Powstanie po szkole

Adam Śliwa

|

MGN 01/2013

publikacja 29.04.2013 11:01

Czarne stroje, czerwone fezy i biały krzyż. Żuawi Śmierci po lekcjach ruszają znów do boju.

Powstanie po szkole PAP/Piotr Polak

Powstanie styczniowe
Jest jednym z najważniejszych i jednocześnie najsmutniejszych wydarzeń w polskiej historii. W przeciwieństwie do listopadowego, powstanie styczniowe było wojną partyzancką. Wzięło w nim udział bardzo wiele osób. Swoim zasięgiem objęło teren Królestwa Polskiego i pozostałych ziem zajętych przez Rosję, czyli część dzisiejszej Litwy, Białorusi i Ukrainy. Wiele starć było dla powstańców zwycięskich, ale nigdzie nie udało się na stałe dłużej utrzymać. W ponad 1200 potyczkach i bitwach toczących się w lasach i wsiach zginęło kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Tysiące stracono lub wywieziono na Syberię. Władze carskie przejmowały majątki uczestników powstania. Królestwo Polskie straciło swoją autonomie. Zlikwidowano wiele szkół, Bank Polski, a także wszystkie klasztory katolickie. Z kraju wyemigrowało około 10 tysięcy osób. Po powstaniu zapanowała żałoba narodowa.
Ale powstanie to nie tylko straty. Jego klęska była jednocześnie początkiem nowoczesnego narodu polskiego. Wspólna walka i cierpienia zarówno chłopów jak i szlachty, zjednoczyły społeczeństwo. W 1918 roku Polacy byli gotowi walczyć o niepodległą Polskę. 

 

Jadąc drogą co chwilę widać drogowskazy informujące, że w pobliżu znajdują się mogiły powstańców. Mijamy pola, kiedyś pola bitew, o których niemal w każdym miasteczku informują tablice pamiątkowe. Nagle z lasu po lewej stronie drogi wyłania się oddział uzbrojonych, ubranych na czarno postaci ze sztandarem, an którym widnieje biały krzyż. Jest mroźny luty 1863 roku.

Francuski pomysł

Miesiąc wcześniej, 22 stycznia Komitet Centralny Narodowy wydał manifest o wybuchu powstania przeciwko Rosji. Zimowe mrozy nie były najlepsze do walki partyzanckiej. Ale nie było wyjścia. Walki trzeba było przyśpieszyć, bo 12 tysięcy młodych Polaków zostało powołanych do armii rosyjskiej. Po wsiach zaczęły powstawać partie i oddziały powstańcze. Pod koniec lutego w Ojcowie (dzisiaj województwo małopolskie) powstała jednostka, która, mimo że istniała 3 miesiące, miała przejść do legendy. Pułk Żuawów Śmierci.
Żuawi zasłynęli podczas francuskich wojen kolonialnych. Ich nazwa pochodzi z arabskiego. Określeniem „zuāwa” nazywano jeden ze szczepów plemienia Kabulów, mieszkających w górach Algierii.
– Twórcą polskiej jednostki był Francuz, Franciszek Rochebrune – wyjaśnia sierżant Robert Matusiak, szef w Grupie Rekonstrukcji Historycznej Pułk Żuawów Śmierci z Buska Zdroju. – W chwili w chwili wybuchu powstania styczniowego Rochebrune mieszkał w Krakowie. Prowadził tam szkołę szermierczą. Postanowił pomóc Polakom w walce o wolność i stworzyć jednostkę na wzór francuskich żuawów.
Żuawi byli niezwykle skutecznymi żołnierzami. Rzucano ich zawsze na najtrudniejsze odcinki walki. Ostatnich 21 żuawów, już bez Rochebruna, zginęło w bitwie pod Krzykawką 5 maja 1863 roku. A w armii francuskiej ostatnią jednostkę zlikwidowano dopiero w 1962 roku. Francuski pułkownik zginął broniąc swojej ojczyzny przed prusakami w 1871 roku. Poległ w mundurze żuawa śmierci.

Zwycięstwo albo śmierć

W 2013 roku mija 150 lat od wybuchu powstania styczniowego. Grupa Rekonstrukcyjna Pułk Żuawów Śmierci z Buska ma więc pełne ręce roboty.
– Jesteśmy jedyną taką grupą w Polsce – mówi pan Robert. – Od wielu miesięcy mamy więc zarezerwowane wszystkie terminy – śmieje się szef grupy.
W czasie rekonstrukcji walk, które co roku odbywają się w skansenie wsi radomskiej, regularne oddziały rosyjskie atakują oddziały powstańców broniących się kosami, strzelbami, karabinami i szablami. Na ich tle wyróżnia się zwarty oddział żuawów. Dobrze uzbrojeni piechurzy równo oddają strzały z karabinów Lorenza.
Niewiele było tak sprawnych i regularnych oddziałów jak żuawi. – Pod twardą ręką Rochebruna wytworzyło się wśród żołnierzy ogromne przywiązanie do pułku – opowiada pan Matusiak. – Mimo, że pierwsza bitwa, 17 lutego pod Miechowem, choć zwycięska, była bardzo krwawa – dodaje.
Nie mogło być inaczej. Dowódca osobiście wybierał każdego żołnierza, który przysięgał uroczyście, że nigdy się nie cofnie ani nie podda. – Stąd nazwa Żuawi Śmierci – wyjaśnia pan Robert. – Żuawi mogli tylko zwyciężyć albo zginąć.

Uczniowie w czamarach

Grupa rekonstrukcyjna z Buska przypomina pierwszych uczniów Franciszka Rochebruna. Większość żołnierzy to właśnie uczniowie. – Gdy zaczynają studia swój sprzęt przekazują młodszym. Często zdarza się, że starszy brat przekazuje młodszemu  – opowiada pan Robert. – Co roku zgłasza się do nas sporo chętnych – dodaje. – Przyciągają ich na pewno ciekawe mundury, opowieści starszych kolegów i broń.
Dziś już coraz więcej ludzi kojarzy, kim byli żuawi. Powstańczy oddział zawędrował nawet w święto narodowe na defiladę do Warszawy.
Mundur żuawów jest czarny. Pod tak zwaną czamarą żołnierze noszą kamizelkę z dużym białym krzyżem. To symbol pogardy śmierci, który miał atakującym wskazywać: celujcie tutaj, my się nie boimy. Zimą zamiast czamary żuawi zakładają czarną kurtkę z srebrnymi guzikami. Na głowie noszą tak zwany fez, czerwony z czarnym pomponem, widoczny z daleka. Fez obszyty jest futerkiem z baranka a z przodu widnieje orzełek. Uzupełnieniem munduru żuawa jest skórzany pas z mosiężną klamrą, ładownica, bagnet i karabin kapiszonowy.


 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.