Tylko dla wytrwałych

Piotr Sacha

|

MGN 02/2013

publikacja 17.01.2013 07:15

O smoku sprzed 200 milionów lat i recepcie na to, jak zostać prawdziwym odkrywcą, opowiada dr Tomasz Sulej, paleontolog z Instytutu Paleobiologii Polskiej Akademii Nauk.

Tylko dla wytrwałych Henryk Przondziono/GN

Mały Gość: Czy bał się Pan w dzieciństwie smoków?
Tomasz Sulej:
– Słabo to pamiętam. Ale chyba się nie bałem.

I dlatego odkrył Pan smoka?
– Rzeczywiście, na Śląsku, w Lisowicach wykopaliśmy wiele dinozaurów. Jednego z nich nazwaliśmy Smokiem Wawelskim. I dzięki niemu sporo osób dowiedziało się, czym jest paleontologia. Bo wiele osób badaczy dinozaurów wciąż mylnie nazywa archeologami. A przecież archeolodzy szukają tego, co związane z kulturą ludzką i najczęściej kopią w ziemi. A paleontolodzy kopiąc w skałach, szukają historii życia na ziemi. Archeolodzy sięgają do 200 tys. lat wstecz. Paleontolodzy – nawet do 2 miliardów lat. 
Dzięki odkryciu Smoka trafiliśmy nawet do egzaminu gimnazjalnego! Był to bardzo duży stwór, mógł mieć nawet sześć metrów długości. To największy odkryty drapieżnik na świecie z okresu późnego triasu. Żył 205 milionów lat temu.

Co po nim przetrwało do dziś?
– Mamy już prawie cały szkielet. Ale wciąż brakuje kilku ważnych elementów. Dlatego wykopaliska w Lisowicach, koło Lublińca prowadzimy nadal. Szukamy między innymi kości stępu, czyli tego, co nazywamy kostką w stopie. U przodków dinozaurów były one bardzo rozbudowane, ponieważ stopa pracowała w różnych płaszczyznach. A u dinozaurów, które szybko biegały, te kości uległy uproszczeniu i przybrały kształt takiego wałeczka. Jeśli je znajdziemy, będziemy mieć pewność, że nasz Smok, to dinozaur.

Czy to było największe Pana odkrycie?
– Największym moim odkryciem jest pra-pióro z Kazachstanu. Problem w tym, że niewiele osób wierzy, że to prawdziwe pra-pióro, czyli coś, z czego powstało późniejsze pióro. Są tylko dwa takie okazy. Oba pochodzą z Gór Karatau w Kazachstanie. Pióro, które odnaleźliśmy w 2006 roku, przypomina pióro puchowe, ma około sześciu centymetrów i, moim zdaniem, pochodzi sprzed 155 milionów lat. Chciałbym zorganizować tam jeszcze jedną ekspedycję, by poszukać szkieletu z pra-piórami. Wtedy zagadka byłaby wyjaśniona.

A co było największym odkryciem ucznia Tomka Suleja?
– W szkole miałem marzenia (śmiech). Już wtedy interesowałem się dinozaurami, choć mało kto pisał na ten temat. Wklejałem na przykład do zeszytu artykuły o dinozaurach. I na planie Warszawy znajdowałem jeziorka. Później chodziłem wokół nich, gdzieś w okolicach Ursynowa. Rodzice, z trudem, ale mi na to pozwalali. I marzyłem, że jak dorosnę, będę badał dinozaury i robił mapy paleogeograficzne.
A w drugiej klasie, na obozie dla zuchów znalazłem w piasku, nad Wisłą grot strzały. Teraz uznałbym, że to grot strzałki z ogrodzenia. Ale wtedy byłem przekonany, że znalazłem grot prawdziwej strzały. I to było moje odkrycie archeologiczne.

Czy odkrywca powinien się dobrze uczyć?
– Powinien się uczyć. Coś odkryć – to nie tylko wykopać coś z ziemi. W Polsce jest wielu kolekcjonerów, którzy posiadają bardzo cenne szczątki. Trzymają je pod łóżkiem. Uważają, że to ich skarb. I nikomu tego nie pokazują. Odkrywca to ten, kto opisuje, co odnalazł. Ogłasza to światu. W mojej dziedzinie szczególnie przydaje się wiedza z matematyki, biologii, geografii i języków obcych.

Czy ważna jest tylko wiedza?
– Wielkie znaczenie ma samodzielność i samodyscyplina. Niektórzy badacze czytają mnóstwo książek, ale nie potrafią się skupić na jednej dziedzinie. Z ich wiedzy niewiele wynika.
Sam mam temperament pasjonata. Potrafiłem się czymś zachwycić, mocno zaangażować, a potem porzucić to dla innej pasji. I kiedyś, gdy przeglądałem w księgarni pewną książkę, przeczytałem, że takie osoby, jak ja, które skaczą z kwiatka na kwiatek, rozwijają się tylko do pewnego stopnia. Pomyślałem, że muszę w czymś wytrwać dłużej. Wybrałem paleontologię. Później nieraz mi się nudziło. Czasem myślałem, że jestem beznadziejnym naukowcem. Ale dzięki samodyscyplinie przewalczyłem to.

Co było konkurencją dla paleontologii?
– Dziesiątki zainteresowań (śmiech)… Poszedłem do liceum matematycznego. Chciałem zostać projektować jachty żaglowe. Zresztą już w podstawówce zaprojektowałem i zbudowałem kanu indiańskie. Do tej pory w nim pływam. W liceum i na studiach sporo podróżowałem, wędrowałem po górach. Chciałem też zostać malarzem. Teraz widzę, że Pan Bóg tak mnie poprowadził, że wszystkie te zdolności i zainteresowania przydają mi się w pracy paleontologa. Korzystam na przykład z tego, że umiem sklejać modele albo rysować kości.

Meteoryt czy klimat? Dlaczego wyginęły dinozaury?
– Ja uważam, że do wyginięcia dinozaurów stopniowo doprowadziły zmiany klimatu. Wielu badaczy lubi wydarzenia wyjątkowe i głosi teorię, że w Ziemię uderzył meteoryt. Naukowcy co roku opisują dziesiątki nowych odkryć. Dlatego myślę, że spokojnie można marzyć o byciu paleontologiem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.