Wędrowanie po scianie

Piotr Sacha

|

MGN 02/2013

publikacja 03.10.2013 12:14

Nie boją się wysokości. Mają bogatą… wyobraźnię. Dlatego zajdą naprawdę wysoko.

Wędrowanie po scianie Roman Koszowski/GN

Noga na zielony, ręka na pomarańczowy, noga na niebieski, ręka na biały… I tak coraz wyżej, wyżej. 7-letnia Martyna po kolorowych chwytach i stopniach wdrapuje się na sam szczyt 12-metrowej ściany. To prawie tak, jakby weszła na czteropiętrowy budynek. Z dołu uważnie przypatruje się jej Kuba. Mocno napręża linę, do której przypięta jest Martyna. – Blok! – krzyknął Kuba. I Martyna odrywa się od ściany i powoli zjeżdża na dół.

Jak ryba na wędce
Na taką linę mówi się tu „wędka”. To najbezpieczniejszy sposób asekuracji, czyli ochrony dla wspinającego. Nawet, jeśli Kuba puściłby linę, włączyłaby się automatyczna blokada, a Martyna wisiałaby w powietrzu, jak ryba na wędce.
I zmiana – tą samą drogą wchodzi teraz Kuba. – To łatwa droga – opowiada. – Ale za chwilę będzie trudniej. Bo wejdziemy na ścianę o większym przewieszeniu… to znaczy bardziej nachyloną – tłumaczy 10-latek.
Kolejne zadanie trenera jest jeszcze trudniejsze. Można poruszać się tylko drogą białą, po białych stopniach. W Centrum Sportów Górskich w Bielsku-Białej zwisa 27 lin zabezpieczających. Z każdej liny można wybrać jedną z trzech dróg. W klubie CSG Trango, trenuje w dziecięcych i młodzieżowych sekcjach w sumie ponad trzydziestka zawodników. I na pewno ścianka nikomu się nie znudzi. Zwłaszcza, że co trzy miesiące instruktorzy zmieniają drogi, przepinając kolorowe chwyty w inne miejsca na ścianie.

Jak ciuciubabka
Paulina zakłada na oczy chustkę. Jak do zabawy w „ciuciubabkę”. Sięga do woreczka z magnezją – specjalnym proszkiem, dzięki któremu będzie miała bardziej szorstkie dłonie i pewny chwyt. I wchodzi na ścianę… z zakrytymi oczami. – To ćwiczenie rozwija wyobraźnię – wyjaśnia Maciej Mróz, trener grupy. – Można lepiej wyczuć równowagę. I złapać również te trudne chwyty, które z otwartymi oczami zwykle się omija – dodaje trener.
A każdy chwyt jest inny. Po to, aby ścianka przypominała prawdziwą skałę. – Dobra do wspinaczki jest Jura Krakowsko-Częstochowskiej – zapewniają instruktorzy. – Choć to już całkiem inne wspinanie – dodają. 
– W zamkniętym pomieszczeniu, gdzie ściany są gładkie, można czuć się bezpieczniej niż na skale, która ma ostre szczeliny – mówi trener. – Skała sprawia też wrażenie wyższej niż jest. Bo znajduje się już na pewnej wysokości. I jeszcze, na pierwszy rzut oka nie widać na niej chwytów – kończy pan Maciej.

Człowiek pająk
– Kilku ruchów na ściance nauczyłem się od dzieci – przyznaje trener. – One mają intuicję, której brakuje dorosłym.
Każdy trening zaczyna 45-minutowa rozgrzewka. Brzuszki to podstawa. Oprócz wielkich ścian, na zawodników czekają bouldery, czyli kolorowe ścianki dla najmłodszych. Tu nie ma lin. Są za to grube materace. Jest też boulder dla dorosłych, gdzie niektórzy, przypominając trochę spidermana, spacerują nawet po suficie.  
Zawodnicy CSG Trango jeżdżą też na zawody. We wspinaczce są dwie konkurencje. Pierwsza – na trudność. Wygrywa ten, kto wejdzie najwyżej. A druga – na czas. Tutaj droga jest łatwiejsza. Zwycięża ten, kto pierwszy przyciśnie guzik na szczycie.
„Wspinając się, zajdziesz w życiu wysoko” – to motto ośrodka w Bielsku-Białej.


Maciej Mróz
Trener
We wspinaczce siła nie jest najważniejsza. Liczy się wyobraźnia i dobra technika. Zresztą każdy ma to w genach. To z wiekiem nabieramy złych nawyków. Na przykład wchodzenie po schodach... Nie dostawiamy już jednej nogi do drugiej. Dlatego dzieci nieraz lepiej wspinają się od dorosłych. Wspinaczka to bezpieczny sport pod warunkiem, że trzymamy się zasad, które tutaj są święte.


Kuba Ziętek
10 lat
Pierwszy raz przyjechałem na ściankę podczas szkolnych półkolonii. Tak mi się spodobało, że zostałem. Nie boję się wysokości. I bardzo rzadko odpadam od ściany. Umiejętności ze ścianki przydają mi się czasem na podwórku. Dobrze radzę sobie na... drzewach. Bardzo chciałbym wspinać się na prawdziwych skałach.

Kasia Lechowicz
12 lat
Trafiłam tu dzięki bratu, który już wcześniej się wspinał. Najwięcej trudności mam z trawersem, czyli przechodzeniem w poprzek ściany. Chwyty są tu słabe i szeroko rozstawione – niełatwo się na nich utrzymać. Ale nie boję się. Mam pełne zaufanie do Pauliny, która mnie asekuruje. Najwyżej udało mi się wejść na szczyt 19-metrowej ściany. Kiedyś podczas szkolnej wycieczki mijaliśmy równie wysoką skałę w Ojcowie. Bardzo chciałabym tam się wspiąć.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.