Jeszcze o seksie bez ślubu

Mędrzec Dyżurny

|

MGN 04/2003

publikacja 07.04.2012 17:23

To ja już nie wiem, bo to chyba tak: przed ślubem seks to grzech a po ślubie nie, prawda? Ale ja nie kapuję. Co za różnica, czy po ślubie, czy przed? Przecież jak ludzie się kochają (psychicznie), to nie ma różnicy. Pozdrawiam Mała Alcia

Jeszcze o seksie bez ślubu

Droga Mała Alciu.
Otrzymałem jeszcze jeden list od siedemnastoletniej dziewczyny, którą mój artykuł o „miłości fizycznej” wstrząsnął. Streszczę go, bo jest długi. Otóż autorka zaznacza najpierw, że jest chrześcijanką, po czym informuje, że ma starszego od siebie o 7 lat chłopaka. – Ja współżyję z moim chłopakiem, bo według mnie to scala nasz związek. Aby być razem, przeszliśmy zbyt dużo i nasza miłość jest głęboka i szczera – pisze. I dalej: – Na to, czy ktoś czuje się „łatwy”, nie ma reguły i nikt, nawet Ty, nie możesz tak pisać. Jeżeli dwoje ludzi decyduje się na taki krok, to biorą odpowiedzialność za ewentualne konsekwencje i nie robią tego ot tak – przekonuje. Wreszcie sięga po argument z sąsiedniej beczki: – Nawet księża nie zachowują celibatu i nie ma co ukrywać tej prawdy. A przecież też popełniają poważny grzech, jeszcze większy niż ludzie, którzy współżyją przed ślubem. Na koniec autorka prosi o przytoczenie fragmentu Pisma Świętego, z którego wynika, że seks jest dozwolony tylko po ślubie.

Kochane dziewczyny. Kilkanaście lat temu dziewczyna powiedziała znanemu mi księdzu, że go kocha i chciałaby z nim żyć. – Ale czy ty mnie naprawdę kochasz? – zapytał ów ksiądz. – Taaak – wyszeptała trzepocząc rzęsami. – Ale tak naprawdę mnie? – dopytywał się dalej ksiądz. – Tak – powtórzyła jeszcze żarliwiej. – Skoro mnie kochasz, to znaczy, że chcesz mojego szczęścia, prawda? – ciągnął duchowny. – No tak – potwierdziła zdziwiona. – No właśnie. A teraz pomyśl, co by się ze mną stało, gdybym popełnił tak straszny grzech niewierności wobec Boga. Przecież jestem księdzem. Myślisz, że mógłbym być szczęśliwy przez całe życie wlokąc ze sobą wyrzut sumienia i nie robiąc tego, do czego jestem powołany? A zgorszenie, które bym spowodował? Jak stanąłbym przed Bogiem? Jeśli naprawdę mnie kochasz, to postaraj się, żebyśmy się już nigdy w życiu nie spotkali. Otóż to: miłość to znaczy chcieć dobra dla osoby kochanej. Należałoby więc może ustalić, co to jest dobro? Dorośli nieraz wyliczają: dobro to władza, pieniądze, seks.

Te rzeczy mają jednak pewną wadę: trwają chwilę. Niestety, ludzie są mistrzami w robieniu idiotycznych interesów. Gotowi nieraz sprzedać duszę za zgniliznę w pozłacanym pudełku. Nie chcę powiedzieć, że seks jest zgnilizną. O nie, bo wszystko, co Bóg stworzył jest dobre. Ale wszystkim też można się posługiwać źle lub dobrze. Jeśli jesteście odpowiedzialne, nie będziecie karmić niemowlaka kiełbasą i frytkami. – A co złego jest w kiełbasie? – mógłby spytać niemowlak, gdyby był mowlakiem. – Ja przeszedłem zbyt dużo, żeby jej sobie odmawiać – mógłby się upierać. Nie wiesz, mowlaku, co byś przeszedł, gdybyś jednak się dobrał do tej kiełbasy. Dziwicie się, że przed ślubem nie wolno, a po ślubie wolno. A dlaczego nie dziwi was, że studiować może tylko ten, kto zrobił maturę? – No ale ja całe liceum skończyłem i jestem oczytany, więc co, nie wolno mi studiować? A jednak. Ktoś, kto współżyje bez ślubu, jest jak człowiek bez matury, który przyłazi na uczelnię. On może wtedy nawet wysłuchać dwa razy tyle wykładów, co inni, ale dyplomu i tak nie dostanie. Nie czujesz się, Siedemnastolatko, łatwą dziewczyną. W porządku, ale nie chodzi o to, czy się tak czujesz, tylko o to, czy rzeczywiście taką jesteś. I co wynika z Twojej deklaracji, że bierzesz na siebie odpowiedzialność za taki krok? Na czym ta odpowiedzialność miałaby polegać?

Że stworzycie dzieciom taki dom, w którym one będą się mogły czuć bezpiecznie, wiedząc, że ich rodzice nie rozejdą się przy byle podmuchu? Gdyby Twój chłopak był odpowiedzialny, nie zawracałby w głowie dziewczynie, która jeszcze nie jest nawet pełnoletnia. Powiem Ci więcej: gdyby Cię kochał, zostawiłby Cię w spokoju, żebyś miała chociaż czas dokończyć naukę. Ale on kocha nie Ciebie, tylko to, co „scala wasz związek”. Wiesz, że małżonkowie zobowiązują się trwać ze sobą nawet wtedy, gdy zniknie uczucie (a zniknie – przynajmniej w tej formie), gdy przeminie uroda, gdy skończy się zdrowie. A wiele jest w małżeństwie sytuacji, w których nie można „scalać związku”. Wtedy dopiero okaże się, co znaczyło pierwsze „kocham”. A fragment o księżach, którzy „nie zachowują celibatu” jest już nawet trochę zabawny. Nikt nie ukrywa, że są takie przypadki, bo księża też grzeszą. Nie rób jednak z przypadków zasady.

W dodatku sama przyznajesz, że to grzech, pisząc: „A przecież też popełniają poważny grzech, jeszcze większy niż ludzie, którzy współżyją przed ślubem”. Więc jednak uznajesz, że współżycie przed ślubem jest poważnym grzechem. Co zaś do prośby o fragment z Pisma Świętego – proszę uprzejmie. Przytaczam parę tekstów o małżeństwie. Nie jest tam napisane wprost, że nie wolno współżyć przed ślubem, bo w czasach powstawania Biblii było to oczywiste, ale pośrednio można to odczytać. Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie. Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąć (1 List do Koryntian 7,9). Tu mój komentarz: św. Paweł temu, kto „płonie” z powodu popędu, nie dał innej możliwości niż małżeństwo. Ze względu jednak na niebezpieczeństwo rozpusty niech każdy ma swoją żonę, a każda swojego męża (1 List do Koryntian 7,2). A więc współżycie poza małżeństwem jest rozpustą. We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane, gdyż rozpustników i cudzołożników osądzi Bóg (List do Hebrajczyków 13,4). A teraz ja mam prośbę: napisz mi, w którym miejscu Biblia mówi, że współżycie bez ślubu jest zgodne z wolą Bożą. Powodzenia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.