Polska "prowokuje kibiców"?

PAP

publikacja 31.05.2012 18:37

MSZ Federacji Rosyjskiej poinformowało w czwartek, że poprosiło stronę polską o wyjaśnienia dotyczące jej oświadczenia przestrzegającego kibiców z Rosji przed eksponowaniem symboli ZSRR podczas pobytu w Polsce przy okazji piłkarskich mistrzostw Europy.

Polska "prowokuje kibiców"? Reprezentacja Rosji KONSTANTIN RYBIN/PAP/EPA

MSZ FR przekazało, że jednocześnie podkreśliło "niedopuszczalność akcji siłowych" przeciwko rosyjskim kibicom.

"Uzyskaliśmy takie zapewnienia. Wyjaśniono nam także, iż zgodnie z polskim prawem radziecka symbolika nie jest (w Polsce) przedmiotem sankcji karnych" - oznajmiło MSZ FR.

Oświadczenie ma związek z wtorkową wypowiedzią zastępcy ambasadora RP w FR Jarosława Książka, którą media w Rosji zinterpretowały jako ostrzeżenie dla rosyjskich kibiców, by podczas pobytu w Polsce przy okazji piłkarskich mistrzostw Europy nie eksponowali symboli ZSRR.

Minister sportu Federacji Rosyjskiej Witalij Mutko w czwartek zarzucił Polsce, że ta "sztucznie podgrzewa sytuację" i prowokuje kibiców z Rosji do protestów. Mutko ostrzegł również, że upolitycznione zakazy mogą doprowadzić do nieprzewidywalnych następstw.

"Najpierw im się nie podobało, w jakim hotelu zamieszkamy, choć wybraliśmy ten hotel z katalogu rekomendowanego przez UEFA dla reprezentacji narodowych. Teraz otrzymujemy ostrzeżenia, że na terytorium Polski obowiązuje ustawa o zakazie radzieckiej symboliki. Nie wiem jeszcze, czy taka ustawa rzeczywiście jest lub nie" - oznajmił Mutko, cytowany przez portal Life News.

Portal podaje, że w przyszłym tygodniu Mutko zamierza spotkać się z rosyjskimi kibicami, by wspólnie przygotować odpowiedź dla strony polskiej. Według Life News minister ostrzegł, że "upolitycznione zakazy mogą doprowadzić do nieprzewidywalnych następstw".

"Wiemy, jak funkcjonują zakazy i że zakazany owoc jest słodki. Strona polska sztucznie podgrzewa sytuację i prowokuje naszych kibiców do kroków protestacyjnych" - cytuje portal Mutkę.

Life News przytacza też wypowiedzi liderów rosyjskich stowarzyszeń kibiców, którzy - jak ujmuje to portal - ostrzegają stronę polską przed konsekwencjami gróźb pod adresem rosyjskich fanów.

"Tak, nadeszło oficjalne ostrzeżenie od strony polskiej, że za radziecką symbolikę będą aresztować. Dla mnie to oświadczenie jest bluźniercze. Moi dwaj dziadkowie walczyli, w tym wyzwalali tę Polskę od faszystów i ratowali ich (Polaków) od unicestwienia. Powinni oni rozumieć, że dla rosyjskich kibiców symbole te nie są przyrównywane do faszystowskich" - oświadczył Aleksandr Szprygin, szef Wszechrosyjskiego Związku Kibiców (WOB).

Life News podkreśla, że jeśli strona polska nie zgodzi się na ustępstwa, to kibice z Rosji mogą zorganizować "czerwony protest" na ulicach stolicy Polski.

"Jeśli strona polska będzie obstawać przy swoim, to sądzę, że poprosimy 50 tys. rosyjskich fanów w Warszawie o założenie czerwonych koszulek z sierpem i młotem. I wtedy jeśli chcą, to niech aresztują" - powiedział Szprygin.

