Słówko po dzwonku

Piotr Sacha

|

MGN 01/2013

publikacja 03.10.2013 12:12

Jedni grają w ping-ponga, inni na klawesynie. Bucik z Peru przypomina im o codziennej modlitwie za dziecko. A na długiej przerwie... spowiadają się.

Słówko po dzwonku

7.45 – pierwszy dzwonek. Dziewięciuset uczniów ustawia się w długim dwuszeregu na korytarzu: gimnazjaliści, klasy zawodowe i licealiści.
7.50 – drugi dzwonek. Na korytarzu zalega cisza absolutna. Jak makiem zasiał.
Tak zaczyna się każdy dzień w Zespole Szkół Zawodowych Towarzystwa Salezjańskiego w Oświęcimiu. Ustawieni w dwuszeregu śpiewają chórem: „Kiedy ranne wstają zorze”, potem razem modlą się do Ducha Świętego. A następnie ksiądz lub nauczyciel ma dla nich „słówko poranne”, czyli krótką historyjkę z dobrą radą na cały dzień. Na koniec losowanie szczęśliwego numerka. Karolina, przewodnicząca szkoły, przynosi koszyk. Dziś nauczyciel losuje: „Numerek 21!”. Szczęśliwcy z tym numerem w dzienniku nie będą pytani.

Nie dla leniwych

Szkoła w Oświęcimiu jest najstarszą salezjańską szkołą w Polsce. Z wielu obrazów uśmiecha się tu św. Jan Bosko, założyciel salezjanów. Pewnie patrzy na nich z nieba, jak korzystają z jego pomysłów sprzed 150 lat. „Słówko” to też jego pomysł, a właściwie jego mamy Małgorzaty. Tyle, że ks. Bosko swoim chłopcom – wychowankom z oratorium, mówił „słówko na dobranoc”.
– Wszystko jest tu tak, jak przed laty. Apel na tym samym korytarzu, dwa dzwonki i słówko poranne – wspomina swoje szkolne lata ks. Andrzej Policht. – Na korytarzu stało 700 chłopaków. Wtedy w szkole nie było jeszcze dziewczyn – dodaje ks. Andrzej, dziś salezjanin-nauczyciel.
Po apelu uczniowie idąc do klas, mijają gablotę ze słowami ks. Bosko: „Niebo nie zostało stworzone dla ludzi leniwych”. – W tej szkole zawsze coś się dzieje. Myślę, że ks. Bosko jest z nas zadowolony – uśmiecha się dyrektor szkoły ks. Zenon Latawiec.

Od samby do Beatlesów

W technikum stolarskim uczniowie robią piękne stoliki, grupa licealistów nagrywa materiał filmowy, a szkolna orkiestra dęta ćwiczy nowy utwór. Przemek Drabczyk, jak głosi napis na jego koszulce „Super Drummer” rzeczywiście, jest świetnym perkusistą. Codziennie ćwiczy w szkole. – Gram też na kongach, ksylofonie i trochę na trąbce – mówi. Orkiestra ma próby w każdy piątek. W sumie gra w niej 30. uczniów. A na większe koncerty dołączają do nich wychowankowie szkoły. Tak było w Rzymie. – Szkolna orkiestra zagrała wtedy przed generałem salezjanów – opowiada Przemek. – To Meksykanin, więc graliśmy meksykańskie przeboje – uśmiecha się. – A poza tym gramy wszystko. Nie tylko pieśni religijne, ale i marsze powitalne, i sambę, i rock, a nawet Abbę czy Beatlesów.
– Orkiestra gra w naszej szkole od samego początku, czyli od 112 lat – mówi ks. Zenon Latawiec, dyrektor i dyrygent. – A od pewnego czasu mamy też zespół instrumentalno-wokalny „La Gioia” – dodaje ks. Zenon. – W ferie zimowe spotykają się „Żyrafiątka”, czyli grupa teatralna. I pod okiem aktora Radosława Sołtysa ćwiczą swój talent.

