Co za kobieta

MGN 03/2004

publikacja 27.03.2012 18:04

Lech Wałęsa * Janina Ochojska * Jacek Wójcik

Lech Wałęsa   Lech Wałęsa
prezydent Polski w latach 1990-1995
fot. PAT
Lech Wałęsa

prezydent Polski w latach 1990-1995

Z Matką Teresą spotkałem się kilka razy w swoim życiu. Jako prezydent przyjmowałem ją dwa razy w Belwederze. Zawsze podziwiałem tę wspaniałą kobietę. Dlatego chciałem poznać ją osobiście i zrobiłem wszystko, aby do tego spotkania doszło. Muszę powiedzieć, że przerosło to moje oczekiwania.

Nie wiedziałem, że siostry kiedy wychodzą poza klasztor, nie mogą jeść żadnego posiłku, pić kawy czy herbaty, a tylko wodę. Nawet nie mogłem niczym Matki Teresy ugościć. Interesowało ją tylko służenie i pomaganie drugiemu człowiekowi. Żadne pieniądze, niebezpieczeństwa, strachy. Po prostu niespotykany człowiek, jak na XX wiek. Nie ma żadnej wątpliwości, że była wielką, świętą kobietą.

Kiedy się z nią spotkałem, zobaczyłem, jak jestem mały, ile mi brakuje, jak bardzo ocieram się o piekło. Matka Teresa była tak bardzo oddana swojej pracy, że w ogóle nie myślała o sobie. Normalny człowiek nie mógłby tego wszystkiego wytrzymać.

Jestem też oddany swojej pracy, ale dla siebie zostawiam troszkę, przynajmniej dziesięć procent. Mam wielką nadzieję, że Matka Teresa, z którą naprawdę dobrze się znałem, po tamtej stronie wyprosi dla mnie miejsce chociaż na skraju czyśćca.

 

 

Janina Ochojska   Janina Ochojska
Szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej
fot. PAT
Janina Ochojska

Szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej

Żałuję, ale nigdy nie miałam okazji osobiście spotkać Matki Teresy. Ona jest dla mnie jedną z ważniejszych osób w życiu. Potrafiła robić coś nietypowego, wyjątkowego: poświęcić się ludziom najbiedniejszym, a właściwie nędzarzom zapomnianym przez wszystkich.

Nie bała się żyć z nimi, wręcz przeciwnie, ona nie tylko była z tymi ludźmi, ale do końca im się oddawała. I co najważniejsze, przywracała im godność. Do takiego dzieła potrzeba ogromnej odwagi, miłości i wiary.

Tego Matce Teresie nigdy nie zabrakło. Matka Teresa jest dla mnie wzorem w wytrwałości, w uporczywym dążeniu do celu, do tego, co dobre. Zawsze wiedziała, czego chce i nie odstępowała od swych zamierzeń. Ponad wszystko kochała ludzi i zawsze im pomagała. Sama chciałabym tak postępować.

 

 

Jacek Wójcik   Jacek Wójcik
założyciel Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
fot. PAT
Jacek Wójcik

założyciel Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI

Matkę Teresę pierwszy raz spotkałem na wycieczce w Kalkucie. Spotkanie z nią zmieniło moje spojrzenie na świat. Zostałem u sióstr dwa tygodnie. Razem pracowaliśmy i razem modliliśmy się. Tak bardzo byłem poruszony, że po powrocie do Polski zacząłem myśleć, co zrobić, by im pomóc. Za wszelką cenę chciałem naśladować Matkę Teresę.

Drugi raz spotkałem Matkę Teresa w 1984 r. Polsce. Poproszono mnie, abym przyprowadził Matkę Teresę do klasztoru sióstr wizytek w Warszawie. Matka Teresa przyszła z siostrą Goretti, a ja z moim małym synem. Siostry wizytki podarowały Matce Teresie monstrancję. Wracając, szliśmy w stronę Starego Miasta.

Matka Teresa jedną ręką trzymała siostrę Goretti, a drugą mojego synka. A ja jedną ręką trzymałem syna, drugą monstrancję. Szliśmy Krakowskim Przedmieściem, a wszyscy zwracali na nas uwagę. Przechodnie zatrzymywali się i patrzyli. Matka Teresa, jakiś facet z monstrancją i jeszcze dziecko. Kolejnym ważnym spotkaniem z Matką Teresą jest lektura jej myśli.

Czytam codziennie jakiś mały fragment. Ona pokazuje mi, jak swoim życiem pomagać innym. Moja wiara, tak jak namiot, opiera się na kilku „kijach”. Matka Teresa jest jednym z trzech głównych kijów, na których ona stoi. Nadal mnie uczy, że nie ma ludzi lepszych i gorszych. Wszyscy jesteśmy dziećmi Boga. To najlepsza lekcja, której mi wciąż udziela.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.