Europo, Piękna Pani!

Franciszek Kucharczak

|

MGN 12/2004

publikacja 03.04.2012 00:09

Europa to kobieta, którą porwał byk. Biały zresztą. Tak przynajmniej twierdzili starożytni Grecy, bajdurząc w swoich mitach. Bykiem miał być sam Zeus, czyli szef bogów, który upodobał sobie ładną dziewczynę, więc ją uprowadził.

Europo, Piękna Pani!

Ale jaki to ma związek z nazwą kontynentu? Ha, prawdopodobnie nie ma żadnego. Właściwie na temat pochodzenia tego słowa nie wiadomo nic pewne go. Może to „kraj zachodu słońca”, jak chcą jedni, a może, jak twierdzą inni, „łagodnie wznoszący się teren”, a może jeszcze coś innego? Ale co tam nazwa. Ważne jest to, co się w niej mieści.

Przyjaciele mądrości
Po ateńskim rynku krążył w tę i z powrotem zarośnięty mężczyzna. Ubranie w strzępach, tu i ówdzie łaty. Mimo że słońce stało w zenicie, on miał w ręku zapaloną latarnię. – O co chodzi? – pytali zdziwieni przechodnie. – Szukam człowieka – odpowiadał. To działo się kilka wieków przed narodzeniem Jezusa, a dziwny człowiek nazywał się Diogenes. Był filozofem, czyli „miłującym mądrość”. Nie dbał o odzienie ani o dach nad głową. Kiedy słynny wódz Aleksander Wielki chciał go czymś obdarować, usłyszał tylko: „Nie zasłaniaj mi słońca!”. Grecy szanowali filozofów. Na zawsze zapamiętali Sokratesa, którego mądrość zaprowadziła do stwierdzenia: „Wiem, że nic nie w iem”. Zapamięta li Platona, Arystotelesa i wielu innych. Filozofowie uczyli, że ważniejsze od tego, co widzę, jest to, kim jestem. Zmuszali do myślenia i tak jak Diogenes pomagali w człowieku szukać prawdziwego Człowieka. Tak Europa dojrzewała do przyjęcia Dobrej Nowiny.

Zabijecie tylko ciało
Kiedy nadszedł czas, do Europy przybyli z Ewangelią apostołowie Jezusa. – Bóg jest jeden i kocha każdego z was. Za was przyjął śmierć na krzyżu! – ogłaszali niesłychaną nowinę. W świecie pogańskiego Rzymu, pełnym bóstw, w którym nawet cesarze kazali sobie nieraz oddawać cześć boską, to było jak trzęsienie ziemi. Za to chrześcijanie – bo tak nazwano ludzi przyznających się do Chrystusa – musieli zapłacić. Do dzisiaj zachowały się rzymskie akta sądowe, w których opisano przebieg rozpraw. Kiedy sędzia ogłosił karę śmierci dla schwytanych chrześcijan, wszyscy po kolei odpowiadali: „Bogu niech będą dzięki”. To zadziwiało pogan. – Jak można dziękować za śmierć? – zdumiewali się. – Skoro oni są gotowi umrzeć za swoją wiarę, to może warto taką wiarą żyć? – pytali sami siebie. Takiej wiary nie dało się zniszczyć. Nie pomogły masowe ukrzyżowania, spalenia, rzucanie ludzi wygłodniałym lwom na pożarcie. Sposób, w jaki chrześcijanie przyjmowali śmierć, tylko wzmocnił ich siłę. W Rzymie – sercu starożytnego świata – spoczęły kości świętego Piotra, pierwszego papieża. Został ukrzyżowany, ale – jak mówi tradycja – głową w dół. Stało się to na jego prośbę. – Nie jestem godzien umierać tak, jak mój Pan, Jezus Chrystus – mówił. Na grobach apostołów Piotra i Pawła – który również zginął za wiarę w Rzymie – powstała stolica chrześcijaństwa. Mimo różnych burz trwa do dzisiaj.

