Prawdziwe męstwo

Piotr Sacha

|

MGN 09/2012

publikacja 16.11.2012 12:59

Jak dostać się do nieba? Posłuchaj… polskich raperów.

Prawdziwe męstwo Emilia Kulpa

Są prawdziwi, nie ściemniają. Grają rap. A w tej muzyce liczy się szczerość, więc są szczerzy. Do bólu. Bo mówią o swojej bolesnej przeszłości. I o tym, że uratował ich Pan Jezus. W utworze „Ile znaków” Frenchman śpiewa o „mocy, którą daje boski gen”. Raperzy z hip-hopowej płyty dołączonej do tego numeru „Małego Gościa” składają bity, żeby podzielić się wiarą, żeby powiedzieć, że mają Boski gen, czyli że są dziećmi Boga. Niektórzy wspominają swoje dawne życie. Narkotyki, alkohol, papierosy, kłopoty z policją. I w końcu ten dzień, gdy powierzyli życie Jezusowi. Odtąd wszystko się zmieniło. Na przykład zamiast słuchać starszych kumpli, zaczęli słuchać Biblii.
Płyt z hip-hopem jest tyle, że półki dosłownie uginają się. Jest w czym wybierać. Wśród nich są również świadectwa wiary w Jezusa. Raperzy nie tylko przyznają się do Boga, ale też namawiają, żeby swojej wiary nie chować przed innymi. Poniżej ich opowieści o drodze do Pana Boga.

 

Prawdziwe męstwo   Dorota Czoch Arkadio
Skład: Arkadiusz „Arkadio” Zbozień
Na scenie od 2002 r.
Płyty: „Najlepsze przed nami” (2011), „Nikt nigdy” (2010), „Zdolny do wszystkiego” (2008)
www.arkadio.info


 

Arkadiusz „Arkadio” Zbozień
Być Bożym kozakiem


Swoje pierwsze teksty pisałem już jako 12-latek. Byłem chłopakiem z bloku. Imponowali mi starsi kumple. Groźne miny, takie „kozactwo”. Palenie marihuany. Tak zaczęła się moja droga w dół.
Wszystko zmieniło się, gdy miałem 17 lat. Powiedziałem: „Chcę być kozakiem, ale... Bożym”. Mocno wtedy przygniotło mnie życie. Narobiłem sporo długów, zacząłem handlować narkotykami. Nie przeszedłem do drugiej klasy liceum.
Dziś widzę, że Bóg do tego dopuścił, bo inaczej pewnie bym się Jego ręki nie złapał. Długo rozmawiałem z rodzicami i bratem. Mój brat, starszy o siedem lat, nawrócił się po powrocie ze Stanów Zjednoczonych. Widziałem, że inaczej żyje, że ma dobrych przyjaciół. Później dowiedziałem się, że on długo modlił się za mnie.
Wyspowiadałem się z całego życia. Miałem kilka kartek grzechów. Poczułem, że jestem wolny. Po spowiedzi spaliłem te kartki nad tą samą rzeką, gdzie wcześniej z kolegami paliliśmy różne inne rzeczy.
Teraz mam 22 lata. Widzę, ze Bóg bardzo błogosławi temu, co robię w muzyce. I chce, żebym głośno o Nim opowiadał. Daje mi siłę, żebym inspirował ludzi do lepszego życia, do wykorzystywania swoich talentów.
I jeszcze coś, dawniej nie pomyślelibyśmy z bratem, że możemy się razem pomodlić. Dziś modlimy się w jezuickiej wspólnocie Magis Plus.

 

Prawdziwe męstwo   Henryk Przondziono/GN Frenchman
Skład: Nicolas „Frenchman” Ribier
Na scenie od 1997 r.
Płyta: „Świadectwo” (2011)
www.frenchman.com.pl

