W każdym znajduje się przynajmniej odrobina dobra. Trzeba je tylko odnaleźć.

MGN 06/2013

publikacja 15.05.2013 13:21

Śniło mi się, że jestem blisko swego domu, na olbrzymim placu zabaw, gdzie bawiły się gromady dzieci. Jedne śmiały się wesoło, inne przeklinały. Tak byłem tym zdenerwowany, że wpadłem między nich i waląc gwałtownie pięściami próbowałem ich pohamować. W tym momencie ukazała mi się postać. Mężczyzna. Miał na sobie spływający do ziemi płaszcz, a z twarzy promieniowało takie światło, że nie mogłem na niego patrzeć.

W każdym znajduje się przynajmniej odrobina dobra. Trzeba je tylko odnaleźć.

 Zawołał mnie po imieniu. „Będziesz przywódcą tych chłopców” – powiedział. „Ale pozyskasz ich nie biciem, tylko łagodnością. Staną się twoimi przyjaciółmi. Ucz ich, jak brzydki jest grzech, a jak piękna cnota”

„Ale ja jestem tylko małym chłopcem” – odpowiedziałem wystraszony. „Nie potrafię ich uczyć religii”. W tej samej chwili krzyki ustały i chłopcy zebrali się wokół Pana, który ze mną rozmawiał. Zapytałem: „Jak możesz mi kazać coś tak niemożliwego?”

„Dam ci Przewodniczkę, od której będziesz się uczył. Bez Jej pomocy wiedza jest niczym” – odpowiedział.

W tej chwili ujrzałem obok Niego jakąś Niewiastę. Miała na sobie piękny płaszcz jakby utkany z gwiazd. Dała znak, bym podszedł do Niej. Łagodnie ujęła moją dłoń i powiedziała: „Popatrz!”.

Wszystkie dzieci zniknęły a na ich miejscu zobaczyłem kozły, psy, koty, niedźwiedzie i wiele innych. „Oto pole, na którym będziesz musiał pracować” – powiedziała Pani. „Bądź pokorny, stanowczy i silny. A to, co się wydarzy z tymi zwierzętami, uczynić masz z moimi dziećmi”.

Spojrzałem znów, a wszystkie dzikie zwierzęta zamieniły się w łagodne owieczki, pobekujące cicho. Z płaczem prosiłem, by Pani wytłumaczyła mi, co to znaczy. Położyła wtedy swoją dłoń na mojej głowie i powiedziała: „Zrozumiesz wszystko w swoim czasie”. Kiedy powiedziała te słowa, jakiś szmer obudził mnie i wszystko znikło.

Takim snem 9-letniego Janka zaczyna się film, który otrzymujecie wraz z tym numerem „Małego Gościa”. To piękny proroczy film o św. Janie Bosko. Proroczy, bo ksiądz Bosko  dla biednych chłopaków kradnących chleb, żeby przeżyć, dla tych, którzy nie mieli gdzie mieszkać, którzy bali się wejść do kościoła, z którymi nawet słowa nikt nie chciał albo bał się zamienić, zakładał oratoria.

To film o genialnym wychowawcy i świętym księdzu, który nawet w najbardziej trudnym, agresywnym chłopaku, potrafił dojrzeć najmniejsze dobro. Mało tego, dawał odczuć, że to dobro widzi.

Ksiądz swoim wychowankom dawał swój czas, całe swoje życie. Wszystko, po to, żeby – jak mówi salezjanin ks. Kawecki na str. 4–6 – młodzi nie wałęsali się po ulicach Turynu. A przenosząc jego metody w dzisiejszy czas – żeby nie wałęsali się po internecie, żeby nie uciekali w wirtualne znajomości.

Dlaczego dołączyliśmy do „Małego Gościa” film o księdzu Bosko? Żeby pokazać genialnego wychowawcę, owszem, ale i dlatego, że 27 maja ksiądz Bosko zaczyna pielgrzymować po Polsce. Jego relikwie będą najpierw w Warszawie, a potem pojadą wszędzie tam, gdzie są salezjanie – zgromadzenie, które założył. W sumie odwiedzi ponad 50 miast i miejscowości.

Koniecznie ten film obejrzyjcie, najlepiej z rodzicami, a może nawet uda się w szkole zorganizować wspólne oglądanie z kolegami i wychowawcą w klasie?... Bardzo Was do tego zachęcam.

Pozdrawia Was Gabi Szulik
zafascynowana księdzem Bosko;
jego wielkim sercem
dla każdego

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.