Więcej szczęścia jest w dawaniu niż w braniu

MGN 04/2003

publikacja 07.04.2012 15:31

Marian Opania * Zyta Gilowska * Katarzyna Kolenda-Zaleska

Katarzyna Kolenda-Zaleska   Katarzyna Kolenda-Zaleska
dziennikarka
fot. PAT
Katarzyna Kolenda-Zaleska

dziennikarka

Mojej ośmioletniej córce nazbierało się bardzo dużo różnych zabawek. Któregoś dnia postanowiłyśmy przejrzeć wszystkie i wybrać coś dla dzieci z Domu Dziecka. Mówiłam Ani, żeby spróbowała pozbyć się nie tylko tych zabawek, którymi się już nie bawi, ale również nowych i takich, które lubi.

Nie było to oczywiście łatwe, ale jakoś udało mi się ją przekonać. Ania miała wtedy siedem lat. Do Domu Dziecka pojechała razem z tatą. Ja celowo zostałam w domu. Chciałam, żeby po powrocie opowiedziała mi swoje wrażenia. Co się okazało? Ania bardzo się cieszyła, kiedy widziała, jak dzieci z wielkim zainteresowaniem oglądały jej zabawki i książki, jak były zadowolone.

Była dumna, że potrafiła oddać coś ulubionego. Mówiła nawet, że dobrze zrobiła, że się cieszy. Łatwo jest pójść do sklepu i kupić coś potrzebującemu. Trudniej jest dać to, co ma dla nas jakąś wartość. Bardzo chciałam, żeby Ania dała coś od siebie, coś swojego, żeby się przekonała, że to daje radość.

Marian Opania   Marian Opania
aktor
Marian Opania

aktor

Ja w ogóle lubię dawać. Lubię dawać prezenty, dawać jakieś datki osobom biedniejszym ode mnie albo znajomym w trudnej sytuacji pożyczam pieniądze. Czasem ich nie odbieram.

Tak więc przyjemność dawania nie jest mi obca. Jeżeli ktoś na ulicy prosi mnie o datek, to daję mu. Uważam, że jeżeli on się zniża aż do żebrania, to znaczy, że bardzo potrzebuje. Zdaję sobie sprawę z tego, że wielu z nich to naciągacze, ale nie chcę się pomylić, więc wolę dać każdemu.

Czy dałem coś, do czego byłem przywiązany? Ja rzeźbię w drewnie i zawsze rozstanie się z rzeźbą, nad którą siedzę bardzo długo, jest dla mnie ogromnie bolesne. Ale jeżeli komuś się spodoba i wyrazi ochotę, by ją mieć, to daję, mimo że jest to trudne.

Zyta Gilowska   Zyta Gilowska
poseł na Sejm RP
fot. WOJCIECH OLKUŚNIK / AGENCJA GAZETA
Zyta Gilowska

poseł na Sejm RP

To oczywiście prawda, że więcej szczęścia jest w dawaniu niż w braniu. Gdy kogoś czymś obdarzamy, wtedy doświadczamy głębokiej emocji. Przepełnia nas wielka radość, że możemy coś dać, że mamy coś do zaofiarowania. Równocześnie czujemy zadowolenie, gdy nasz dar zostaje przyjęty.

To wspaniały splot uczuć. Wiele razy sama odczuwałam taką radość. Głębokim szczęściem na przykład jest wychowywanie dziecka. To chyba największy dar, na jaki nas stać i największa radość. Znam też radość nauczania. To wspaniałe uczucie tłumaczyć innym jakąś cząsteczkę z zawiłości tego świata.

Akurat ta radość bywa krótkotrwała i już podczas egzaminu okazuje się, że studenci jednak nie zrozumieli albo nie zapamiętali.

Wtedy zawsze tak samo się dziwię: „Jak to, przecież pamiętam ten wykład. Był dobry! '. Na pociechę zostaje niezawodna i szczera radość z podarunków składanych pod choinkę. Wżyciu jest wiele okazji do dawania i wiele szczęścia z tego powodu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.