Fanki hrabianki

Piotr Sacha

|

MGN 02/2013

publikacja 02.10.2013 15:36

Tego nie uczą na kursach szybkiego zapamiętywania. „Platerki” pamiętają bardzo dobrze, kim są i skąd pochodzą.

Fanki hrabianki Jakub Szymczuk/GN

Mówią o sobie „Platerki”. Chyba, że są w zerówce, czyli „Przedplaterce”. O pierwszej i najważniejszej „Platerce” – hrabiance Cecylii Plater-Zyberkównej – wiedzą prawie wszystko. W samym centrum Warszawy stoi wyjątkowa kamienica. Dziewczęta przychodzą tu w mundurkach od 130 lat. 

Siostrzyczki
Na długiej przerwie w drugiej klasie rozpoczyna się drugie śniadanie. Szybko robi się tłoczno i wesoło. Bo dziewczynki odwiedzają ich starsze siostrzyczki, czyli… piątoklasistki. – Co roku, przed uroczystym pasowaniem na „Platerkę”, każda dziewczyna z czwartej klasy losują młodszą siostrzyczkę z pierwszej – opowiada Zuzia Charkowska. – Odtąd będzie się nią opiekowała aż do końca szkoły podstawowej – wyjaśnia piątoklasistka.
Jej siostrzyczka Amelka tłumaczy obecność koleżanek na śniadaniu: „Siostrzyczki pomagają nam rozlać herbatkę. I posprzątać, jeśli nabrudzimy”.
– Dla młodszych siostrzyczek zrobiłyśmy zabawki z filcu – wtrąca Waleria Miszczak. – Wcześniej dyskretnie podpytałyśmy o ich ulubione zwierzę. Ja przygotowałam konika – dodaje Waleria.
W tym samym czasie, dwa piętra wyżej, w klubie gimnazjalistek i licealistek trwa poważna dyskusja przy herbatce i kisielu. Rozsiadają się na kolorowych kanapach i fotelach. Rozmawiają albo odrabiają lekcje. – W cieplejsze dni wychodzimy do szklarni – śmieją się gimnazjalistki. Z pomieszczenia prawie całego pokrytego szybami jak na dłoni widać Pałac Kultury.

Otwarte drzwi
Hrabianka Cecylia Plater-Zyberkówna pod koniec życia prosiła, żeby jej szkoła pozostała katolicka i żeńska. Dziś, w tych samych murach, co 130 lat temu, uczy się 160 dziewcząt.
Naprzeciwko sekretariatu jest kaplica. Drzwi do niej zawsze są otwarte. W piątek o 7.47 co do minuty, rozpoczyna się tu Msza św. w intencji jednej klasy. Co tydzień oprawę Mszy przygotowuje kolejna klasa. Od zerówki aż do maturalnej.
Obok kaplicy jest sala pamięci z długą historią szkoły. Ze ściany spoglądają fotografie „Platerek”, które zginęły podczas II wojny światowej. Są też dużo starsze zdjęcia. Co roku uczennice spotykają się ze swoją „babcią szkolną”. Starsza pani zdawała tu maturę jeszcze przed wojną.
– Co, poza pamiątkami, pozostało jeszcze w szkole z XIX wieku? – pytam panią dyrektor. – Na pewno to, że tak ważne dla nas są wychowanie i tradycja – odpowiada pani Marianna Szybka. – Uczymy „bycia dla innych” na wiele sposobów – dodaje. – Drugoklasistki na przykład swoje różańce otrzymują podczas nabożeństwa w ośrodku dla dzieci niewidomych w Laskach.

Szuflady z pamiątkami
Wchodząc do szkoły, „Platerki” czytają wypisane na ścianie słowa: „Wierzę, że będziecie strażniczkami naszych szkolnych i ojczystych tradycji”. To życzenie założycielki szkoły, Cecylii Plater-Zyberkówny
Z okazji 130-lecia powstały w szkole tak zwane „Szuflady pamięci”. Uczennice i ich rodzice opisywali historię jednej pamiątki rodzinnej, związanej w ważnymi wydarzeniami z historii Polski. 
W jednej z szuflad znalazł się medalik żołnierza Armii Krajowej. W innej klaser ze znaczkami przedstawiającymi bohaterów „Solidarności” czy miś dziewczynki z Powstania Warszawskiego.
Takich szuflad z ciekawą historią powstało więcej. Można je otwierać na stronie internetowej szkoły.

Karty i fartuchy
Koła zainteresowań powstają w tej szkole co roku nowe. – Wszystko zależy od naszych zainteresowań – uśmiechają się „Platerki”. Taniec, schola, komputery, teatr… Ciągnie się długa lista. W jednej z sal dziewczęta grają… w karty. Konkretnie, w makao. – Najtrudniejsze są chyba kierki – opowiada piątoklasistka Maria Piasecka. – Ale kilka zajęć nam wystarczy, żeby sobie nieźle radzić – zapewnia Marysia. – I ogrywać rodziców i dziadków – śmieją się koleżanki ze stolika.
- Nasze koło gier bardzo rozwija logiczne myślenie i spostrzegawczość – mówi pani Agnieszka Sieczka, nauczycielka matematyki. – To owocuje później na lekcjach – zapewnia. 
W szkole oprócz dużej kuchni, gdzie panie kucharki przygotowują obiady, jest jeszcze mała kuchenka, dla uczennic. Raz w tygodniu trzydzieścioro „Platerek” zakłada fartuchy. A potem pieką i gotują. I czasem próbują powtórzyć swoje kulinarne wyczyny w domu. – Zrobiłam jabłka pieczone z dżemem. To miała być niespodzianka dla rodziców i sióstr – opowiada Ania Wojas. – Tylko trochę je spaliłam…


Cecylia Plater-Zyberkówna

Urodziła się w 1853 w majątku Passy, koło Błonia. Była córką hrabiego Kazimierza Plater-Zyberka i Ludwiki z Borewiczów. Fascynowała się sławną ciotką, Emilią Plater. Chciała nawet zaciągnąć się w szeregi Powstania Styczniowego, ale nic z tego nie wyszło. Cecylia zrezygnowała z małżeństwa, a cały swój posag przeznaczyła na prowadzenie szkół. W 1883 r. otworzyła szkołę zawodową dla dziewcząt. W ukryciu przed rosyjskim zaborcą kształciła w niej przyszłe nauczycielki wiejskie.
Z biegiem lat zakład Przemysłowo-Rękodzielniczy przekształcił się w Prywatną Żeńską Szkołę imienia Hrabianki Cecylii Plater-Zyberkówny. Później w nabytym folwarku Chyliczki pod Warszawą otworzyła jeszcze Szkołę Gospodarczą dla dziewcząt. Zmarła w 1920 r. w Warszawie.

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.