Bóg jest w Libanie

Joanna Bątkiewicz-Brożek

|

MGN 10/2012

publikacja 16.11.2012 13:01

Tu nie ma niewierzących. Chrześcijanie i muzułmanie żyją tu razem. Tu nauczał i uzdrawiał Jezus. „Liban to przesłanie dla świata” – tak mówił Jan Paweł II.

Bóg jest w Libanie Henryk Przondziono/GN

Liban kojarzy się z pachnącymi zielonymi drzewami cedrowymi, albo z wojnami. O tamtejszych drzewach cedrowych wspomina nawet Pismo Święte: „Sprawiedliwy zakwitnie jak palma, rozrośnie się jak cedr na Libanie” (Ps 92,13). A wojna domowa ostatnio trwała w Libanie przez 15 lat. Do 1990 roku. W pobliskiej Syrii, tuż za północną granicą, podobna wojna trwa od roku. Z tego powodu uciekają stamtąd tysiące chrześcijan.
Liban, to dziś jedyny kraj Bliskiego Wschodu (tak nazywa się ten rejon Azji), który niedawno, w połowie września, przyjął papieża Benedykta XVI, a wcześniej Jana Pawła II. Liban, to jedyny kraj muzułmańsko-chrześcijański, który uznał święto Zwiastowania Matki Bożej jako święto narodowe, a Maryję za Panią Libanu. Tylko w Libanie wyznawcy islamu mogą przejść na chrześcijaństwo. Gdzie indziej, na przykład w Pakistanie, groziłaby im za to śmierć.

Chrześcijanie z muzułmanami
Tylko trzech godzin trzeba, żeby cały Liban przejechać wzdłuż i wszerz. Z Bejrutu, stolicy, jedziemy najpierw na południe, do Tyru. Szukamy śladów Jezusa, który nauczał na drodze z Tyru do Sydonu (czyt. Mk 7, 24–37). Nasz jeep zatrzymuje się na tzw. Checkpointcie – tu trzeba pokazać dokumenty. Nasz libański kierowca-chrześcijanin, wita się przyjaźnie z muzułmańskim wojskowym. Po krótkiej rozmowie żegnają się: „Bóg daje siłę”. – To u nas normalne – tłumaczy Tony widząc nasze zdziwienie. – Mimo, że toczyliśmy wojnę, teraz uczymy się żyć razem. Wszyscy przecież jesteśmy Libańczykami.
Wyboistą drogą jedziemy dalej, wzdłuż turkusowego Morza Śródziemnego. Dookoła pożółkłe, spalone słońcem wzgórza i gęste lasy bananowców. Gdzieniegdzie gaje oliwne i figi. Można je jeść prosto z drzewa. Są wyjątkowo słodkie. Być może Jezus idąc tędy dwa tysiące lat temu, też je zrywał?...

Jak w czasach Jezusa
Święty Marek pisze, że idąc tędy nad Jezioro Galilejskie, Jezus spotkał kobietę kananejską. „Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida!” – wołała do Niego. „Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha” (Mt 15, 21-28). Uczniom się to nie podobało. „Odpraw ją, bo krzyczy za nami!” – namawiali Jezusa. A Jezus widząc wiarę tej kobiety, powiedział: „Niech ci się stanie, jak chcesz!”. I uzdrowił ją.
W Tyrze przypomina nam się ta scena, bo to stare fenickie miasto sprawia wrażenie, jakby od czasów Jezusa nic się tu nie zmieniło. Rybacy patroszą w porcie małego rekina. Niedaleko wielki targ. Sprzedają tu owoce i tkaniny. Można też kupić osła.
W Tyrze jest również najstarszy na świecie hipodrom, czyli tor wyścigowy dla koni. Zbudowano go w II wieku przed Chrystusem. Na starych liczących prawie 5 tys. lat kamieniach siadało blisko 30 tys. ludzi i kibicowało wyścigom.
– Chrześcijan jest tu niewielu – mówi greckokatolicki abp Tyru Georges Bacouni, ale trzymają nas słowa Jezusa: „Gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno by się nawróciły (...). Toteż Tyrowi i Sydonowi lżej będzie na sądzie niżeli wam”. – Podczas wojny domowej Tyr był jedynym regionem, gdzie nie zmasakrowano chrześcijan. Tutejsi muzułmanie otoczyli miasto, by ochronić wyznawców Chrystusa! – dodaje arcybiskup.

Do Mamy
Ruszamy w kierunku Sydonu. Na szczycie wzgórza Maghdouché górującego nad miastem powstaje największe sanktuarium maryjne Libanu. U jego stóp niewielka grota. Przy wejściu stoi biała figura Maryi. „Czekam tu na moje dzieci” – głosi napis.
Podobno tu Maryja spędziła noc, kiedy Jezus nauczał w okolicznych wioskach. Na miejscu gdzie spała, stoi dziś ołtarz. Wchodzimy do środka. Klęczą tu chrześcijanki i siedzą owinięte w chusty muzułmanki. Pani Libanu wysłuchuje tu dzieci i kobiety, które modlą się o potomstwo. Maryja jest czczona w Libanie przez chrześcijan i muzułman. W Koranie, świętej księdze islamu, Maryja jest jedyną kobietą wymienianą tam z imienia. Libańczycy mówią, że to dzięki niej jest dziś pokój między dwoma wyznaniami w ich kraju. – Rozumiesz już teraz, dlaczego Jan Paweł II mówił, że Liban to przesłanie? – pyta Tony, gdy znów wsiadamy do jego jeepa.
 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.