Nicolas „Frenchman” Ribier
Ksiądz ze snu


Pięć lat temu, gdy grałem koncert we Wrocławiu, podeszła do mnie kobieta. – Jezus Chrystus bardzo cię kocha – powiedziała. – Czy jesteś gotowy umrzeć za Niego? – spytała jeszcze. – Nie – odpowiedziałem szczerze.
Miałem wtedy 28 lat. Nie modliłem się i nie chodziłem do kościoła. – Nie martw się – powiedziała jeszcze. – Kiedyś będziesz miał wybór, albo pozostać nijakim, albo iść za Nim.
Kilka miesięcy później przyśniła mi się... Maryja. Stała w owalnej ramie obrazu nad tabernakulum i płakała krwawymi łzami. Przekazała mi, że Jezus cierpi, bo ja się z Nim nie spotykam. W moim śnie przy ołtarzu stał też... czarnoskóry kapłan. – Może dlatego, że wychowywałem się w Gabonie, w środkowej Afryce – pomyślałem.
Mijały tygodnie. Któregoś dnia zadzwoniła mama. – Przyjeżdża do Polski ksiądz z Ugandy, ojciec John Bashobora – zachęcała mnie. – Poprowadzi w Gdańsku sympozjum religijne. Żeby mnie nie zniechęcić, nie powiedziała nic o rekolekcjach i Mszy św. A ja, gdy usłyszałem „ksiądz z Ugandy”, wiedziałem, że to ksiądz z mojego snu.
Pojechałem do Gdańska. Tam zrozumiałem, że jedynym Panem i Mesjaszem jest Jezus. Dopiero po jakimś czasie rodzice przyznali, że przez 9 miesięcy odmawiali nowennę o moje nawrócenie. I jeszcze tak się złożyło, że moja mama rozpoczęła nowennę w dniu wspomnienia św. Moniki. A to była matka św. Augustyna. Ona też wymodliła nawrócenie dla syna.

 

Prawdziwe męstwo   Archiwum EKS EKS
Jerzy „EKS” Ledziński
Na scenie od 2005 r.
Płyty: „Efekt motyla” (2009), „Per aspera ad astra” (2007)
www.eks.kdm.pl

Jerzy „EKS” Ledziński
Znak od papieża


Moi rodzice często się kłócili. A ja szukałem swojego miejsca wśród starszych kumpli. Poznawałem świat od tej mrocznej strony – narkotyki, alkohol, imprezy… Nigdy nie byłem przeciwnikiem Kościoła. Ale na Msze chodziłem w kratkę. Co pewien czas, jak bumerang, wracało do mnie pytanie: „Jaki sens ma to, co robię?”.
Myślałem, że problemy mam dlatego, bo Bóg karci mnie za moje upadki.
– Pewnie On ma dla ciebie jakiś plan – usłyszałem kiedyś od dziewczyny, a ja pomyślałem: „Daj mi żyć po swojemu, mam własny plan na życie”.
Po kilku latach zacząłem mieć problemy z policją i kłopoty ze zdrowiem. I znów wracało to pytanie: „Po co ja żyję? Jaki to wszystko ma sens?”.
Aż do dnia, gdy umierał Ojciec Święty, Jan Paweł II. Siedzieliśmy z kumplami w samochodzie, paliliśmy marihuanę i słuchaliśmy radia, gdy nagle usłyszeliśmy: „Jan Paweł II odszedł do domu Ojca”. W aucie zapadła absolutna cisza.
To był mocny znak. Potem wpadła mi w ręce książka „Radykalni”. Czytałem o nawróceniach muzyków tak, jakbym czytał o swoim życiu.
W sercu miałem pokój, a w głowie pytania: „Czy mógłbym teraz to wszystko zostawić? Jeśli tak, to jak?”. To może spróbuję się pomodlić? – pomyślałem. Dotąd raczej tego nie robiłem... Uklęknąłem w swoim pokoju. Zrozumiałem, że moje życie prowadzi w przepaść. Zrobiło mi się żal mamy, która wciąż przeze mnie płakała. Wydawało mi się, że sam Jezus siedzi obok i poklepuje mnie po plecach. 
Szybko znalazły się pieniądze na sprzęt muzyczny. Widziałem w tym znak od Pana Boga. A moja mama, gdy zobaczyła moją przemianę, też zaczęła chodzić do kościoła.

 

Prawdziwe męstwo   Archiwum Elohim Elohim
Skład: Roman Horodycki, Konrad Zieliński, Kornel Popławski, Łukasz Chyliński
Na scenie od 2005 r.
Płyty: „Ja wracam” (2010), „Królewski luuz” (2006)
www.elohim.pl

Evident
Skład: Roman „Afgan” Horodycki, Rafał „Zmoras” Zmorka, Michał „Talib” Leoniuk, Marcel Płoszczyński
Na scenie od 2001 r. do 2005 r.
Płyty: „Złoto?” (2005), „Ewidentni” (2004)
www.evident.kdm.pl

