Dzieci ojca Józefa

Ojciec Józef Glinka SVD, Surabaya w Indonezji

|

MGN 09/2004

publikacja 02.04.2012 09:30

Wielu z Was pytało mnie w listach o dzieci w mojej parafii. Moje „dzieci” są już nieco dorosłe, bo to studenci. Nie pracuję na parafii, ale jestem wykładowcą na uniwersytecie. Opowiem Wam jednak o dzieciach nieco młodszych od Was.

Dzieci ojca Józefa Magda nie ma rodziców. Najchętniej zostałaby u ojca Józefa na zawsze

Trzy tygodnie temu ochrzciłem małą Callistę Aleksandrę. Po polsku byłaby to Oleńka. Mały, zabawny szkrab. Mam nadzieję, że wyrośnie na dobrą dziewczynkę. Drugi bobas to Margarita Bella, czyli „Śliczna perła”. Margarita jest półsierotą. Nie ma już taty, choć ma dopiero sześć miesięcy. Jej mama, Natalia, nie ma pracy, więc przychodzi do mnie po zasiłek na mleko i lekarstwa dla małej. Nie można przecież pozwolić, by dziecko było głodne albo nie miało pieniędzy na lekarstwo. – Pomódlcie się, aby mama Margarity dostała pracę. Trzecia to śliczna, 6-letnia Magdalena.

Od jakiegoś czasu przychodzi do nas jej babcia. – Czy Magdalena nie ma rodziców, że babcia prosi dla niej o pomoc? – zapytałem któregoś dnia. Okazało się, że mama Magdy umarła przy porodzie, a ojciec ożenił się ponownie i o Magdę się nie troszczy. Za miesiąc dziewczynka pójdzie do szkoły, więc potrzebuje różnych rzeczy – tornistra, zeszytów, książek, butów itd. Magda nie wie, co to miłość mamy ani taty, toteż gdy przychodzi, przytula się przymilnie i chyba najchętniej zostałaby na zawsze. Czwarta to moja „wnuczka” Amelia. Ma 6 lat. Została moją „wnuczką”, bo woła na mnie „dziadek”. Jest córką mojego byłego studenta. W tym roku Amelka pójdzie do szkoły. Jest muzułmanką, jak jej rodzice.

Modlę się, by poznała Jezusa. Pomóżcie mi w tym? Inne moje „wnuki” to Liska, Rio i Bram. Też muzułmanie. To dzieci jednej z moich asystentek. Liska nosi imię mojej mamy – Elżbieta. Pójdzie do trzeciej klasy. Jest bardzo grzeczna, lubi rysować i pisać opowiadania. Rio chodzi do przedszkola, a Bram broi w domu. Rio to nieprzeciętny urwis, stale coś psoci. W ogródku przy ich domu jest mała sadzawka z rybami. Pewnego razu Rio nasypał do sadzawki proszku do prania. Po paru minutach zatrute ryby wypłynęły brzuchami do góry. A Rio nie mógł się nadziwić dlaczego. – Chciałem je tylko wymyć – tłumaczył mamie.

Za nich też się módlcie, by poznali Jezusa. Jest jeszcze Mateusz, który chodzi do szkoły średniej i jego młodsza siostra Kolasun. Oboje są ochrzczeni, mimo że ich rodzice jeszcze nie przyjęli chrztu. Wszyscy jednak co niedziela razem idą do kościoła. Są bardzo biedni. Tata Mateusza szybko stracił rodziców i ukończył tylko trzy klasy szkoły podstawowej. Teraz zamiata ulice. Mieszkają w domu z dykty. Nie mają tylu pieniędzy, by kształcić swoje dzieci. Prosił mnie o pomoc. Dzięki dobrym ludziom mogę opłacić szkołę. Kolasun jest tak bardzo zdolna, że w tym roku zamiast z piątej klasy szkoły podstawowej przejść do szóstej, pozwolono jej od razu zacząć naukę w gimnazjum.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.