Papież jak latarnia

MGN 10/2003

publikacja 11.04.2012 14:17

Dlaczego Papież jest nieomylny? - odpowiada ojciec Jacek Salij, dominikanin

Papież jak latarnia

– Słyszałem, że papież co dwa tygodnie chodzi do spowiedzi. Czyli tak jak wszyscy ludzie czuje się grzesznikiem. Jak to pogodzić z jego nieomylnością?
– Nie tylko czuje się grzeszny, ale na pewno zdarza mu się popełniać różne błędy i pomyłki.

– Na przykład błędy ortograficzne?
– A raz nawet podobno założył sobie lewy but na prawą nogę. No, ale widzę, że nasza rozmowa robi się niepoważna.

– Wobec tego ja bardzo poważnie pytam: Co to znaczy, że papież jest nieomylny? Przecież wszyscy ludzie są omylni!
– Najpierw może spróbujmy wyliczyć różne dobre strony tego, że wszyscy jesteśmy omylni.

– Ja tam wolałbym nigdy się nie mylić!
– Świadomość, że jestem tylko ułomnym człowiekiem i mogę się mylić, chroni nas przed zbytnią pewnością siebie. Łatwiej nam wtedy słuchać innych. Łatwiej odstąpić od swojej racji, jeżeli jej nie mam. Łatwiej zauważyć ziarno prawdy również w tych poglądach, z którymi się nie zgadzam.

– Czy to znaczy, że nieomylność jest czymś złym?
– Fałszywe poczucie nieomylności na pewno jest czymś złym. Są jednak takie sytuacje, w których wszyscy ludzie są do nieomylności zobowiązani.

– Nie wiem, do czego Ojciec zmierza...
– Na przykład kiedy idziemy na grzyby, mamy obowiązek absolutnie nieomylnego odróżniania grzybów jadalnych od trujących.

– No tak, tutaj niewielka pomyłka może spowodować wielkie nieszczęście.
– Tak samo dyspozytor na lotnisku musi nieomylnie wiedzieć, że pas startowy, na który kieruje samolot, nie jest zajęty. Nieomylne muszą być obliczenia architekta, kiedy buduje most albo nawet jakiś zwyczajny budynek. Nawet dla Ciebie bardzo zła byłaby taka pomyłka, gdybyś w łazience zamiast szamponu użył do włosów kwasu solnego. Aż strach pomyśleć, czym by się to mogło skończyć.

– Jednym słowem, nieomylność jest naszym szczególnym obowiązkiem wtedy, gdy błąd mógłby spowodować czyjąś śmierć albo jakieś inne nieszczęście. Ale co to ma wspólnego z nieomylnością papieża?
– Widzisz, wiara jest to coś tak bardzo ważnego, że nieszczęściem byłoby w niej zbłądzić.

– Jakoś tego nie czuję...
– Przypomnij sobie, jak to było, kiedy byłeś mały i rodzice uczyli Cię wiary. Mówili Ci o Panu Jezusie: że nas kocha, odpuszcza grzechy, że jest prawdziwym Bogiem, że w Eucharystii jest obecny pod postaciami chleba i wina.

– I gdyby rodzice nauczyli mnie o Panu Jezusie czegoś błędnego, to wierzyłbym w błędy, a nie w Pana Jezusa prawdziwego!
– Właśnie dlatego jest to tak ważne, żebyśmy wszyscy starali się wierzyć w Pana Jezusa nieomylnie, bezbłędnie.

– A jednak nieraz w wierze błądzimy...
– Żeby nas przed tym uchronić, Pan Jezus obdarzył nas Kościołem, którego – jak On sam powiedział – „bramy piekielne nie przemogą”. Dał swojemu Kościołowi apostołów z Piotrem na czele jako nieomylnych nauczycieli wiary.

– Skąd jednak możemy mieć pewność, że apostołowie naprawdę byli w swojej wierze nieomylni?
– Przecież Pan Jezus jest naprawdę Synem Bożym i skoro obiecał swoim apostołom Ducha Świętego, to na pewno wywiązuje się ze swojej obietnicy To dzięki Duchowi Świętemu apostołowie byli w swojej wierze nieomylni – a był to dar dla nas wszystkich, ażeby każdy z nas mógł wierzyć w prawdziwego Pana Jezusa, nieomylnie.

– Chciałbym wierzyć nieomylnie, ale jak rozpoznać, że tak jest naprawdę?
– Wtedy wierzymy nieomylnie, kiedy przyłączamy się do wiary apostołów. Przypomnij sobie słowa Pana Jezusa: „Kto was słucha, Mnie słucha, kto wami gardzi, Mną gardzi”.

– Czy teraz miejsce apostołów zajmuje papież?
– Następcami apostołów są biskupi, a papież jest następcą apostoła Piotra. Wprawdzie nawet biskup może czasem zbłądzić w wierze, ale ogół biskupów zbłądzić w wierze nie może. Dlatego katolicy zawsze z wielką uwagą wsłuchują się w nauczanie biskupów. Zarazem jednak bardzo przypatrują się temu, czy ich biskup naucza wiary w jedności z następcą Piotra. Nieomylność papieża jako nauczyciela wiary jest darem dla nas wszystkich.

– To za duży skrót, ja nie chwytam.
– Widzisz, papież to w Kościele trochę tak jak latarnia morska. Kiedy na morzu szaleje burza i marynarze nie wiedzą już, w jakim kierunku szukać portu, wtedy z latarni płynie dla nich prawdziwe światło nadziei. Wtedy już wiedzą, że trzeba brać kurs na tę latarnię.

– Czyli że gdyby w Kościele tak się zdarzyło, że nawet księża różnie nauczają, i jedni w sprawach wiary mówią tak, a drudzy inaczej...
–... wtedy w naszej własnej wierze bierzmy kurs na nauczanie papieża, a na pewno nie zbłądzimy. Jesteś naprawdę kochany, że tak świetnie wszystko rozumiesz.

– No dobrze, a skąd wiemy, że następca Piotra otrzymał tak niezwykły dar dla nas wszystkich?
– O tym musielibyśmy kiedyś porozmawiać osobno. Teraz tylko przypomnę Ci słowa, jakie sam Pan Jezus powiedział do Piotra: „I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.