Brodaci u wrót
Kiedy ustały prześladowania, Europa zaroiła się od misjonarzy, którzy naukę Chrystusa zanieśli do granic Imperium Rzymskiego i dalej. Potem przez kontynent przetoczyły się wędrujące ludy, zwane przez Rzymian barbarzyńskimi. Miało to oznaczać, że to dzikie i nieokrzesane narody, bo „barba” po łacinie oznacza brodę. Kulturalni Rzymianie bród nie nosili. Tymczasem brodaci najeźdźcy zajęli Italię. Upadło Cesarstwo Rzymskie, ale chrześcijaństwo przetrwało. I nie tylko przetrwało – przyjęli je również sami barbarzyńcy. Zaczęło się średniowiecze. Schyleni nad pulpitami benedyktyni całymi latami przepisywali księgi zawierające odkrycia i wiedzę starożytnych. Dzięki nim ocalała mądrość dawnych wieków – kultura Grecji i Rzymu. W średniowieczu głównie duchowni umieli czytać i pisać, więc też oni byli nauczycielami, kronikarzami, doradcami królów i cesarzy. Powstał zakon cystersów. Mnisi w białych habitach osiedlali się na nizinach, wśród pól i lasów. Uprawiali ziemię, zakładali stawy rybne, pasieki, budowali kuźnie, młyny, warsztaty, wytapiali żelazo.

To od nich prości ludzie uczyli się, jak zwiększać plony, jak hodować zwierzęta. Dzięki nim ludzie zaszyci w puszczach poznawali trochę świata. Europa zaroiła się od budowli z krzyżami na wieżach. W niebo wystrzeliły gotyckie katedry, budowane sztuką tak niezwykłą, że przez długie lata ich budowniczowie przekazywali własną wiedzę tylko następcom w swoim fachu. Europa zdumiała się na widok strzelistych kościołów Francji. Ich jasne wnętrza mówiły, że Bóg jest światłością. Dla Niego wszystko musiało być z najlepszego materiału i najwspanialej wykonane. Artyści ozdabiali świątynie, dopracowując każdy szczegół, nawet na takiej wysokości, że oko stojących na dole ludzi nie mogło tego dostrzec. – Ale Bóg dostrzeże – tłumaczyli rzeźbiarze. W wielkich miastach Europy zaczęły powstawać uniwersytety. Jeden z pierwszych założono w Krakowie. – „Niechaj otworzy się orzeźwiające źródło, a jego pełność niech czerpią wszyscy” – pisano w dokumencie wydanym z okazji jego otwarcia. Źródło się otwarło. Żacy, czyli studenci tamtych czasów, zdobywali wiedzę, ale uczyli się także toczyć dyskusje. Poznawali mądrych ludzi i sami nabierali mądrości. Na tym, co wypracowały uniwersytety, stoi dzisiaj szkolnictwo całego świata.

Tego nie zniszczycie
Przeminęły wieki średnie. Europejczycy odkryli nowe lądy i okrążyli ziemię. Wraz z kolonistami dotarli tam misjonarze. Od nich o Jezusie Chrystusie usłyszeli ludzie na krańcach świata. Najwięcej misjonarzy wydał wtedy nowy zakon jezuitów, prawdziwe wojsko papieża. Jeden z nich, Franciszek Ksawery, odwiedził setki wysp ochrzcił, wiele tysięcy Azjatów, dotarł nawet do Japonii. Potem Europą wstrząsnęła reformacja i Kościół się podzielił . Przyszły wojny religijne, zapłonęły stosy. Przyszło Oświecenie, które niewiele o świeciło, ale wielu przez nie oślepło na prawdziwą wiarę. Rewolucje zniszczyły wiele namacalnych śladów wiary przeszłych pokoleń, a w XX wieku bolszewicki komunizm próbował nawet z serc wyrwać Boga. Ale po każdym takim nieszczęściu, ludzie odczuwali, że żadne ludzkie pomysły nie zastąpią tego, za co umierali Piotr, Paweł i wielu innych. Europa nie jest rajem i nigdy nie była, bo ludzie, nawet ochrzczeni, pozostają grzesznikami. Ale dzięki temu, że Bóg posłał nam swoich apostołów, przez dwa tysiące lat zawsze znajdowali się w niej ludzie, o których Diogenes mógłby powiedzieć „prawdziwy Człowiek”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.