Manchester United

Marcin Dominik

|

MGN 11/2003

publikacja 11.04.2012 23:37

Zgubiony pies, katastrofa samolotowa i potrójna korona – to najważniejsze wydarzenia w historii klubu.

Ryan Giggs – w ostatnich latach jeden z najlepszych zawodników Manchesteru United. Ryan Giggs – w ostatnich latach jeden z najlepszych zawodników Manchesteru United.
W półfinałowym meczu z Arsenalem o Puchar Anglii w najlepszym dla klubu sezonie 1998/99 strzelił najpiękniejszego gola wszechczasów, zdobytego w solowej akcji.
fot. AGENCJA GAZETA/AP PHOTO/ADAM BUTLER

Hojny znalazca
Kolejowy klub piłkarski o nazwie Newton Heath, założony jeszcze w 1878 roku, przeżywał poważne kłopoty finansowe. Był na skraju bankructwa. Klub uratował przypadek, a właściwie… pies, który zginął ówczesnemu kapitanowi zespołu, niejakiemu Harry'emu Starffordowi. Pies wpadł w ręce bogatego człowieka, który postanowił oddać zgubę. Doszło do spotkania i krótkiej rozmowy o piłce i samym klubie. John Davies, bo tak nazywał się znalazca psa, dowiedział się o poważnych problemach finansowych. Zainteresował się klubem. Wy łożył 60 tysięcy funtów angielskich, co w tamtych czasach – a działo się to wszystko na początku XX wieku – było bardzo wysoką sumą. Klub zmienił wtedy nazwę z Newton Heath na właśnie Manchester United i przyjął białoczerwone barwy, a John Davies został jego prezesem. Tak rozpoczęła się wielka historia jednego z najsłynniejszych klubów piłkarskich na świecie. Sukcesy posypały się jak z rękawa: Mistrzostwo Anglii w sezonie 1907/08 i Puchar Anglii w sezonie 1908/09.

Klubowa tragedia
Po II wojnie światowej w Manchesterze nastała era słynnego trenera Matta Busby’ego. Powoli, ale konsekwentnie budował on zespół. To właśnie wtedy pojawił się w klubie najsłynniejszy chyba angielski piłkarz Boby Charlton. Manchester szedł od zwycięstwa do zwycięstwa. Wielką passę przerwała katastrofa samolotowa, w której zginęło kilkunastu zawodników z podstawowego składu. Był rok 1958. Zawodnicy wracali z Belgradu po półfinałowym meczu w Pucharze Mistrzów. Dla zatankowania paliwa samolot musiał wylądować w Monachium. Już z pełnymi zbiornikami dopiero za trzecim razem wzbił się w powietrze. Ale kilka minut później zaczął gwałtownie opadać i wbił się w dom. Zginęło dwudziestu ośmiu z czterdziestu czterech pasażerów. Wśród ocalonych znaleźli się między innymi Boby Charlton i Matt Busby. Dla Manchesteru rozpoczęły się chude lata. Może była to cisza przed burzą, która miała nastąpić w latach dziewięćdziesiątych.

Niemożliwy sen
Tylko czasami to, co niemożliwe, staje się możliwe. Niemożliwym snem nazywa się w Anglii zdobycie potrójnej korony, czyli wygranie w jednym sezonie wszystkiego, co można wygrać: Mistrzostwa Anglii, Pucharu Anglii i Ligi Mistrzów. Do tej pory udało się to tylko Manchesterowi United w sezonie 1998/99 pod wodzą szkockiego trenera Alexa Fergusona. Od kilkunastu lat kieruje Czerwonymi Diabłami i dziś nie jest już Alexem Fergusonem, ale sir Alexem. Za zasługi dla angielskiej piłki królowa brytyjska przyznała mu szlachecki tytuł. Do zdobycia potrójnej korony prowadziła dramatyczna droga. Ligę Czerwone Diabły wygrały tylko jednym punktem. W Pucharze Anglii w półfinale na drodze stanął Manchesterowi nie mniej słynny Liverpool. Dopiero dogrywka miała przynieść rozstrzygnięcie. Ale prawdziwy dreszczowiec rozegrał się w finale Ligi Mistrzów. W 90. minucie meczu Manchester przegrywał z Bayernem Monachium na stadionie w Barcelonie 0: 1. Niemieccy kibice świętowali już zwycięstwo. Sędzia doliczył 3 minuty. Wystarczyło to angielskim piłkarzom. Strzelili dwie bramki i niemożliwy sen stał się rzeczywistością.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.