Staruchu, zaśpiewamy Ci do słuchu

Katarzyna Migdoł-Rogóż

|

MGN 03/2004

publikacja 27.03.2012 19:44

Był majowy, słoneczny dzień. Ksiądz Jan Twardowski czekał na wizytę zespołu „Ychtis”. Po południu mały pokoik w warszawskim mieszkaniu zapełnił się dziewczynami, które śpiewają piosenki do słów jego wierszy.

Staruchu, zaśpiewamy Ci do słuchu

– Możecie zaśpiewać tylko jedną piosenkę – pozwolił opiekun schorowanego wówczas księdza Jana. Kiedy zagrała muzyka, poeta wyraźnie się ożywił. – Zaśpiewajcie jeszcze jedną – poprosił. Zaśpiewały. Potem kolejną i jeszcze jedną. – Przestańcie już, bo to się skończy śmiercią – zażartował po piętnastu minutach opiekun.

W oczach księdza pojawiły się figlarne iskierki. Był zadowolony, że jego wiersze na nowo ożyły. Zaskoczyło go, że można je również wytańczyć. Od tego czasu został „Dziadziuniem” zespołu. – Nasz Dziadziunio pisze wiersze, które pomagają uśmiechać się i kochać – mówi Agnieszka. – A taniec ma pokazać to, co ukrył w swoich wierszach. Dziewczyny chcą chwalić Boga nie tylko duchem, ale i ciałem. Podobnie robili pierwsi chrześcijanie. Dlatego nazwały swój zespół „Ychtis”. Od znaku ryby, symbolu wczesnego chrześcijaństwa.

Dziewczyny jak słoneczniki
Ksiądz Twardowski w jednym ze swoich wierszy powiedział, że w kościele od czasu do czasu trzeba się uśmiechać. – I my to robimy – stwierdza Kamila. – Nasze piosenki są radosne i żywe, tak jak wiersze księdza Jana. Przez śpiew i taniec chcemy dawać wszystkim radość i nadzieję – mówi Ola. W tych wierszach jest dobro i miłość. Właśnie tego szukają dziewczyny z „Ychtis”. – Chcemy być jak słonecznik, który obok ryby jest symbolem naszego zespołu – opowiada Klaudyna. – On zawsze odwraca się do słońca, do tego, co dobre, piękne i ciepłe – dodaje Daria. Na koncertach ludzie często dziwią się, że wiarę można wyrażać w taki sposób.

Piosenka prosto z bajki
Najbardziej lubią piosenkę o staruchach. „Święta dziewczynko z zapałkami, chroń nas przed staruchami, co płaczą, że wszędzie zło” – recytują słowa wiersza. – Kiedy ją śpiewamy – mówi Sandra – starsi ludzie czasem się denerwują. – Nawet są zgorszeni – potwierdza Basia Pelka, założycielka zespołu. Ale dziewczyny nie chcą nikogo obrażać. Chcą pokazać, że nawet w małych rzeczach można dostrzegać dobro. Pomagają widzieć dalej i więcej. – W wierszu jest mowa o tym, że każdy z nas może być takim staruchem. Staruch to ten, który wszędzie widzi zło, cały czas marudzi i narzeka – tłumaczy Marzena. Na koncertach są i tacy, którzy słysząc słowa tej piosenki płaczą. Dziewczęta najbardziej cieszą się, kiedy piosenki trafiają do serca i kiedy ludzie zaczynają śpiewać razem z nimi.

Drugi dom
Przy okazji występów dziewczęta spotykają znanych aktorów i artystów. Poznają inny świat, dla nich trochę bajkowy. Chciałyby, by inne dzieci, zwłaszcza te z niezamożnych rodzin, tak jak one, nie bały się robić czegoś wyjątkowego. – My właśnie pochodzimy z takich rodzin – mówi Patrycja. – Naszych rodziców nie stać na dodatkowe zajęcia dla nas. W wolnym czasie pomagają sobie w nauce, razem odrabiają zadania. Sandra na przykład ma problemy z tabliczką mnożenia. – Co jakiś czas na próbach przepytujemy ją – mówi Kamila. – Tutaj chyba lepiej jej wchodzi do głowy – śmieje się. Są dla siebie jak siostry. Nawet do siebie podobne. – „Ychtis” jest naszym drugim domem – stwierdza Gabrysia. Dzięki niemu świat jest weselszy i bardziej kolorowy. Jest nadzieja na kolejną płytę. Ksiądz Twardowski podarował zespołowi tyle wierszy, że starczyłoby na co najmniej trzy płyty.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.