Każdemu się przelewa

Poszukujący talentów ks. Marek

|

MGN 06/2003

publikacja 08.04.2012 22:25

– To niesprawiedliwe, Panie Boże, nie mam żadnych talentów. Nawet krowy nie potrafię namalować. Gdyby nie rogi, mógłby ktoś pomyśleć, że to koń. Śpiewać też nie umiem, choć robię to z upodobaniem – pożaliłem się przed Bogiem. – Rozejrzyj się, a na pewno znajdziesz – usłyszałem w odpowiedzi.

Każdemu się przelewa

– Masz pełne ręce talentów. Aż ci się przelewa – mówił dalej Pan Bóg. – Jeżeli ich nie widzisz, to znaczy, że gdzieś je zakopałeś. Głęboko zakopałeś – dobitnie zakończył Pan Bóg. – Przelewa mi się? – wykrztusiłem zdziwiony. Zupełnie zaskoczony takim obrotem sprawy, energicznie zabrałem się do poszukiwań. A ponieważ potrafię wszystko zepsuć, do rzeczy przystąpiłem w sposób nie najmądrzejszy, by nie napisać – głupi. Złapałem za łopatę i zacząłem kopać w ziemi. Ciekawe, na jakiej głębokości znajdują się moje talenty? – pytałem siebie. – I czy aby jest ich tak dużo, żeby mi się przelewało?

Każdemu się przelewa   Wykopałem pół metra i nic. Kolejne pół metra, tylko piach. To niemożliwe – myślałem już trochę ze złością – żebym zakopał je tak głęboko. Zebrałem wszystkie siły i pracowałem dalej. Ciągle bez efektu. Osypująca się ziemia wpadała mi za kołnierz sutanny. Talentów jak nie było, tak nie ma. Prędzej wykopię studnię głębinową, niż odszukam mój skarb. – Musisz szukać, ale nie w tym miejscu – po raz drugi dobiegł mnie głos Pana Boga. Popatrzyłem w górę i zapytałem: – Jeżeli nie tutaj, to gdzie? – Talenty nie są ukryte w ziemi, ale w tobie. Łopata do niczego się tu nie przyda. Porzuciłem kopanie i wygramoliłem się z dołu. Usiadłem na świeżo wykopanej ziemi i wtedy niespodziewanie rozum zaczął wracać do głowy. Do dziś nie wiem, którędy rozum wraca do głowy. Przez uszy, a może przez dziurki w nosie?

Ostatecznie nieważne którędy, ważne, że przyszedł. I co mi podpowiedział? Śpiewać i malować rzeczywiście nie potrafię. I jeszcze wielu innych rzeczy nie potrafię: obsługiwać koparki, rozmawiać po angielsku, chodzić na rękach, fruwać jak ptak, pomnożyć w pamięci 13,74 przez 23,98, ale mogę… być dobry. Ten talent mam na pewno i nikt nie może mi go zabrać ani ukraść. Chyba że sam go zakopię. Oprócz tego najważniejszego talentu mam jeszcze inne. Umiem na przykład wymyślić historyjkę o kopaniu w ziemi w poszukiwaniu talentów. Dlaczego tym razem o talentach? Pomysł nie jest nasz, to znaczy „małogościowy”, ale do redakcji został przywiany wiatrem znad Lednicy. Podkreślam, znad Lednicy, a nie znad Legnicy. Lednica z Legnicą, oprócz podobnej nazwy, nie mają nic wspólnego. Legnica to duże miasto w południowo-zachodniej Polsce, natomiast Lednica to miejsce szczególne, bo prawdopodobnie właśnie tam ponad tysiąc lat temu został ochrzczony sam Mieszko I. Zresztą więcej o Lednicy możecie przeczytać na kolejnych stronach.

O Lednicy stało się głośno, odkąd ojciec Jan Góra zaczął gromadzić tam młodzież. Każdego roku prawie sto tysięcy młodych ludzi z całej Polski przyjeżdża nad Lednicę w Wigilię Zesłania Ducha Świętego. W tym roku wypada to 7 czerwca. W czasie tego spotkania wszyscy dostaną talenty do pomnożenia. ak napisałem, na spotkanie nad Lednicą zaproszona jest przede wszystkim młodzież. Wy, czytelnicy „Małego Gościa”, jesteście za młodzi, by całą noc spędzić pod gołym niebem. Choć kto wie, może niektórym z Was rodzice pozwolą pojechać z parafialną grupą nad Lednicę. Jeżeli jednak zostaniecie w domu, to ojciec Jan Góra ma do Was wielką prośbę. Zbierzcie się tego wieczoru, w sobotę 7 czerwca, w domu przy świecy. I zapytajcie starszych, dlaczego tak siedzimy przy tej świecy. A oni niech odpowiedzą, że tam, nad brzegami polskiej chrzcielnicy, tysiące młodych Polaków odnawiają swoją przynależność do Chrystusa. Poszukujący talentów pozdrawia Was ksiądz Marek, któremu nieznaną drogą rozum wrócił do głowy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.