Zatopione w czasie Potopu

Adam Śliwa

|

MGN 11/2012

publikacja 15.01.2013 11:52

Na dnie rzeki od setek lat spoczywają tony marmurów. Kilka ton już wydostano. A kto wie, co jeszcze czeka na wydobycie...

Zatopione w czasie Potopu Jakub Szymczuk/GN

We wrześniu zanotowano w Warszawie najniższy w historii pomiarów, poziom wody w Wiśle – zaledwie około 60. centymetrów. Trudno to sobie wyobrazić, ale na środku Wisły, w pobliżu mostu Gdańskiego, woda sięgała zaledwie kolan pracujących tam ludzi. Czego szukali i co znaleźli? – opowiada „Małemu Gościowi” jeden z nich, pan Hubert Kowalski, archeolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Na szczęście zatonęły
W 1655 roku, gdy Szwedzi zaatakowali Rzeczpospolitą Obojga Narodów, wojska napastników jak fale potopu zalały Polskę i Litwę. Udało im się zająć nasze ogromne wtedy państwo od Kamieńca Podolskiego (dzisiejsza Ukraina) aż po Parnawę (dzisiejsza Estonia). Armia króla Szwedzkiego Karola X Gustawa grabiła kościoły, pałace i królewskie posiadłości. Cenne przedmioty zabierali ze sobą.
Polska podczas potopu szwedzkiego straciła najwięcej w swojej historii. Więcej niż podczas II wojny światowej. – Szwecja była wtedy biednym krajem – wyjaśnia pan Hubert Kowalski. – A warszawskie kamienice, dworki, pałace ozdobione marmurem pochodzącym z całej Europy, były dla Szwedów cennym łupem. Rozbijali więc marmurowe gzymsy kamienic, wyrywali progi domów, parapety okienne, a nawet klatki schodowe. Zabierali rzeźby, miejskie fontanny, konsole dźwigające balkony i całe kolumny. Wszystko ładowali na szkuty, czyli barki, którymi transportowali swoje zdobycze i Wisłą wyprowadzali na północ. Stamtąd morzem zagrabione przedmioty miały płynąć do Szwecji. Na szczęście część przeładowanych szkut nie dopłynęła nawet do Bałtyku. Z cennym ładunkiem zatonęły jeszcze w Wiśle.

Woda dobrze je zachowała
W miejscu, w którym stoimy, tak niskiego poziomu wody Wisła nie miała od czasu, kiedy zaczęto tu robić pomiary. Patrząc na ogromne rozciągające się piaskowe wyspy, trudno uwierzyć, że to Wisła, że to rzeka żeglowna, i że mogą tu pływać statki. Na środku sterczy niedawno odnaleziony wielki fragment rzeźbionej fontanny. – Niektóre elementy są tak ciężkie, że nie możemy ich wyciągnąć od razu – tłumaczy archeolog. – Taki zwykły próg na przykład może ważyć nawet 720 kg i na jakiś czas trzeba go zostawić, ale miejsce jego znalezienia oznacza się współrzędnymi GPS i dopiero potem za pomocą dźwigu czy śmigłowca wyciąga.
Kiedy już znalezisko zostanie oczyszczone i dokładnie opisane, konserwator zabytków zdecyduje, gdzie trafią te skarby z rzeki. Mimo, że przeleżały w wodzie 350 lat, są w bardzo dobrym stanie. – Nawet lepiej się zachowały niż gdyby zostały na swoich miejscach – śmieje się pan Hubert. 

Królowa schowała skarby
Nie jest łatwo dostać się nad brzeg rzeki, bo skarbów wydobytych z dna Wisły strzeże straż miejska i policja. – Ta ochrona jest konieczna, bo zatopione rzeczy mają wielu amatorów – wyjaśnia pan doktor.
Królowa naszych rzek kryje wiele skarbów, na jej dnie od setek lat spoczywają tony marmurów. – W zeszłym roku na przykład udało się nam wydobyć prawie 6 ton przeróżnych rzeźb, kartuszy herbowych i elementów warszawskich kamienic – mówi pan Hubert Kowalski. – Już w 1906 roku warszawscy piaskarze trafili na miejsce zatonięcia szwedzkich szkut,. Wydobyto wtedy kilkadziesiąt rzeźb. – Można je dziś podziwiać na Zamku Królewskim – dodaje pan Kowalski. – Najsłynniejszym odkryciem jest rzeźba delfina z królewskiego pałacu Wazów. Na wysokości warszawskiej Cytadeli wytyczono wtedy około kilometrowy obszar, który kryje resztę zrabowanych skarbów.

Na dnie jeszcze czekają
To nieprawda, że ich wydobywanie zaczęto w tym roku. – Już trzy lata temu na dno Wisły zeszli nurkowie i archeolodzy. Teraz, gdy w rzece z każdym dniem ubywa wody, jest trochę łatwiej, ale też musimy się śpieszyć żeby nikt nic nie ukradł – mówi archeolog.
Prace badawcze archeologów w rzece to nie to samo, co w ziemi. – Dno Wisły cały czas się zmienia – mówi pan Kowalski. – Zdarzają się tak śmieszne sytuacje jak choćby ta, kiedy pod marmurem leżącym pod wodą prawie 300 lat znajdujemy... puszkę po piwie.
Poza marmurami w wodach Wisły mogą być jeszcze inne skarby, których Szwedzi nie zdążyli wywieźć. Na dnie mogą jeszcze czekać na wydobycie nawet armaty czy rzeźby z brązu, kto wie, co jeszcze...  

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.