Szczęśliwi czystego serca

Gabi Szulik

|

MGN 04/2004

publikacja 28.03.2012 11:03

Któregoś dnia na katechezie Laura usłyszała, że jeżeli kobieta i mężczyzna żyją razem bez ślubu kościelnego, popełniają grzech ciężki. Laura była przerażona. Od dawna domyślała się, że mama żyje w grzechu.

Gabi Szulik Gabi Szulik

Laura bardzo kochała swoją mamę. Tym bardziej, że gdy miała trzy lata, umarł jej tata. Przez jakiś czas mieszkały tylko w trójkę: mama, Laura i jej siostra Julia. Wkrótce jednak zaczęły się problemy. Coraz częściej brakowało pieniędzy i musiały się wyprowadzić z rodzinnego Chile. Pojechały do Argentyny. Tam mama poznała dziwnego człowieka, Manuela Morę. Dziewczynki go nie lubiły. Był porywczy i często krzyczał bez powodu. Gdy przychodził pijany, próbował obejmować i całować Laurę. Dziewczynka tego nie znosiła. Mama broniła córek przed Manuelem jak umiała i próbowała im tłumaczyć, że przynajmniej mają gdzie mieszkać i za co żyć.

Któregoś dnia na katechezie Laura usłyszała, że jeżeli kobieta i mężczyzna żyją razem bez ślubu kościelnego, popełniają grzech ciężki. Laura była przerażona. Od dawna domyślała się, że mama żyje w grzechu. Przypomniała sobie swoją Pierwszą Komunię i mamę, która nie przyjęła Najświętszego Sakramentu. Bardzo chciała ratować jej duszę. Co mogła zrobić? Miała tylko 13 lat. – Boże, weź moje życie, a daj siłę mojej mamie, by odeszła od Manuela – modliła się. Nikomu nie mówiła o swoim zmartwieniu. Wiedział tylko Bóg. Bardzo szybko coś niedobrego zaczęło się dziać ze zdrowiem Laury.

Szczęśliwi czystego serca   Nie pomagały ani odpoczynek, ani lekarstwa. Mama nie rozumiała, co się dzieje. Tylko Laura przeczuwała, że Bóg odpowiada na jej prośbę. Z powodu choroby dziewczynka nie mogła mieszkać w szkolnym internacie. Musiała wrócić do domu. Ponieważ mama bała się o dorastające córki, postanowiła zabrać dziewczynki z domu Manuela i zamieszkała w pobliskiej miejscowości. Manuel pojawił się w miasteczku i chciał spędzić z nimi noc. – Jeśli on zostanie – powiedziała Laura – ja wyjdę. Mężczyzna wpadł w szał. Wybiegł za Laurą. Dopadł ją na ulicy. Wychłostał pejczem, a potem skopał.

Gdyby nie przechodnie, może by ją zabił. Laura odzyskała jeszcze przytomność, ale nie udało się uratować jej życia. Tydzień później umarła. – Mamo, chciałam, żeby Pan Bóg zabrał moje życie, a Ciebie uratował – zdążyła jeszcze powiedzieć. Pani Vicuna odeszła od Manuela. Na pogrzebie córki po raz pierwszy od wielu lat przyjęła Komunię Świętą. Laura nie miała takiej naklejki, jaką otrzymujecie z tym numerem „Małego Gościa”. Ale jestem przekonana, że gdyby miała, na pewno by ją nosiła. Jest to naklejka dla czystych i dla tych, którzy chcą być czyści. I nie chodzi tu wcale o uszy, ręce i nogi, ale o czyste serce i życie z miłości do przyszłej żony czy przyszłego męża. Laura żyła ponad 100 lat temu, ale i dzisiaj jest wielu takich, którzy chcą żyć tak, jak ona. Możecie o tym przeczytać na stronach 4 i 5. Nawet Miss Ameryki 2003 postanowiła żyć w czystości. Kto odważny, niech klei naklejkę i też żyje w czystości, a komu jeszcze odwagi brakuje, niech próbuje.

Pozdrawia Was Gabi Szulik,
która wie,
jak dobrze jest oprzeć się na czystym sercu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.