Środa, 17 kwietnia, 2013r.

publikacja 17.04.2013 20:45

Hau, Przyjaciele!
Nie pisałam tak długo, bo biegam po ogrodzie, pilnuję małych dzieci, potem wędruję po polach z młodzieżą, pędzę za rowerem Kuby, czyli mówiąc krótko jestem bardzo zapracowanym psem. Już trzeci dzień słońce przyświeca, wiosna pcha się każdą szczeliną, więc szkoda czasu na drzemki, ale też na pisanie. Ledwie odpocznę po porannym zamieszaniu wychodzącej do pracy i do szkoły rodziny, a już Pani Maria otwiera szeroko drzwi i woła: „Astra, do roboty, ogród czeka.” Nasza najstarsza sąsiadka nadrabia zaległości, grabi, kopie, zamiata, a ja odciągam od niej Lolkę, która każdą dziurę chętnie by powiększyła. Biegnę wtedy do płotu, szczekam jak szalona, a dziewczynka zaraz jest przy mnie i próbuje odgadnąć, co mnie denerwuje. Pyta: „kot?”, a ja jeszcze głośniej. Wtedy Zosia się zaśmiewa. Ale jeśli mała siostra śpi, to wiem, że najlepiej zając Lolkę przynosząc w pysku patyk lub kamyk. Taka zabawa trwa nieraz bardzo, bardzo długo. No i nie wiadomo kiedy, a już Paulina wraca ze szkoły. Biegniemy razem do końca ulicy Głowackiego i z powrotem. Gdy się obie wybiegamy, to Paulina jakoś mniej narzeka na koleżanki, na ilość zadań, na niesprawiedliwość w rodzinie, bo podobno ona ma więcej obowiązków. Dlatego bardzo się staram o nasze biegi. Wam też polecam. Cześć. Astra