Roman Horodycki
Zabrał mi kompleksy


W szkole nie miałem szczęścia do wychowawczyni. Byłem w tej grupie dzieci, które pani traktowała gorzej. Inni śmiali się ze mnie. Myślałem, że jestem beznadziejny, nikomu niepotrzebny. Wszystkiego się bałem. Dopiero wiele lat później odwagę dał mi Pan Bóg.
Ale zanim Go poznałem, miałem wiele kłopotów. Z kolegami okradaliśmy mieszkania. To było jak narkotyk. Moi rodzice próbowali mi pomóc, ale ja nie mogłem przestać. Najbardziej szkoda mi było mojej mamy. Wiedziałem, że przeze mnie płakała. Ale i tak wychodziłem z domu, żeby kraść.
Urodziłem się i wychowywałem na Ukrainie. Brałem udział w spotkaniach Spółki Ukraińskiej Młodzieży, gdzie rozmawialiśmy o historii i kulturze. Kiedyś nasz wychowawca przyprowadził chłopaka z Odnowy w Duchu Świętym. On tak opowiadał nam o Jezusie, jakby znał Go osobiście. Powiedział: „Bóg cię kocha. Jesteś grzesznikiem, ale Jezus może zabrać pustkę z twojego serca”.
Wtedy pierwszy raz szczerze się pomodliłem. Pan Bóg zabrał wszystkie moje kompleksy i nałogi. Któregoś dnia podczas modlitwy pomyślałem, żeby zająć się muzyką rap. A w mojej głowie pojawił się taki obraz: stoimy na scenie, gramy piosenki o Bogu, a one dotykają młodych ludzi, którzy nie radzą sobie z problemami. I... powstał zespół Evident. A później – Elohim.

 

Prawdziwe męstwo   Archiwum Royal Rap Royal Rap
Skład: Mirosław „Kola” Kolczyk, Jerzy „Yuro” Pieniążek
Na scenie od 2008 r.
Płyta: „Duchowa rewolucja” (2010)

Mirosław „Kola” Kolczyk
Budowałem na piasku


Gdy byłem nastolatkiem, wierzyłem, że jeśli będę szukał przyjemności, będę szczęśliwy. Wkręciłem się w towarzystwo starszych kumpli, w nieciekawe klimaty – papierosy, alkohol i narkotyki. Moje życie było jedną wielką imprezą. Uzależniłem się. Zacząłem kraść, żeby mieć pieniądze na ten styl życia. Trafiłem do więzienia na rok i cztery miesiące. Po wyjściu próbowałem ułożyć sobie życie z dziewczyną. Ale znów budowałem na piasku i znów wszystko runęło. Nie widziałem sensu. W mojej głowie pojawiły się myśli samobójcze.
Na szczęście zamiast rzucić się na linę, jak niektórzy z kolegów, rzuciłem się na kolana. Tamtego dnia byłem w domu sam. Stałem w łazience. Nagle poczułem, jakby mi serce pękło. Padłem na kolana. I płakałem, i prosiłem: „Boże, pomóż mi żyć!”.
Co ciekawe, ja wtedy nie myślałem wcale, że się modlę. A to właśnie była moja pierwsza szczera rozmowa z Bogiem.
Pan Bóg szybko postawił na mojej drodze ludzi, którzy opowiedzieli mi o Ewangelii. Zobaczyłem w ich życiu spokój i prawdziwą radość.
Gdy przyznałem się, że jestem grzesznikiem, zaprosiłem Jezusa, by stał się moim Panem i Przyjacielem. Zacząłem czytać Pismo Święte. I czułem, że się powoli zmieniam. Przestałem przeklinać. Bóg uwolnił mnie od nałogów. Stawałem się innym człowiekiem. Narodziłem się na nowo. Zacząłem robić całkiem inną muzykę.
Teraz opowiadam młodym ludziom, że tylko Bóg daje prawdziwą wolność. Mówię prawdę o narkotykach, które kiedyś sam sprzedawałem. Docieramy z zespołem do szkół, domów dziecka, więzień i domów poprawczych. Gramy rap, opowiadamy swoje historie. I... mówimy o miłości Jezusa Chrystusa.

