Złowiony

MGN 07-08/2003

publikacja 10.04.2012 09:32

Jerzy Zelnik * Tomek Budzyński

Tomek Budzyński   Tomek Budzyński
muzyk
fot. KRZYSZTOF RACZYŃSKI
Tomek Budzyński

muzyk

Miałem w swoim życiu taki etap, gdy na nowo odkryłem Eucharystię i spowiedź. Ale gdy wróciłem do domu, nie przeszkadzało mi to, że trzymam figurki Buddy na półkach, że żyję z dziewczyną bez ślubu i tak dalej. W dalszym ciągu panowała jakaś ciemność. Żyłem po swojemu. Któregoś dnia szedłem do sklepu po rybę. To bardzo ciekawe, że właśnie po rybę. Spotkałem kolegę, którego nie widziałem przez dwanaście lat. Piotr był moim przyjacielem z liceum plastycznego.

Okazało się, że jest zakonnikiem. Zaprosiłem go do nas, do domu. Wszedł, zobaczył jak żyjemy i nie cackał się z nami. Od razu powiedział: „Żyjecie w grzechu”. Powiedział mi coś, czego moi koledzy nie powiedzieliby mi nigdy, bo są moimi kumplami. Piotr okazał się prawdziwym człowiekiem Bożym. Powiedział mi prawdę. Po kilku miesiącach udzielił nam ślubu.

Potrzebny nam był drugi człowiek. Nie jakiś kumpel, ale człowiek, którego wybrał dla nas Bóg. Piotr powiedział mi potem, bym zaczął chodzić na nocne czuwania do paulinów. „Idź tam i zobacz”, powiedział. Wchodząc do kościoła, natknąłem się na zakonnika, który wcale mnie nie znał. Spojrzał na mnie i powiedział: „Ty nie wierzysz w Boga”.

Zamarłem. W tym momencie zawaliło się wszystko, co sobie po ludzku zbudowałem. Było to dla mnie takie przeżycie, jakby ktoś uderzył mnie młotkiem w łeb. Dosłownie. Przecież chodziłem już do kościoła, do spowiedzi, modliłem się. Co złego robiłem? Dziś wiem, że Pan Bóg wysłał tych ludzi do mnie, bo nie było w moim życiu chęci pełnienia woli Bożej.

Jerzy Zelnik   Jerzy Zelnik
aktor
fot. PAT
Jerzy Zelnik

aktor

Ja do Pana Boga nie wracałem. Ja do Niego przyszedłem z zupełnie innego świata, w jakim żyłem przedtem. Ze świata, w którym nie było Boga. Przyszedłem ze świata zupełnej niewiedzy o Nim. W szkole były lekcje religii, ale mnie to nie interesowało. Moi rodzice byli uczciwymi ludźmi, ale w tamtym czasie również nie byli zainteresowani religią.

Obecność Boga została mi ujawniona za sprawą księdza Droździewicza z parafii Bożego Ciała. Byłem już wtedy dorosłym człowiekiem. Miałem 23 lata i chciałem się żenić. Moja przyszła żona była katoliczką i chciała, byśmy wzięli ślub kościelny. Nie chciałem być obojętny na wiarę mojej narzeczonej i na to, co się będzie działo podczas ceremonii, dlatego przychodziłem na spotkania z księdzem Droździewiczem.

On mnie oświecał, wprowadzał w tajemnice, a wiarę otrzymałem od Boga, bo to przecież łaska. Zostałem więc wezwany i przyprowadzony do Boga jako dorosły człowiek Nie chcę się moją wiarą popisywać. To nie jest tak, że odtąd żyję na klęczkach i zawsze jestem blisko Boga.

Przychodzą różne chwile. Bywa, że nawet o modlitwie zapominam. Ale jeżeli występuję na przykład w kościele, pamiętam, że najpierw jestem tu jako chrześcijanin, a dopiero potem jako aktor.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.