Niedziela, 12 maja, 2013r.

publikacja 12.05.2013 18:24

Hau, przyjaciele.
Schnę. Tak, ciągle jeszcze schnę, bo wróciłam mokra, a sierść mam puszystą i gęstą. Chciałam jednak być pomocna i gdy ujrzałam, że pani Hania wychodzi z wózkiem na chodnik, to postanowiłam jej towarzyszyć. Akurat przez chwilkę nie padało. Niestety, wkrótce lunęło, a Zosia tak słodko spała. Wyobrażam sobie. Też bym spała w wygodnym wózku, słuchając bębnienia deszczu o budkę. „Szybko,, Astra, podprowadzę cię pod dom”- usłyszałam. I chociaż obie się spieszyłyśmy, to jednak przemoczona byłam do samej skóry. Pani kręciła na mnie nosem, bąknęła coś o kąpieli, że można by przy okazji. Na szczęście Paulina chwyciła suszarkę do włosów i cierpliwie mnie suszyła. A potem pozwoliła ułożyć się na tapczanie, gdzie właśnie pisała pracę konkursową. Opowiadanie, którego akcja toczy się w naszym mieście. Komputer otwarty na planie miasta, na kocu rozrzucone albumy i foldery, że ledwo się zmieściłam. A Paulina z zamglonym spojrzeniem gryzła ołówek i pisała coś na luźnych kartkach, kreśliła, złościła się i śmiała na zmianę. Pierwszym sędzią gotowego tekstu była Pani. Opowiadanie się jej podobało, stwierdziła, że bohaterowie jadący na wycieczkę pod gliwicką radiostację, to świetny pomysł.  Tam znajdują bezdomnego psa, zabierają go i udają się do weterynarza na ulicę Ku Dołom. W ten sposób przemierzają kilka kilometrów i jest okazja na ciekawe opisy. A w czasie opieki nad psem rodzi się zauroczenie między dziewczyną i chłopakiem. Ach, ta Paulina, ma talent. Mam nadzieję, że opisała psa wzorując się na mojej urodzie. Cześć, Astra