Świat Iwony

Gabriela Szulik

|

MGN 09/2012

publikacja 16.11.2012 12:58

Lubi „odpływać” w swój świat. Lubi przypatrywać się ludziom. Od dziecka wymyślała niestworzone historie. Najpierw opowiadała je mamie, potem zaczęła pisać.

Świat Iwony Henryk Przondziono/GN

Myślenie wciąga – uśmiecha się gimnazjalistka Iwona Szymura. – Najgorzej, gdy na przykład uczę się z matematyki, a tu nagle przychodzi jakaś myśl i całkiem zapominam, że się uczę. – Czasami trzeba ściągać ją na ziemię – śmieje się mama, pani Jolanta Szymura. Iwona mieszka z rodzicami w Paniówkach nieopodal Mikołowa na Górnym Śląsku. Kilka miesięcy temu ukazała się jej książka pod tytułem „Era radości”.

Jak Ania
Jako czterolatka znała już wszystkie literki. Gorzej było z pisaniem. – Nie miała wielkich zdolności do tego – wspomina mama. – Nie zapomnę, gdy siedziała przy biurku z pochyloną głową. Nosiła jeszcze wtedy nosiła okulary i zza szkieł na zeszyt kapały łzy. Bo litery wychodziły nie tak, jak Iwona chciała je napisać.
Ale czytanie przychodziło jej łatwo. Najpierw mama czytała Iwonie, potem Iwona czytała już sama. Jej ulubioną autorką jest Jodi Picoult. Lubi książki, w których bohaterowie pokonują życiowe trudności. I nie zawsze wszystko musi kończyć się szczęśliwie. W III klasie szkoły podstawowej całą „Anię z Zielonego Wzgórza” miała już przeczytaną. Lubi tę bohaterkę. Zresztą, gdyby założyła kapelusz, może by nawet Anię trochę przypominała. Bo nawet włosy Iwony mają rudy odcień. Ale nie tylko dlatego znajomi porównują ją czasem z Anią z Zielonego Wzgórza. Iwona, podobnie jak Ania, ma niezwykłą wyobraźnię.

Książka z bloga
Już w przedszkolu wychowawczynie widziały, że Iwona ma ten swój świat. Ze szczegółami potrafiła opowiadać o postaciach, które powstawały w jej głowie, o miejscach, w których te postacie żyły, czy o przedmiotach, które się tam pojawiały – wspomina mama. Potrafiła też pięknie recytować. Z czasem niektóre myśli czy wiersze zapisywała, ale dłuższe opowiadanie rzadko udało jej się doprowadzić do końca. – Nie, pamiętników nie pisałam – mówi. – Nudziło mnie to. Blogi internetowe, tak. Zresztą, z jednego takiego bloga powstała książka „Era radości”. Nie planowała tego. – Pisanie mnie po prostu relaksuje – mówi gimnazjalistka. – Zapominam wtedy na chwilę o szkolnych sprawach, o matematyce... Kiedyś weszła mama do jej pokoju. – Co piszesz? – zapytała, zaglądając Iwonie przez ramię. – Może to wydasz? – dodała. Tyle. Ale, to była pierwsza myśl. Potem Iwona chciała przerwać pisanie, ale internauci, którzy czytali bloga, nie pozwolili. Zachęcali, by pisała dalej. Dla kogo jest Twoja książka? – pytam. – Dla każdego – mówi Iwona. – No, może nie dla całkiem małych dzieci – dodaje. – Ale dla młodzieży już tak. Akcja dzieje się w Anglii. Dlaczego? Bo Iwona ma sentyment do tego kraju. W powieści zawarłam dużo elementów związanych z Bogiem i wiarą. Bo to dla niej bardzo ważne. Kiedyś należała do Dzieci Maryi, teraz jest ich animatorką. Należy do oazy, jest bardzo związana z parafią. Ma tam wielu przyjaciół.

Świat poza pisaniem
Mama nigdy do niczego nie zmuszała Iwony. Tak było na przykład z grą na instrumencie. Kolega chodził na pianino. Iwona też chciała. Idź i sprawdź, czy ty w ogóle masz słuch – mówiła mama. Bo w przedszkolu wszyscy mówili, że Iwona nie ma słuchu. No i poszła. I tak się zaczęło. – A potem to było tak, że wracała do domu i jeszcze kurtki nie zdjęła a już grała – śmieje się mama. – Pan, który ją uczył powiedział, że to, czego Iwona nauczyła się przez rok, inni uczyli się przez sześć lat.
A potem poszła do szkoły muzycznej. Teraz gra na flecie bocznym i dodatkowo na pianinie. I wystarczy tej nauki. W tym roku planuje pomagać jako wolontariuszka w ośrodku dla niepełnosprawnych. – Może komuś w nauce pomogę... – zastanawia się. W szkole nigdy nie miała problemów. Tylko ta matematyka... – Ale i tak średnia na koniec roku 5,2 – mówi mama. – 5,13 – poprawia mamę Iwona. – To bardziej 5,1 – dodaje cicho. Iwona chodzi do gimnazjum z rozszerzonym angielskim. W zeszłym roku miała matematykę po angielsku a w tym roku chemię i biologię.

Głowa w chmurach
Iwona sprawia wrażenie bardzo nieśmiałej i chyba taką chyba jest. Ale jest też mocna. Potrafi zaryzykować, bo – jak mówi – czasem trzeba, żeby spełniły się marzenia.
Nauczyciele nie wyobrażali sobie jak Iwona poradzi sobie w gimnazjum a potem dalej. – Bo ona przecież wiecznie będzie się gubić – mówili. – Bo przecież wciąż chodzi z głową w chmurach. – A ona wymyśliła sobie gimnazjum w sąsiednim mieście – śmieje się mama. – Żeby mieć bliżej do szkoły muzycznej.
Jednak prawdziwą pasją dla Iwony jest pisanie. To dla niej często sposób na oderwanie się od rzeczywistości, na pisanie o własnych uczuciach, wchodzenie w całkiem inny świat. Pisze o szczęściu, nadziei i poszukiwaniu własnego miejsca w życiu. – To bardzo trudne – przyznaje. – Ale bardzo ważne – dodaje. – Bo wszystko dzieje się tak szybko, świat pędzi, a kiedy stajemy oko w oko ze śmiercią jest już za późno, by cokolwiek naprawić.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.