Nie chcę ginąć za Jezusa

Mędrzec Dyżurny

|

MGN 12/2003

publikacja 12.04.2012 02:21

Drogi Mędrcze Dyżurny! Bardzo chciałabym wiedzieć dużo o Jezusie i być dobra. Jednak nie chcę tak jak On poświęcić swojego życia innym. Chciałabym również bawić się itp. Nie chciałabym również zginąć za Jezusa jak inni męczennicy i święci. Czy to grzech? Paulina

Nie chcę ginąć za Jezusa

Droga Paulino.
W moim rodzinnym domu były kury. To znaczy obok domu. Strachliwe to było, że aż strach. Wystarczyło podejść, a już uciekały z gdakaniem, chyba że się im przyniosło coś do jedzenia. Zresztą i wtedy nie podchodziły bliżej niż to konieczne. Ale któregoś razu nieco roztargniony przechodziłem koło takiego siedzącego ptaszyska, a ono jak na mnie wyskoczy! Dobrze, że kura kiepsko lata, bo by mi oczy wydziobała. Cofnąłem się zaskoczony, patrzę, a tu spod jej skrzydeł wysypały się małe kurczątka. No tak – kura została kwoką. Zauważ, Paulino, że nagły przypływ odwagi u tej kury nie był skutkiem tego, że ona sobie powtarzała: „jestem orłem, jestem orłem”.

Ona po prostu miała wystarczający POWÓD, żeby to zrobić. Gdyby atakowała mnie ni z tego, ni z owego, uznałbym, że jej ptasi móżdżek doznał jakiegoś szwanku i trzeba ją jak najszybciej zamienić na rosół i dodatki. Kiedy jednak atakowała mnie w obronie swoich dzieci, poczułem do niej pewien szacunek. Ona narażała siebie, bo po swojemu kochała te małe. Boisz się, że nie potrafiłabyś się poświęcić, że nie zdobyłabyś się na oddanie życia. Wiesz co? Jeśli ktoś trąbi wokoło, że jest gotów do męczeństwa, to myślę, że męczeństwo nie jest gotowe na niego. Nie przypadkiem w Kościele mówi się o „łasce męczeństwa”, bo zdolności oddania życia za wiarę nie da się ot tak wykrzesać z siebie. To tak jak z tą kurą – ona, choćby chodziła do kurzego psychologa i zrobiła trzy kursy sztuki walki, nie będzie sama z siebie nagle odważna. Musi zajść coś, co spowoduje, że ona uzna pewne rzeczy za ważniejsze od siebie samej.

Wcale Ci się nie dziwi ę, że nie czujesz się na si łach być jak Jezus czy wielcy święci. To nie żaden grzech, tylko prawda. Ale ci święci też się nie czuli na siłach, żeby być jak Jezus. Oni tylko w jakimś momencie stali się „kwokami”. Pozostali nadal słabymi ludźmi, ale za Jezusa daliby się pokroić. Dlaczego? Bo Go pokochali. A kto pokocha Jezusa, szybko zrozumie, że On jest również w ludziach – więc ich też pokocha. I teraz uważaj: Nie chodzi o to, żebyś robiła wielkie rzeczy dla Jezusa, tylko żebyś Go poznała. Wtedy On zrobi wielkie rzeczy z Tobą. Kto pozna Jezusa, zrozumie, że On niczego nie chce mu zabrać, że nikomu nie zabrania się bawić i że nie każe kłaść głowy pod topór. Jeśli Go poznasz, niemożliwe, żebyś Go nie pokochała. Wtedy znajdziesz w sobie dość siły i serca, żeby się poświęcić, a nawet – kiedy trzeba – narazić życie.

Podkreślam: kiedy trzeba. Nie oczekuj odwagi gotowej znieść męczeństwo kiedy nie trzeba. Jeśli zechcesz żyć z Jezusem, wszystko co niezbędne otrzymasz wtedy, kiedy to niezbędne, a nie wcześniej. Zapytasz może jak w takim razie poznać Jezusa? Powiedz Mu, że tego chcesz. Swoimi słowami, może już dzisiaj wieczorem. I powiedz Mu mniej więcej to, co napisałaś w liście do mnie: że nie potrafisz być dobra, że boisz się poświęcenia itd. Potem poproś Go, żeby to On kierował Twoim życiem. Jeśli tego naprawdę będziesz chciała, On potraktuje to poważnie i wierz mi – nie zrobi Ci krzywdy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.