publikacja 06.04.2012 20:47
W Libanie od wielu lat toczyła się krwawa wojna domowa. Ponieważ nie było widać jej końca, francuskie radio zwróciło się do dzieci z prośbą o modlitwę. Każdą modlitwę i ofiarę dzieci miały zaznaczyć ziarenkiem pszenicy. Zebrano ich całe worki. Ziarno zmielono, a siostry zakonne upiekły z mąki hostie.
Ksiądz Mansour Labaky
Przez 7 lat, gdy syn przebywał w seminarium, mama za każdym razem, kiedy sobie czegoś odmawiała, by dać to biedniejszym od siebie, gdy ofiarowywała swój czas, by pielęgnować chorych, gdy sprzątała ich domy albo szła z pomocą do ludzi z sąsiednich wiosek, gdy ofiarowywała swoje zmęczenie i swoje cierpienia, wkładała do słoja ziarno pszenicy i mówiła Panu Bogu: „Oddaję Ci to w intencji powołania mojego syna”. – Przed moimi święceniami – opowiada dalej ksiądz Mansour – mama wyjęła wszystkie ziarna, kazała je zmielić na mąkę i upiec z nich hostie. – Te hostie były jej prezentem dla mnie na pierwszą odprawianą przeze mnie Mszę Świętą. W ten sposób poznałem wartość ofiary. Przed śmiercią – a odeszła mając zaledwie 52 lata, niedługo po tym, jak zostałem księdzem – powiedziała mi: „Nie zapominaj o ziarnach pszenicy”.
Podczas masakry Damouru ratował rannych i grzebał dziesiątki zabitych. Z jego parafii ocalało zaledwie 500 osób. Ksiądz Labaky zebrał ich i razem z nimi schronił się w kościele. Czekali na śmierć. – Poprosiłem wtedy ludzi o rzecz wydawałoby się niemożliwą – wspomina. – Odmawiając „Ojcze nasz” dołożyliśmy słowa: „Jako i my odpuszczamy tym, którzy nas zabiją”. Chciałem, by przebaczyli tym, którzy zamordowali ich rodziny i tym, którzy przyjdą ich zamordować. Wszyscy byli gotowi na śmierć. Ofiarowali się Bogu w intencji pokoju. Dzięki Bogu nadeszła pomoc. Ludzie mogli uciec w kierunku morza i tak ocaleli. Ksiądz Mansour Labaky został w parafii. Zajął się osieroconymi dziećmi. Tworzył dla nich domy i próbował zastąpić im zabitych rodziców.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.