Także Jurij Dawydow, szef Związku Kibiców Reprezentacji Rosji, oznajmił, iż istnieje prawdopodobieństwo protestu ze strony rosyjskich fanów. "Niewykluczone, że grupa kibiców na znak protestu w sposób zorganizowany wyjdzie w koszulkach z radziecką symboliką. Będzie to jednak protest pokolenia, które nie zdążyło zastać ZSRR" - powiedział.

Life News informuje, że również wśród szeregowych kibiców trwa dyskusja na temat pretensji strony polskiej. "Jedni mówią, że mogą nie zostać wpuszczeni na terytorium Polski, gdyż w paszporcie mają wpisane, iż urodzili się w ZSRR. Inni potępiają zakaz wykorzystywania radzieckiej symboliki, przypominając stronie polskiej, że to właśnie pod tymi symbolami radzieckie wojska wyzwalały Polskę od hitlerowskiej armii" - przekazuje portal.

O wystąpieniu Książka jako pierwszy we wtorek poinformował na swojej stronie internetowej dziennik "Sport-Express". "Myślę, że do koszulek z napisem +ZSRR+ nikt się przyczepiać nie będzie. Natomiast wizerunek sierpa i młota przyrównywany jest w Polsce do faszystowskiej symboliki i jest prawnie zakazany" - zacytowała sportowa gazeta polskiego dyplomatę.

Według "Sport-Express" Książek powiedział to na spotkaniu z rosyjskimi dziennikarzami w Moskwie. Dziennik podał, że jednocześnie dyplomata wyraził nadzieję, że do żadnych poważnych incydentów na tym tle nie dojdzie. "Sport-Express" przekazał, iż polski dyplomata poinformował również, że "jeśli chodzi o trybuny, to przepisy UEFA precyzyjnie określają, co wolno wnosić i jakie hasła wywieszać".

Sam Książek w środę w wypowiedzi dla radia Echo Moskwy zaprzeczył, jakoby miał wzywać kibiców z Rosji do niewykorzystywania radzieckiej symboliki podczas Euro 2012. Wyjaśnił również, że w Polsce tego rodzaju zakazów nie ma, choć - jak zauważył - stosunek do tych symboli jest różny.

"Zapraszamy wszystkich kibiców z dowolnymi hasłami, przede wszystkim - sportowymi" - oświadczył. "Nie po to za pośrednictwem dziennikarzy zachęcaliśmy do przyjazdu do Polski, by teraz mówić, że komuś nie wolno z czymś przyjeżdżać" - dodał.

Samo noszenie koszulki z sierpem i młotem nie jest przestępstwem propagowania totalitarnego ustroju komunistycznego; byłoby nim, gdyby łączyło się z jego gloryfikowaniem - uważają prawnicy pytani o możliwość noszenia takich koszulek przez rosyjskich kibiców.

Art. 256 paragraf 1 Kodeksu karnego RP stanowi: "Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".

Paragraf 2 tego artykułu głosi: "Tej samej karze podlega, kto w celu rozpowszechniania produkuje, utrwala lub sprowadza, nabywa, przechowuje, posiada, prezentuje, przewozi lub przesyła druk, nagranie lub inny przedmiot, zawierające treść określoną w par. 1".

W 2011 r. Trybunał Konstytucyjny, po skardze SLD, wykreślił z Kk kolejne zdanie z tego paragrafu: że karze podlega też treść "będąca nośnikiem symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej". Paragraf trzeci zaznacza, że nie jest przestępstwem dokonanie takiego czynu "w ramach działalności artystycznej, edukacyjnej, kolekcjonerskiej lub naukowej".

