A z tej (pszenicy), już się (cud) stał

Agnieszka Homan

|

MGN 10/2003

publikacja 10.04.2012 15:21

Rozmowa z pszenicznym księdzem, Mansourem Labaky

A z tej (pszenicy), już się (cud) stał   – Podobno ziarna pszenicy mają wiele wspólnego z Księdza powołaniem?
– To prawda. Kiedy przed laty moja mama dowiedziała się, że chcę zostać księdzem, postanowiła modlić się za mnie. Ziarnami pszenicy zaznaczała modlitwy, ofiary i wysiłki, które oddawała Bogu prosząc Go, by umacniał moje powołanie. Za każdym razem, kiedy była miła dla kogoś, kogo nie lubiła, kiedy odwiedzała chorego, gdy uśmiechała się ukrywając zmęczenie czy ból głowy, odkładała do słoja ziarno pszenicy i mówiła Jezusowi: „To w intencji mojego syna, żeby został dobrym księdzem i żeby Ci dobrze służył”.

– Co stało się z tymi ziarnami?
– Po siedmiu latach, bo tyle trwała nauka w seminarium, mama uzbierała tyle ziaren, że kazała je zemleć i upiec z nich hostie na moją pierwszą Mszę Świętą.

– Czy to prawda, że przed śmiercią mama jeszcze raz wspomniała o ziarnach?
– Gdy mama była chora i leżała w szpitalu, obiecała, że będzie mi pomagać z nieba. Powiedziała, bym nie zapomniał o ziarnach pszenicy. Chciała, bym pamiętał, że niczego nie można osiągnąć bez wysiłku, ofiar, wyrzeczeń. Jeśli chcę pracować dla Jezusa, jeśli chcę budować pokój na świecie, nie osiągnę tego bez modlitwy i ofiary.

– Wiem, że we Francji dzieci też zbierały ziarna pszenicy?
– W 1988 roku w moim kraju, w Libanie, szalała wojna. Moi przyjaciele z Francji zaproponowali, żeby dzieci przygotowując się do Bożego Narodzenia, składały swoje ofiary w intencji pokoju w Libanie i żeby każdą swą ofiarę zaznaczały ziarnem pszenicy. Zebrane ziarna zostały zmielone, upieczono z nich hostie i przywieziono mi, bym odprawił w Boże Narodzenie Mszę Świętą w domu dla sierot, którymi się opiekowałem.

– Czy ta akcja choć trochę zmieniła sytuację w Libanie?
– Przede wszystkim przyniosła radość i nadzieję ludziom, którzy cierpieli z powodu wojny. O akcji dowiedzieli się z gazet. Zrozumieli, że nie są sami, że nie tylko oni proszą i błagają o pokój. Przekonali się, że mają przyjaciół, że są kochani.

– Czyli dzieci potrafią zrobić bardzo dużo?
– Ofiara oznacza wysiłek, żeby wygrać z lenistwem i być szczęśliwym. Jeśli odmówisz sobie czekolady, ciastka, zabawki i ofiarujesz to biednemu dziecku, a ono podziękuje ci uśmiechem, będziesz szczęśliwy. Jeśli wyślesz swoje kieszonkowe, żeby ktoś mógł kupić lekarstwo choremu dziecku, będziesz szczęśliwy. Jeśli odpowiesz uśmiechem niegrzecznemu koledze albo komuś, kto powiedział ci coś przykrego, i jeśli on cię przeprosi i odejdzie z pokojem w sercu, będziesz szczęśliwy. Ale czasem nie wiemy, kto skorzysta z naszych wysiłków. Nie musisz się tym martwić. Jezus przyjmuje wszystkie twoje ofiary i nagradza cię pokojem i radością, bo w ten sposób Jemu samemu pomagasz.

A z tej (pszenicy), już się (cud) stał   Jedna z dwóch Mszy św. odprawionych w intencji pokoju, podczas których były konsekrowane hostie wypieczone z ziaren pszenicy zebranych przez francuskie dzieci. Odprawia ks. Mansour Labaky w asyście niepełnosprawnych dzieci. – Dlaczego postanowił Ksiądz zostać kapłanem?
– Od siódmego roku życia codziennie służyłem do Mszy Świętej. Nikt mnie do tego nie zmuszał. Lubiłem chodzić do kościoła. Podobał mi się nastrój podczas modlitw. Poza tym patrzyłem na moją mamę, która była bardzo pobożna i równocześnie bardzo radosna. Kiedy poczułem w moim sercu, że Bóg wzywa mnie, bym Mu służył, chciałem nawrócić cały świat wszystkimi możliwymi sposobami.

– Co Ksiądz najbardziej zapamiętał z rodzinnego domu?
– Urodziłem się na wsi w górzystym regionie Libanu, Mont Liban. Szczególne pamiętam grotę-kapliczkę, gdzie razem odmawialiśmy różaniec przed figurą Matki Bożej z Lourdes. Tam właśnie powiedziałem mamie, że chciałbym być księdzem. Jeśli chcesz być księdzem, odpowiedziała mama, to albo bądź dobrym księdzem, albo nie zostawaj nim wcale.

– Od tamtego czasu minęło już sporo lat. Czym Ksiądz zajmuje się teraz?
– Całe życie robię to, co potrafię: piszę, komponuję pieśni, jeżdżę po świecie z konferencjami. Zajmuję się dziećmi osieroconymi przez wojnę. Uczę je przebaczać. Trzeba przywrócić im wiarę w życie, bo jeśli człowiek trwa w nienawiści i chęci zemsty, nie może być szczęśliwy i nie może uszczęśliwiać innych.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.