Arystokraci

Adam Śliwa

|

MGN 06/2012

publikacja 21.09.2012 10:38

Kiedyś charty mieszkały w pięknych pałacach. Dziś, gdy idą ulicą wciąż mają nienaganne maniery i godny wygląd. Prawdziwa psia elita.

W zeszłym miesiącu naszymi bohaterami były malutkie psy. Teraz wybór padł na wielkie charty rosyjskie Borzoj. Nie dość, że to jedne z najwyższych psów, to jeszcze potrafią bardzo szybko biegać.

Sprinterzy

Charty kojarzą się z wysokimi i chudymi psami wyścigowymi. – Pewnie podczas spaceru trzeba z nimi biegać godzinami? – pytam. – Nie jest tak źle – śmieje się Magdalena Rebeś, właścicielka hodowli chartów Bello di tatRebest w Zakopanem. – To prawda, charty biegają bardzo szybko, nawet do 80 km/h, ale na krótkich dystansach, więc jedna czy dwie godziny na spacer wystarczy – tłumaczy pani Magdalena. – Nie potrzebują też towarzysza do biegania. Świetnie potrafią bawić się i biegać same.
Na świecie organizowane są wyścigi chartów, gdzie na specjalnych torach psy biegną za sztucznym królikiem. Dla zwierząt to świetna zabawa, a dla widzów prawdziwe sportowe emocje.
Charty słyną z bardzo dobrego wzroku. To niezbędna zdolność przy tak dużych prędkościach, jakie osiągają. Podczas biegu ich nogi składają się trochę jak u zajęcy. W dawnych czasach na polowaniu nie mógł chartom uciec żaden zwierz.

Głowa rzymska

Charty Borzoj były psami arystokracji rosyjskiej. Dlaczego? Wyjaśnia to ich sposób chodzenia i długa falująca sierść. Swoje Borzoje mieli carowie Iwan Groźny, Piotr Wielki i Mikołaj II. Na spacerze psy idą jeden obok drugiego. Z powodu wyjątkowej budowy kręgosłupa, najbardziej lubią spać na plecach. Przy ich długich nogach, wygląda to bardzo śmiesznie. Charty mają też charakterystyczną głowę z bardzo niskim czołem i długim pyskiem, zwana starorzymską. Dożywają ok. 12 lat.
– Borzoje są tak spokojne, że właściwie nie ma z nimi żadnych problemów – mówi pani Magdalena. – No, może tylko poza miejscem na kanapie, którego potrzebują tyle, ile czterech ludzi jednocześnie. Podróżują w dużym bagażniku. Bardzo to lubią – śmieje się właścicielka chartów.
A jaki jest ich największy przysmak? Charty pani Magdaleny mieszkają w Zakopanem więc oczywiście uwielbiają oscypki. Nawet bardziej niż mięso.

Licencja na hodowanie

Każdy, kto chce mieć charta, musi mieć specjalne pozwolenie, czyli licencję. – Bo charty traktuje się jak broń myśliwską – tłumaczy właścicielka chartów. – To psy bardzo skuteczne w polowaniach. Mogliby je wykorzystać kłusownicy – dodaje.
Charty Borzoj są bardzo łagodne i inteligentne. Sympatyczna Sathi cały czas podkłada głowę do głaskania. Zdarza się, że podczas spacerów podchodzą do wózków dziecięcych i zaciekawione przyglądają się dzieciom i dotykają je nosem. Moje psy mają nawet swoje pluszaki, z którymi śpią, a pod głowę układają sobie specjalną poduszkę – śmieje się właścicielka olbrzymów.
W przeciwieństwie do ratlerków charty prawie w ogóle nie szczekają. Są dostojne i delikatnie i mimo nieufności do obcych, nie budzą strachu. Ale potrafią bronić swego. – Na spacerach koło moich dwóch suczek Sathi i Harielli często kręcił się bokser od sąsiadów – opowiada pani Magdalena. – Ale gdy pojawił się Sasha, trzeci z chartów, wystarczyło, że spojrzał groźnie i... bokser dał sobie spokój.
Charty nie są psami dla każdego. Potrzebują spokojnego i cierpliwego właściciela. Nie lubią podniesionego głosu i hałasu. Są posłuszne, ale komendy wykonują wtedy kiedy uznają, że mają na to ochotę.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.