 

Prawdziwe męstwo   Alex Pavlovic Full Power Spirit

Skład: Miras, Picia, Dzyrooo oraz Dj Ike, Olga Szomańska, PRYK i Tomek Busławski
Na scenie od 2001 r.
Płyty: „10 lat w 80 minut” (2011), projekty: „8 Błogosławieństw – siła serca kontra siła pięści”,  „Hip Hop Dekalog”
www.fps.kdm.pl
Foto: ALEX PAVLOVIĆ

Mirek „MIRAS” Kurczuk
Musiałem się podpisać


Można powiedzieć, że wiarę wyssałem z mlekiem matki. Moim rodzicom dziękuję za życie i za wiarę. Miałem fundament, na którym mogłem budować moje dorosłe życie.
Ale przyszedł taki czas, kiedy pod tym wszystkim, czego dowiedziałem jako mały chłopiec, trzeba było się podpisać.
Po maturze wyjechałem na rekolekcje Szkoły Nowej Ewangelizacji. Podczas kursów Filipa i Pawła, zdecydowałem się oddać swoje życie Jezusowi. Chciałem, żeby On był w moim życiu numerem 1.
Z kolegami z zespołu znaliśmy się z jeszcze podwórka, z podstawówki. Na początku naszej muzycznej drogi zastanawialiśmy się, o czym nasz rap powinien mówić, żeby to, co robimy, było prawdziwe. Doszliśmy do wniosku, że skoro chcemy, by Pan Bóg był dla nas najważniejszy, powinniśmy opowiadać właśnie o Nim.
Chrześcijanin to ktoś, kto w sytuacjach wyboru stawia sobie jedno pytanie: „Co na moim miejscu zrobiłby Jezus Chrystus?”. Kiedyś na przykład beznamiętnie piraciłem filmy z Internetu. Kiedy zadałem sobie pytanie, co na moim miejscu zrobiłby Jezus? I... przestałem.

 

Prawdziwe męstwo   Archiwum Bęsia Bęsiu
Skład: Łukasz „Bęsiu” Bęś
Na scenie od 2006 r.
Płyta: „Syn Gromu” (2011), „Paruzja” (2010)
www.besiu.bandcamp.com

Rymcerze

Skład: Bęsiu, DJ Jonas
Na scenie od 2004 r.
Płyta: „Kto jest Królem?” (2009)
www.rymcerze.bandcamp.com


Łukasz „Bęsiu” Bęś
40 tys. szczęśliwych ludzi


Byłem zbuntowanym chłopakiem. Z Kościołem nie chciałem mieć nic wspólnego. Gdy moja 80-letnia babcia była ciężko chora, mama postanowiła pojechać do Medjugorie, by modlić się za nią. Babcia żyła jeszcze potem 8 lat. A mama się... nawróciła. Sześć lat temu namówiła mnie, żebym pojechał z nią do Medjugorie na Festiwal Młodych. „Zobaczysz Adriatyk, będzie gorąco, pobyczysz się na plaży” – zachęcała. Pojechałem.
Na miejscu ujrzałem 40 tysięcy szczęśliwych ludzi. Byłem w szoku. Miałem leżeć na plaży, a znalazłem się na jakimś festiwalu, gdzie tysiące młodych osób śpiewa „Jezus, Jezus…”. Bardzo chciałem kogoś poznać. Wtedy podeszła do mnie dziewczyna. „Ola” – przedstawiła się. Spytała, czy mogę naprawić jej radyjko. – Skąd jesteś? – zapytałem. A ona na to, że z Jeleniej Góry. – To tak jak ja! – to był kolejny szok.
Trzeciego dnia była adoracja. A ja, jeszcze zbuntowany, krzyknąłem do Boga: „Jeśli jesteś, to mi to udowodnij!”. I rozpłakałem się. Przez tyle lat siedziałem w bagnie, a ludzie płakali przeze mnie. Teraz ja płakałem. A moja mama klęczała obok i cieszyła się, że wreszcie mnie ruszyło.
Pomyślałem, może pójść do spowiedzi?... Ale bałem się, że ksiądz ucieknie, kiedy wysłucha moich grzechów. Poszedłem. Ksiądz nie uciekł. A po godzinnej spowiedzi i rozgrzeszeniu poczułem się, jak tych 40 tysięcy ludzi obok. To była łaska wiary.
Wróciłem do domu. – Bęsiu, mamy dla ciebie jointy, choć z nami zajarać – zachęcali kumple. – Idę do kościoła – odpowiadałem. – Puknij się w głowę. Na to będziesz miał czas za 50 lat – dziwili się koledzy. A na boisku wołali do mnie: – Papież, podaj piłkę.
Na Mszę św. chodziłem codziennie. Ksiądz był w szoku, gdy widział w kościele pięć babć i Bęsia. A ja miałem pragnienie Eucharystii. Wstąpiłem do Odnowy w Duchu Świętym. Zerwałem ze starym towarzystwem. I zacząłem rapować.
 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.