Goście z Ameryki

Adam Śliwa

|

MGN 01/2013

publikacja 03.10.2013 12:13

Łagodne, przyjemne w dotyku, mają najwspanialszą wełnę świata i cały czas marudzą.

Goście z Ameryki Jakub Szymczuk/GN

Niedaleko Mławy, pod lasem, obok ogromnej łąki stoi samotne gospodarstwo. Zza budynków wyłania się coś bardzo dużego, włochatego, z długą szyją, małym ogonem i wesołymi oczami. To pochodzące z Ameryki Południowej alpaki. O ich zwyczajach, cieplutkich kocach i marudzeniu opowiedzieli ich właściciele, Zofia i Janusz Guzowscy.

Śmieszne i włochate

Pierwsze spotkanie z alpaką wywołuje śmiech. Co za dziwne zwierzę... Trochę podobne do owcy, trochę do lamy. Jednak, jak się okazuje, alpaka ma całkiem inne pochodzenie – należy do rodziny wielbłądowatych. – Każdy, kto nas odwiedza, reaguje podobnie – uśmiecha się pan Janusz. – Wszystkich śmieszy ich widok. A według mnie nasze alpaki najlepiej prezentują się zaraz po strzyżeniu – dodaje właściciel egzotycznych zwierząt.
Za wysokim płotem stado alpak skubie resztki jesiennej trawy. Alpaki nie mają górnych zębów, tylko dolne, więc każdy kawałek pożywienia długo żują.
– W Polsce zęby alpak trzeba regularnie przycinać – wyjaśnia pan Janusz. – W Andach, gdzie żyją, w trawie leży dużo pyłu wulkanicznego, który jak pumeks świetnie ściera im zęby. Alpaki nie mają kopyt, tylko palce, więc pazurki u nóg też im trzeba przycinać.
Z bliska włochacze są jeszcze śmieszniejsze. Wydaje się jakby cały czas jęczały. – Ale to nie dlatego, że im u nas źle – mówi pani Zofia. – Tym zawodzeniem alpaki informują po prostu, że są blisko. Co pewien czas nawet gwiżdżą.

Pachnące i łagodne

Alpaki to zwierzęta bardzo łagodne i przyjemne w dotyku, ale niełatwo zbliżyć się do nich i je przytulić. – One żyją przy człowieku, a nie z człowiekiem – tłumaczy pan Janusz. – To nie są niebezpieczne zwierzęta – dodaje. – One po prostu się boją. Zaciekawione, podejdą do człowieka, ale zawsze na bezpieczną odległość. Ich bronią jest plucie. Stosują ją jednak tylko przeciwko sobie. – Nie jest to zwykła ślina, ale kwas z żołądka, kiedy więc przypadkiem znajdę się na linii strzału, muszę szybko przemyć oczy, żeby nie piekły – opowiada właściciel stada.
W porze karmienia alpaki biegną do obory. Wchodzimy za nimi do środka i ku naszemu zaskoczeniu, zauważamy, że ich mięciutka wełna wręcz pachnie. – Alpaki są bardzo czystymi zwierzętami. Na wybiegu wybierają jedno, dwa miejsca, gdzie mają swoją ubikację, w pozostałych jest czysto – opowiada pani Zofia.
W stadzie żyje zwykle samiec, kilka samic i ich potomstwo. Taka rodzina w ciągu roku może powiększyć się o kilka alpak. Alpacza mama po ponad 11 miesiącach rodzi jedną małą alpakę. I już po najwyżej 45 minutach cria, czyli mała alpaka biega za swoją mamą. Tego nauczyły się w wysokich Andach, gdzie drapieżniki tylko czekają na smakowity obiad.

Goście z Ameryki   Jakub Szymczuk/GN

Kolorowe i ciepłe

Alpaki, choć nie zostały całkowicie udomowione, są z człowiekiem od tysięcy lat. W peruwiańskich Andach zajmują się nimi przede wszystkim kobiety. – Skoro człowiek je wyhodował, to nie mogą to być dzikie zwierzęta – wyjaśnia pan Janusz. – Dla ludzi od początku były one cenne przede wszystkim z powodu wspaniałej wełny – dodaje.
W swoim ciepłym, miękkim ubranku alpaki czują się świetnie w Andach, gdzie na wysokości 4 tysięcy metrów klimat górski jest bardzo surowy, i często wieje tam przejmujący zimny wiatr. Włos wełny alpak jest prawie trzy razy cieńszy niż wełna owcy, więc to wełna o wiele delikatniejsza w dotyku. I co najważniejsze, doskonale chroni przed zimnem. Wyrabiane przez państwa Guzowskich swetry, czapki, szaliki, skarpety czy koce z wełny alpak mienią się naturalnymi kolorami, choć wcale nie są farbowane sztucznie. Bo przepiękne alpaki mają 24 podstawowe kolory i kilkadziesiąt odcieni.

Wątek i osnowa
Po wiosennym strzyżeniu wełna alpak właściwie prosto z worka trafia na warsztat pani Zofii. – Za pomocą wrzeciona robię z niej włóczkę – opowiada pani Zofia. Następnie z włóczki na specjalnej machinie, zwanej krosnami układa się osnowę, czyli nitki biegnące równolegle obok siebie. Potem w poprzek przekłada się wątek, czyli kolejne nitki. I tak tworzy się tkanina, z której powstają ciepłe skarpety, rękawiczki, czapki, swetry i koce. Pan Janusz nawet guziki rzeźbi własnoręcznie tak, żeby pasowały do naturalnej, ciepłej i delikatnej wełny z alpak. – Wiemy, że nasze wyroby są bardzo drogie – mówią państwo Guzowscy. – Ale w swetrze z alpaki przede wszystkim nie ma żadnej chemii a odpowiednio prany, może naprawdę starczyć na całe życie. 
A jak alpaki czują się w Polsce? – pytam na koniec. – Bardzo dobrze – śmieje się pan Janusz. – Nasz klimat bardzo im odpowiada, bo gorsze warunki do życia niż w Andach trudno znaleźć.
 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.