Katedra

Krzysztof Kwaśniewicz

|

MGN 04/2003

publikacja 07.04.2012 19:16

Film to nie tylko obraz. To także akcja, czyli to, co się dzieje. W przypadku „Katedry” podstawą scenariusza jest opowiadanie Jacka Dukaja pod tym samym tytułem.

Katedra

Zamieszczone jest w tomie „W kraju niewiernych”. To fantastyka naukowa. Opowiadanie liczy sobie 80 stron. By mogło się zmieścić w ośmiu minutach, autor filmu musiał pominąć niektóre wątki.

Kiedyś nie dało by się zrobić takiego filmu. Jeszcze całkiem niedawno – zajęłoby to kilkanaście lat. Dziś już nie ma problemu. Pracy jest mnóstwo. Ale postępuje na tyle szybko, że powstają filmy animowane tylko w komputerze. Właściwie, można by je robić nawet w domu. To, co jeszcze niedawno wymagało całej hali maszyn, dziś jest do osiągnięcia na domowym komputerze. No może trochę mocniejszym. Wystarczy tylko bardzo chcieć i mieć pomysł. Cała reszta – to już tylko szczegóły techniczne. Jakiś 1 procent. Pozostałe 99 to żmudna, precyzyjna praca. Człowieka i komputera. Głośno ostatnio o filmie Tomasza Bagińskiego „Katedra”. Osiem minut filmu i nominacja do Oscara w kategorii filmu animowanego. Pamiętacie „Reksia”? To też film animowany. Z „Katedrą” jednak ma niewiele wspólnego. Film Bagińskiego powstawał w komputerze. Scenografia. Postacie. Stroje. Cały świat został stworzony z bitów. Jak to wyglądało? Na początek trzeba mieć pomysł. Potem pozostaje zdobyć umiejętności. A później już tylko ciężka praca.

ŚWIAT
Film to szereg obrazów wyświetlanych szybko jeden po drugim. W ten sposób powstaje wrażenie ruchu. Tradycyjne filmowanie polega po prostu na robieniu zdjęć, nazywanych klatkami. Fotografia po fotografii. Film animowany trzeba stworzyć inaczej. W tym wypadku narysować. Dzieje się to w następujący sposób. Najpierw trzeba stworzyć szkic, żeby wiedzieć, co ma być w konkretnej klatce. Następnie powstaje schemat zrobiony jakby z siatki, który jest tylko uproszczoną konstrukcją, wykonaną z podstawowych brył geometrycznych. Uzyskaną w ten sposób konstrukcję „wygładza” się specjalnym oprogramowaniem, a potem oblewa teksturą. Teksturą, czyli czymś na kształt skóry. To tak, jakby zrobić drzewo najpierw tworząc pień, prosty słup, a potem owijając go tkaniną o fakturze i kolorze kory. Tak uzyskaną bazę dopracowuje się, klatka po klatce, rysując szczegóły, poprawiając i przerabiając tak, by osiągnąć zamierzony efekt. W ten sposób powstaje świat, stworzony z nieruchomych elementów.

RUCH
Osobną sprawą są postacie. Tu sprawa komplikuje się o tyle, że bohaterowie mają paskudny zwyczaj się ruszać. A to rodzi problemy. Narysowanie postaci w ten sposób, by jej ruch wyglądał naturalnie jest trudnym zadaniem. Podobnie jak w przypadku świata – rysuje się model stworzony z brył, wygładza, oblewa skórą – teksturą, ale to dopiero początek. Teraz trzeba zmusić bohatera do ruchu. W przypadku „Katedry” wykorzystano technologię „motion capture” (z angielskiego: „chwytanie ruchu”), która rejestruje ruch żywego człowieka, a następnie pozwala wykorzystać uzyskane informacje do ożywienia narysowanej postaci. A potem znów klatka po klatce poprawia się szczegóły, dorysowuje detale, dopracowuje całość. Potem pozostaje już tylko poskładanie całości, dołączenie muzyki i dzieło gotowe. Prawda, że proste? Na pierwszy rzut oka.

120 DNI
Wszystkie czynności, które opisałem powyżej, są niesłychanie czasochłonne. Wymagają od twórcy mnóstwa pracy. A także dużo czasu pracy komputera. Jak już pewnie zauwa żyliście, do tworzenia „Katedry” posłużył sprzęt komputerowy. Jaki? Właściwie to „zwykłe” PC-ty. Tyle że w mocnej konfiguracji. Oraz oprogramowanie. Przede wszystkim 3d Studio Max – do tworzenia świata trójwymiarowego i Photoshop – do rysowania i poprawiania poszczególnych klatek. Jedną klatkę – jak pisze sam autor – komputer renderował, czyli powlekał teksturą i odpowiednio ją układał w zależności od miejsca, oświetlenia itd. około 12 minut. No to teraz można policzyć. Film to 30 klatek na sekundę. Film trwa 8 minut, czyli 8 minut x 60 sekund x 30 klatek. Razem daje to 14 400 obrazków. Jeżeli pomnoży się tę liczbę przez 12 minut, da to 120 dni nieprzerwanej pracy komputera (oczywiście, gdyby wszystkie klatki były tak samo skomplikowane; na szczęście niektóre były prostsze). A większość trzeba jeszcze poprawić „ręcznie”. A potem zmontować i dołożyć dźwięk.

OSCAR
Efekt jednak jest. Doceniony zresztą nie tylko przez Amerykańską Akademię Filmową, która nominowała film do Oscara, ale także na szeregu festiwali twórczości animowanej. Pozostaje więc tylko czekać na oskarową galę. Szanse są duże.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.