"Samo założenie koszulki z sierpem i młotem nie jest przestępstwem; byłoby nim gdyby łączyło się z propagowaniem komunizmu" - uważa profesor prawa i adwokat Piotr Kruszyński. Podkreślił, że art. 256 Kk penalizuje prezentację lub posiadanie treści propagujących totalitarny ustrój komunizmu tylko wtedy, gdy dokonuje się tego "w celu ich rozpowszechniania". "Trudno uznać nałożenie takiej koszulki za rozpowszechnianie; chyba że byłby na niej dopisek, że totalitarny ustrój komunistyczny jest lepszy niż inne" - powiedział PAP Kruszyński.

Wtóruje mu inny adwokat mec. Grzegorz Rybicki. Podkreśla on, że choć art. 256 jest "dość pojemny" i ocena danego czynu zależy od stanu faktycznego, to jednak przestępstwem byłoby tylko zachowanie, które polegałoby na prowadzeniu propagandy i zachęcania do totalitaryzmu, np. hasło: "Wprowadźmy w Polsce stalinowski komunizm". "Inne zachowania są wprawdzie moralnie naganne, ale nie stanowią przestępstwa" - dodał Rybicki.

"Wszystko zależy od intencji i zamiaru sprawcy" - mówi prokurator Prokuratury Generalnej, który wypowiadał się w tej sprawie dla PAP pod warunkiem zachowania anonimowości. Dodał, że orzecznictwo polskich sądów jednoznacznie wskazuje, że karalne jest takie propagowanie, które łączy się z zamiarem gloryfikowania totalitarnego ustroju z jego wszystkimi konsekwencjami. "Nie jest zatem karalne np. samo powiedzenie, że +Hitler wybudował autostrady+ lub że +za Stalina wszyscy mieli pracę+" - dodał rozmówca PAP, pytany o granice między propagowaniem totalitaryzmu a wypowiadaniem o nim własnej opinii.

"Jeśli dojdzie do tego typu zachowań i wpłynie jakieś zawiadomienie do prokuratury, na pewno będzie ono badane" - podkreślił prokurator.

Przed nowelizacją z 2009 r. Kodeks karny przewidywał karanie za publiczne propagowanie "faszyzmu lub innego ustroju totalitarnego" albo nawoływanie do nienawiści, np. na tle różnic narodowościowych. Kodeks nie wymieniał komunizmu. Wniosek ws. nowelizacji złożyła w TK grupa posłów SLD. Według nich nowelizacja mogła prowadzić do penalizacji przechowywania książek Marksa, Engelsa czy Lenina lub noszenia koszulek z podobizną Che Guevary.

TK uznał za niezgodny z konstytucją, m.in. ze względu na niejasność sformułowania, przepis co do "nośnika symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej". Jak wyjaśniał prezes TK Andrzej Rzepliński, nieokreśloność badanej regulacji mogła stanowić zagrożenie dla wolności słowa. "Trybunał przyjął, że odpowiedzialności karnej nie może podlegać posługiwanie się przedmiotami, których znaczenie może być wieloznaczne" - powiedział. Dodał, że przepis nie zawierał zamkniętej listy symboli, którymi posłużenie się było zabronione.

W kwietniu br. Sąd Okręgowy w Warszawie odmówił zarejestrowania jako symboli Narodowego Odrodzenia Polski znaku "zakaz pedałowania", krzyża celtyckiego, orła z rózgami liktorskimi oraz ręki z krzyżem i mieczem. SO uznał, że partia polityczna nie może mieć zarejestrowanych więcej niż jeden symbol graficzny i nie badał już "zgodności z porządkiem prawnym" dodatkowych znaków, których rejestracji chciało NOP.

Sprawa wcześniejszej rejestracji tych symboli NOP - partii znanej m.in. z wystąpień o charakterze rasistowskim - wywołała wątpliwości RPO, prokuratury i Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. W 2011 r. SO zarejestrował te symbole NOP, opierając się na opinii biegłych, którzy uznali, że symbolom "nie można przypisać w sposób jednoznaczny treści o charakterze totalitarnym, nazistowskim, faszystowskim, rasistowskim i nienawiści narodowej".