Wyspa z betonu i stali

Kamil Szczurski

|

MGN 07-08/2004

publikacja 01.04.2012 20:42

Nikomu nie trzeba tłumaczyć, po co szuka się ropy naftowej. Ten ulubiony napój pieców i silników można znaleźć w złożach pod powierzchnią ziemi. Co jednak zrobić, gdy owa powierzchnia przykryta jest wielometrową warstwą wody? I na to znaleziono sposób. Platformę wiertniczą.

Wyspa z betonu i stali fot. BE&W

Od apteki do rafinerii
Pierwsze próby wierceń poszukiwawczych przeprowadzili Chińczycy około 320 roku p.n.e. Nie mieli jednak samochodów, więc ta część przemysłu nie rozwinęła się zbytnio – nie wiercili głęboko, a poza tym ropy używali do celów leczniczych, więc potrzebowali jej niewiele. Pierwsze współczesne odwierty zaczęły się w Stanach Zjednoczonych, w Pensylwanii, w drugiej połowie XIX wieku. Od tej pory rozwijają się bardzo intensywnie i szacuje się, że będzie tak jeszcze przez od 30 do 50 lat. Potem ropa się skończy i trzeba będzie wymyślić coś innego.

Betonowy statek
Platformy wiertnicze są ogromne. Na powierzchni morza nie wyglądają zbyt imponująco. Z daleka. Im bliżej, tym lepiej można zobaczyć ich rozmiar. A najlepiej widać go w stoczni, bo platformy buduje się tak jak statki. Tyle że przede wszystkim z betonu. Tam można zobaczyć całą, nie zanurzoną platformę – a wysokość takiej konstrukcji może przekraczać 300 metrów. To tyle, ile 100-piętrowy wieżowiec. Takiego potwora holuje się potem na miejsce przeznaczenia i – w zależności od typu – albo osadza, albo tylko cumuje nad polem naftowym.

30 w jednym
Najważniejszą częścią platformy jest wieża wiertnicza. To specjalne, stalowe rusztowanie, za pomocą którego steruje się wiertłem. Nie wygląda jednak ono jak takie do wiertarki. To specjalna głowica wyposażona w diamentową koronkę, która potrafi „przegryźć” się przez skały. By nie zatarła się w kamieniu, cały czas tłoczone jest w nią specjalne błoto, szlam, który smaruje miejsce wiercenia i równocześnie porywa wykruszone kawałki skał. Po dowierceniu się do złoża, montowany jest na nim specjalny zawór, a potem systemem rurociągów ropa płynie do zbiorników. To, co w opisie wydaje się proste, w rzeczywistości wymaga ogromnie skomplikowanego zestawu bloków, dźwigarów, lin, rur, by można było sterować odwiertem. Cała maszyneria waży kilkadziesiąt ton. Jedna platforma wiertnicza może obsłużyć trzydzieści takich odwiertów.

16-dniowy tydzień
Jednak platforma to nie tylko układ wierteł. Na takich konstrukcjach budowane są też magazyny ropy, a także przetwórnie. Dlatego każda platforma to samodzielny organizm, który ma własną elektrownię, warsztaty, lądowisko helikoptera i działa jak małe miasto. Nic dziwnego – na platformie może mieszkać kilkuset ludzi. Mimo ogromnych rozmiarów budowli, miejsca na niej jest niewiele. Dlatego warunki pracy są bardzo trudne. Dzień roboczy trwa tam 12 godzin bez przerwy, a „tydzień” – 16 dni. A w ciągu całego roku jest tylko 24 dni odpoczynku. To bardzo wyczerpująca praca, dlatego też zarobki są wysokie. Nawet powyżej 110 000$ rocznie.

Ropa, ropa, a po ropie...
Cały czas poszukuje się nowych złóż ropy. Jednak nieuchronnie zbliża się koniec zasobów. Być może jeszcze tylko kilkadziesiąt lat trzeba czekać na chwilę, gdy benzyna odejdzie w niepamięć. Znikną wtedy, ku radości ekologów, platformy, a w dziejach ludzkości zakończy się era ropy, tak jak zakończyła się era pary. Ciągle jednak nie wiadomo, co ją zastąpi. Czy energia elektryczna, czy energia powstała z syntezy jądrowej. Fascynujące jest to, że niedługo dowiemy się, jak to będzie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.