Czy wolno się całować

Mędrzec Dyżurny

|

MGN 03/2004

publikacja 27.03.2012 19:55

Drogi Mędrcze Dyżurny! Mam 15 lat. Słyszałam od kilku księży, że pocałunek jest dozwolony, ale tylko wtedy, kiedy nie ma w nim elementu seksualności. Powiedz mi, proszę, jaka jest jej granica. Co jest dopuszczalne, a co nie? Bo każdy ksiądz, mędrzec i inni ludzie mówią inaczej. Mam mętlik w głowie i nie wiem, kogo słuchać. Ewa

Czy wolno się całować

Droga Ewo.
Kiedy w ciemnym pokoju oświetlisz świeczką jakikolwiek przedmiot, zauważysz, że on wygląda różnie, w zależności od miejsca, gdzie będzie źródło światła. A przecież to cały czas jest ten sam przedmiot. Tak jest z każdą rzeczą na świecie: żeby ją dobrze poznać, trzeba ją oświetlać z różnych stron. Księża z pewnością nie mówili Ci o całowaniu rzeczy sprzecznych, tylko naświetlali problem raz z lewej, raz z prawej strony, raz z przodu albo z jeszcze innej góry. Ja też pisałem już o tym ze trzy razy i nigdy nie było to powtarzanie tego samego.

Teraz też tak będzie. Uwaga, przenoszę świeczkę na drugą stronę całowania. Wiadomo, że człowiek musi czuć głód, bo bez tego by nie jadł i ludzkość skończyłaby się na jednym pokoleniu. Z podobnej przyczyny ludzie odczuwają pociąg seksualny do przeciwnej płci. Gdyby nie to wzajemne przyciąganie, całowanie interesowałoby ludzi tyle, co prognoza pogody dla rybaków. Zresztą nie byłoby wtedy żadnych rybaków, bo nikt by ich nie urodził. To prawda, że pocałunek niemałżonków jest dozwolony, jeśli nie ma w nim seksualności, ale kto by wtedy miał ochotę z kimś się całować? No, chyba że to taki pocałunek, jaki wnuczka składa na czole babci na dobranoc, ale nam nie o taki chodzi.

Powiedzmy, że jesteś po operacji i nie możesz nic pić. A tu przychodzi pielęgniarka i z uśmiechem przelewa ci przed nosem chłodny napój. Z dzbanka do kubka i z powrotem. Po paru minutach odchodzi, zostawiając Cię z pragnieniem spotęgowanym widokiem niedostępnego napoju. Okropne babsko, prawda? A co powiedzieć o parach, które całują się, nie mając ani planów, ani nawet możliwości pobrania się w niedługim czasie? Przecież te osoby zachowują się wzajemnie wobec siebie jak ta pielęgniarka-sadystka, bo całowaniem pobudzają tylko w sobie pragnienie seksualne. Bo – nie czarujmy się – całowanie jest naturalnym wstępem do współżycia. – O nie! Na to bym nie pozwoliła! – oburzysz się pewnie. No dobrze, w takim razie po co ten wstęp, skoro nie może być dalszego ciągu?

Widziałaś książkę z samym wstępem? Dlaczego bojąc się byka, wymachujesz mu przed nosem czerwoną płachtą? Ja wiem, znam to gadanie, że całowanie wyraża prawdziwą miłość do drugiej osoby. Owszem – podanie spragnionemu wody jest wyrazem miłości, pod warunkiem, że wolno mu tę wodę pić. W innym przypadku należy zrobić wszystko, żeby on wody nawet nie widział. To też będzie wyraz miłości. Niestety, nieraz bywa tak, że „pielęgniarka” najpierw drażni pacjenta, a potem pozwala mu się napić, „bo on taki spragniony”. Tylko że jemu nie wolno było jeszcze przyjmować żadnych płynów. Pytanie o granice całowania tak naprawdę jest pytaniem o to, do jakiej granicy wolno rozbudzać swoją i cudzą namiętność. Osobom sobie niezaślubionym, albo choćby nienarzeczonym, w ogóle tego nie wolno, bo im to zaszkodzi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.