarzu – mówi tata. – Na tej Mszy śpiewa też w scholi starsza córka – dodaje pan Grzegorz – a młodsza uczestniczy z grupą Dzieci Maryi. Tylko żona jest „ludem” – śmieje się lektor. Gdy tata i syn Maciejewscy służą razem, mają wspólne zadanie. – Na znak pokoju podchodzimy do księdza, tata z jednej, ja z drugiej strony ołtarza – mówi Konrad. – Później ten znak pokoju niesiemy innym ludziom w kościele – dodaje piątoklasista.
 
Spojrzenie taty
Pan Adam Piecuch przy ołtarzu służy razem z dwójką swoich synów. Wojtkiem, który już 13 lat jest ministrantem, i Michałem, który do Mszy służy 9 lat. – Zawsze byliśmy w jednej grupie – opowiadają bracia. – Tata czasem dołączał do nas. Wtedy rano razem z całą rodziną maszerowaliśmy do kościoła. Tylko mama wchodziła wtedy innym wejściem – śmieje się Wojtek, tegoroczny maturzysta, szef wszystkich ministrantów u bł. Karoliny w Tychach. – Starsi lektorzy podlegają samemu księdzu – zaznacza. Pan Adam jest też od czterech lat nadzwyczajnym szafarzem Najświętszego Sakramentu, to znaczy, że może rozdawać Komunię w kościele i zanosić Pana Jezusa na przykład chorym w parafii. – Czasem zdarza się tak, że tata rozdaje Komunię, a ja stoję obok z pateną – opowiada Michał. – A na koniec, kiedy przyjmuję Pana Jezusa po tym, gdy na przykład coś w domu przeskrobałem, dostaję od taty wymowne spojrzenie.
 
Piłka, rower i... archiwum
W Tychach najczęściej ojcowie już służyli, gdy ich synowie dołączali do grupy ministrantów. Z panem Pawłem Pełką było inaczej. – Marcin służył już dwa lata – opowiada. – Ja nigdy nie byłem ministrantem. Ksiądz proboszcz jednak zachęcał, żeby ojcowie dołączali do synów. No i dołączyłem. – Tata został od razu lektorem – mówi Marcin. – Kilka razy zdarzyło się nawet, że poprosił mnie o ministrancką radę – uśmiecha się. – A ja ministrantem byłem od Pierwszej Komunii do końca szkoły podstawowej – mówi pan Robert Kobyłko. – I po 15 latach wróciłem do służby. Przy ołtarzu stoi z synem Patrykiem. Razem też lubią grać w piłkę. Tomek ze swoim tatą na rowerach pokonują trasy nawet po 15 kilometrów. Konrad i Grzegorz Maciejewscy mają całkiem inną pasję. Szukają swoich przodków. – Gdy urodził się Konrad, zacząłem się bardziej interesować naszym pochodzeniem. I powoli tworzymy drzewo genealogiczne naszej rodziny. Odwiedzamy różne archiwa, kościoły, szukamy nawet w internecie – mówi pan Grzegorz. – Dotarliśmy już do 1765 roku. Wtedy urodził się Ignacy... – Mój siódmy pra, pra... – próbuje policzyć Konrad. – Nie wiemy, czy był ministrantem – śmieje się tata. – Na pewno był zarządcą

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.