Kubek śmiechu

MGN 12/2003

publikacja 12.04.2012 02:37

Kubek śmiechu

Moja siostra w dzieciństwie nie umiała wymówić niektórych liter. – Powiedz guzik – mówili dorośli. – Duzit – odpowiadała niezmiennie dziewczynka. Za którymś razem mała się zdenerwowała. – Knefel – powiedziała po śląsku.

Podczas rorat ksiądz, sam nieco puszysty, stawia dzieciom pytanie:
– Co by się stało, gdyby ludzie przestali jeść?
Tomek, uczeń klasy drugiej, stoi tuż przed księdzem i szepce cicho, ale wyraźnie: – Ksiądz by schudł!
Ksiądz podstawia Tomkowi mikrofon: – Ludzie by schudli!
– Dlaczego ksiądz nie ma żony i dzieci? – pyta na katechezie Karolina z drugiej klasy.
– A co, Karolino, chciałabyś wyjść za mnie za mąż? – żartuje ksiądz.
– Proszę księdza! Ja księdza lubię, ale nie aż do tego stopnia!

W szkole podstawowej na lekcji religii zgłasza się uczeń pierwszej klasy.
– Mama nauczyła mnie już modlitwy „Pod Twoją obronę”!
Uradowana siostra prosi, by powiedział ją głośno. Chłopiec zaczyna z przejęciem:
– Pod moją ochronę uciekajcie się święci…

W pierwszej klasie dzieci uczyły się pisowni słów „góral”, „góra”.
– Synku – powtarzała w domu mama – zapamiętaj, wyrazy, które dotyczą gór pisze się przez „o” z kreską.
Na drugi dzień chłopak przyszedł do domu rozżalony.
– Mamo, zrobiłem przez ciebie błąd! Napisałem wyraz ciupaga przez „ó”.

Czteroletni Mateusz mówi:
– Mamo, wiesz, że Jan Chrzciciel był pożyteczny?
– Dlaczego tak uważasz, Mateuszku?
– Bo jadł szarańczę.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.