Krew na ołtarzu

Katarzyna Migdoł-Rogóż

|

MGN 11/2004

publikacja 02.04.2012 20:35

W Lanciano zdarzył się cud. Podczas Mszy świętej biała hostia przemieniła się w żywe Ciało, z którego spływała Krew. Bóg wyszedł naprzeciw niedowiarkom.

Krew na ołtarzu

Na własne oczy
Bardzo dawno temu, w VIII wieku, w małym miasteczku Lanciano we Włoszech, w pobliżu Adriatyku, żył mądry i wykształcony zakonnik. Należał do zakonu św. Bazylego. Pomimo tego, że był księdzem, ciągle w coś wątpił. Szczególnie, kiedy odprawiał Mszę świętą. – Czy konsekrowana Hostia naprawdę jest Ciałem Pana Jezusa, a wino Jego Krwią? – zastanawiał się często. Któregoś dnia wątpliwość znów się pojawiła. – To niemożliwe, żeby chleb i wino mogły się przemienić – pomyślał zakonnik i wypowiedział słowa: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało Moje... Bierzcie i pijcie, to jest Krew Moja... To czyńcie na moją pamiątkę”. W tej samej chwili na własne oczy zobaczył cud. Biała Hostia przemieniła się w żywe Ciało, z którego spływała Krew. Zakonnik przeraził się. Był tak zdziwiony, że nawet nie mógł się ruszyć. Wpatrywał się tylko w Ciało i Krew Jezusa.

Prawdziwe Ciało i Krew
Bracia bazylianie zebrani na Mszy, zaczęli się już denerwować. – Nigdy tak długo nie trwało przeistoczenie. Co on wyprawia? – pytali jeden drugiego. Po dłuższej chwili ciszy zakonnik podniósł głowę. Jego twarz promieniała radością i była mokra od łez. – Chyba zwariował – myśleli bracia. – Chodźcie bliżej, zobaczcie ten cud – zachęcał zakonnik. Gdy bracia podeszli do ołtarza, powiedział: „ Patrzcie! To prawdziwe Ciało i Krew Pana Jezusa. Uczynił to dla mnie, abym nie był niedowiarkiem, lecz wierzącym”. Wieść o tym niezwykłym wydarzeniu szybko rozeszła się po okolicy. Do klasztoru przychodziło coraz więcej ludzi. Wszyscy chcieli zobaczyć Ciało Chrystus  i Jego Krew. W krótkim czasie kościół, w którym miał miejsce cud, stał się znanym sanktuarium. Każdego roku przybywają tam tłumy pielgrzymów z całego świata.

Serce w relikwiarzu
Od tamtego wydarzenia minęło 1300 lat. Cud trwa nadal. Ciało pozostało nienaruszone, a Krew w kielichu zmieniła się w pięć nierównych bryłek. Tak przemienione, umieszczone zostały w specjalnym relikwiarzu. Przez wiele wieków o cudzie z Lanciano krążyły legendy. Ojcowie franciszkanie, którzy teraz opiekują się sanktuarium, postanowili poddać badaniom relikwie Najświętszego Ciała i Krwi. W listopadzie 1970 roku grupie włosk ich naukowców zlecili szczegółowe badania. Przewodził im profesor Odoardo Linoliz Arezzo, przy współpracy profesora Ruggero Bertellego z uniwersytetu w Sienie. Badania trwały kilka miesięcy. Wyniki były sensacyjne. Pisały o nich wszystkie włoskie gazety. Okazało się, że fragment ciała jest ludzkim mięśniem sercowym, bez żadnych śladów cięcia. To znaczy, że nie zostało wycięte jakiemuś człowiekowi. Znaleziono w nim komórki układu nerwowego, charakterystyczne dla takiej właśnie tkanki. Pusta przestrzeń wokół ciała odpowiada komorze sercowej. Ciało ma kolor żółto-brązowy, jest grubsze i pomarszczone na brzegach, a cieńsze od środka. Mimo że upłynęło tak wiele czasu, we fragmencie badanego ciała nie znaleziono żadnych śladów konserwacji.

AB – grupa krwi Jezusa
Nikt z uczonych nie umiał też wytłumaczyć, dlaczego krew z Lanciano zachowała się w tak dobrym stanie w postaci bryłek skrzepniętej krwi. – Gdyby to był zwykły skrzep – mówili naukowcy – już dawno uległby rozkładowi. Bryłki są różnej wielkości i kształtu. To jakby krople z pięciu ran Chrystusa. Postanowiono je zważyć. Okazało się, że ciężar dwóch równy jest ciężarowi trzech, a najmniejsza ważyła tyle samo, co największa. Krótko mówiąc, każda z nich osobno waży dokładnie tyle, co wszystkie razem wzięte. Badania wykazały, że jest to ludzka krew grupy AB. Tę samą grupę krwi znaleziono w zachowanym sercu – Hostii. Warto tu przypomnieć, że ślady krwi zachowane na Całunie Turyńskim także należą do grupy AB. Krew zawiera również minerały, takie jak: fosfor, magnez, chlorki, potas, mniejszą ilość sodu, a większą wapnia. Zachowuje się tak, jakby została pobrana tego samego dnia od żywej osoby. Przez tyle wieków zachowała niebywałą świeżość. Profesor Linoli zaznaczył, że gdyby krew pochodziła od osoby zmarłej, zepsułaby się po kilku dniach. Wykluczył też jakiekolwiek oszustwa. Po zakończenie badań profesor wysłał telegram do franciszkanów z Lanciano. Napisał: „A Słowo Ciałem się stało! Choć ciało i krew znajdowały się przez wieki w nieszczelnie zamkniętych pojemnikach, jednak nie uległy uszkodzeniu. To prawdziwy cud!”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.