W 80 godzin wokół Ziemi

Kamil Szczurski

|

MGN 09/2004

publikacja 02.04.2012 09:59

To latająca cysterna z paliwem. Jednoosobowy samolot ma 35 metrów rozpiętości skrzydeł, tyle, ile pasażerski Boening 737. Kiedy startuje, waży prawie 10 ton.

W 80 godzin wokół Ziemi fot. VIRGIN ATLANTIC GLOBAL FLYER

Konstruktor samolotu, którym będzie wykonany pierwszy samotny i nieprzerwany lot dookoła świata, miał nie lada zadanie. Musiał zaprojektować maszynę, która bez przerwy przeleci ponad 35 tysięcy kilometrów. W efekcie powstał dziesięciotonowy Virgin Atlantic GlobalFlyer. Na jego ciężar składa się przede wszystkim paliwo rozmieszczone w 13 zbiornikach w całym samolocie. To stanowi aż 83 procent jego masy. Dlatego tak ważne jest lotnisko. Musi mieć długi i bardzo gładki pas startowy. Mimo wielkich ilości paliwa, samolot ma go „na styk”. Jeżeli będzie zła pogoda, nie wystarczy, by dotrzeć do mety.

A przecież zrobiono wszystko, by zużywał go jak najmniej. Opory powietrza są tak niewielkie, że jedynym sposobem na wyhamowanie samolotu są spadochrony, wyrzucane ze specjalnych cylindrów umieszczonych na krawędziach skrzydeł. Kadłub i skrzydła zbudowano ze specjalnych kompozytów węglowo-epoksydowych, przypominających w przekroju plaster miodu.  Problem z głową Samolot wygląda jak trimaran. W bocznych kadłubach umieszczone są zbiorniki paliwa, w centralnym, oprócz paliwa, siedzi oczywiście pilot. Także tu zamontowany jest silnik napędzający całą konstrukcję. Wciąż wprowadzane są poprawki i udoskonalenia. Pewnych rzeczy jednak nie da się naprawić.

W początkowym projekcie silnik hałasował tak bardzo, że siedzący tuż przed nim pilot nie mógł wytrzymać. To poprawiono. Jednak w dalszym ciągu Steve Fossett musi siedzieć na specjalnej poduszce, by móc cokolwiek zobaczyć. Nie jest to zbyt komfortowe, więc podczas lotu na dużej wysokości może ją wyjąć. Wtedy co prawda nic nie widzi, ale jest mu wygodniej. Pilot siedzi w hermetycznej kabinie. Na wysokości 14 kilometrów jest zimno. Paliwo zostało tak „przyrządzone”, by nie zamarzło. Pilota, niestety, nie dało się tak udoskonalić, więc trzeba było zamontować ogrzewanie. Oblatywacz Jon Karkow, który miał okazję latać tym samolotem, opowiadał, że poważnym problemem było wejście do samolotu. Nieźle trzeba się nagimnastykować, by wreszcie usadowić się na miejscu. W dodatku głowa pilota w zwykłym hełmie nie mieściła się wewnątrz owiewki.

Trzeba było użyć hełmu z tkaniny. Takiego samego, jakie mieli piloci w czasie II wojny światowej, a do tego gogli i maski tlenowej. Za to sterowanie było „nadspodziewanie dobre, jak na tak bezużyteczny samolot”. Tak przynajmniej stwierdził oblatywacz.  Siedem rekordów Podczas lotu, o ile się powiedzie, zostaną pobite przynajmniej 3 rekordy. A może być ich nawet 7. Tak naprawdę jeszcze do końca nie wiadomo. By rekord został „zaliczony”, Steve Fossett musi polecieć szybciej i wyżej niż ktokolwiek przedtem. Sam mówi: „W sierpniu 1933 roku Wiley Post obleciał naokoło Ziemię w ciągu 8 dni i z 11 przystankami. Ja mam nadzieję zrobić to w ciągu 80 godzin i bez żadnych przerw. To będzie sprawdzian wszystkich moich umiejętności pilota, a także wytrzymałości”. Nawet, jeżeli się nie uda za pierwszym razem, to na pewno za następnym. Fossett słynie z uporu i wytrwałości; wszelkie utrudnienia jeszcze bardziej go podniecają. Start nastąpi zapewne w październiku.

Bez dolewek
Pierwszy lot samolotem dookoła Ziemi musi zacząć się i skończyć na tym samym lotnisku. Trasa powinna przeciąć wszystkie południki. Jej długość nie może być mniejsza niż obwód Ziemi na zwrotniku Raka, czyli 36 787,559 km. Takie warunki postawiła FAI (Międzynarodowa Federacja Lotnicza). Samolot nie musi lecieć dokładnie nad zwrotnikiem, wystarczy, że długość trasy będzie odpowiednia. Dodatkowe zastrzeżenie jest takie, że planowana droga nie może biec przez koła podbiegunowe, czyli niemożliwy jest przelot nad którymkolwiek z biegunów.

14 kilometrów nad Ziemią
Znany jest już projektowany przebieg lotu. Samolot wystartuje z lotniska w środkowozachodnich Stanach Zjednoczonych. Trasa prowadzi przez Atlantyk do Wielkiej Brytanii (zgodnie z kierunkiem prądów powietrza). Stamtąd przez Europę nad Morze Śródziemne, a potem nad Zatokę Perską, wschodnie krańce Pakistanu, przez Indie, Chiny, aż do Japonii. Ostatni etap to przelot przez Pacyfik, nad Hawajami, przez zachodnie wybrzeże USA i lądowanie na lotnisku w miejscu startu. Ustalono, że samolot pojawi się nad Montrealem, Londynem, Paryżem, Rzymem, Kairem. Widać go będzie też z Bahrajnu, Karaczi, Kalkuty, Szanghaju, Tokio, Honolulu i Los Angeles. Trasa będzie także przecinać najważniejsze drogi powietrzne. Przy odrobinie szczęścia niektórzy pasażerowie będą mogli zobaczyć lecący na wysokości prawie 14 000 metrów samolot Fossetta.

Gładki start
Aby wszystko przebiegło pomyślnie, bardzo ważne jest, by samolot trzymał się ustalonej trasy. Wszystkie punkty kontrolne muszą być wcześniej ustalone i zarejestrowane. Jeżeli więc na przykład z powodu złej pogody ominie któryś z nich – będzie musiał zawrócić i nad nim przelecieć. Samolot ma delikatną konstrukcję, a na samym początku waży dużo. Musi oszczędzać paliwo, bo przy locie pod wiatr może go nie starczyć, stąd ważne jest unikanie niesprzyjającej pogody. Samolot może lecieć z prędkością 460 km na godzinę i większą.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.