Dzień Radości

Święty Jan Bosko nigdy nie był w szkole w Oświęcimiu. Zmarł, zanim powstała tu pierwsza klasa. Ale uczył się tu wychowanek i następca świętego, bł. Ks. Michał Rua. W 1904 roku przyjechał do Oświęcimia w bardzo zniszczonym płaszczu. Klasa krawiecka uszyła mu więc nowy płaszcz. – Ale ksiądz nie przyjął tego prezentu – opowiada ks. dyrektor. – Powiedział, żeby płaszcz oddać bardziej potrzebującym. Poza tym w naszej szkole kleryk August Hlond, który potem został prymasem Polski, uczył historii, matematyki, geografii i greki – dodaje ks. Zenon Latawiec
Uczniowie salezjańskiej szkoły mają przeróżne zainteresowania. W kółku filmowym nie tylko sami robią zdjęcia. Z fachową pomocą, bo na zajęcia przyjeżdża ekipa Telewizji Kraków – dziennikarka i operator kamery, kręcą nawet materiały filmowe. Uczniowie jeżdżą też do studia w Krakowie, gdzie uczą się na przykład profesjonalnego montażu. – Spotykamy się co tydzień – mówi Julia Licheńska. – Planujemy pracę a potem dziennikarz i kamerzysta ruszają w teren. Martyna i Damian kręcili niedawno newsa ze szkolnego Dnia Radości, czyli skrócone lekcje, koncerty, taniec belgijski i sporo rozmów z kolegami i nauczycielami – wspominają tamten materiał.

Czapki, obrusy, bransolety

Bardzo ważnym miejscem w szkole jest oratorium. To miejsce podobne do świetlicy szkolnej, gdzie po lekcjach można dobrze spędzić czas. Pierwsze oratorium założył w Turynie ks. Bosko. Przychodzili tam przede wszystkim chłopcy bezdomni albo z biednych rodzin. Mieli dach nad głową, uczyli się zawodu, razem się bawili i modlili.
W Oświęcimiu do świetlicy salezjańskiej mogą przychodzić uczniowie z całego miasta. A w klubie sportowym Salos-Speranza (speranza to po włosku nadzieja) mogą grać w nogę, w siatkę, kosza, ping-ponga, a nawet unihokeja.
Jest też w szkole koło misyjne, które ma aż dziesięć grup – w sumie należy do niego ok. 80 osób. Marysia Trębacz otwiera wielki kufer z kolorowymi czapkami, szalikami, obrusami, bransoletami, różańcami z… Peru. – Gdy to sprzedamy – mówi – pieniądze przekażemy na remont poddasza Salezjańskiego Domu Dzieci Ulicy w Limie. Oprócz tego każdego roku pomagamy prowadzić półkolonie w Korostyszewie pod Kijowem. Tego lata zbudowaliśmy tam scenę – dodaje gimnazjalistka.

Bucik na 9 miesięcy

Ponad 300 uczniów nosi przy sobie maleńki bucik z Peru. To taka przypominajka o codziennej modlitwie. Uczniowie włączyli się do tak zwanej „Akcji Bucik”, czyli modlitwie za nienarodzone dziecko. Niektórzy nadają nawet dziecku imię. – Tak łatwiej się modlić – tłumaczą. I codziennie, przez 9 miesięcy, odmawiają dziesiątkę różańca, żeby dziecko mogło się szczęśliwie i zdrowo urodzić.
W klasach zawodowych w salezjańskiej szkole jedni uczą się spawać, inni toczyć na tokarkach, albo robić drewniane szafy. Jedna z takich szaf stoi w sali chemicznej. A w niej digenit, ulexit, bazalt, adamin, granit i setki innych minerałów. To kolekcja jednego z księży salezjanów.
A na długiej przerwie w zakrystii szkolnej kaplicy codziennie czeka ksiądz. Uczniowie o tym wiedzą. To dla nich okazja do... spowiedzi. W większości szkolnych sal oprócz krzyża wisi portret ks. Bosko. Modlą się za wstawiennictwem swojego patrona a w wakacje jeżdżą do niego, do Turynu. Tym razem ks. Bosko odwiedzi Oświęcim, bo w sierpniu przez dwa dni jego relikwie będą w szkole.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.