Jestem taki rozbity

o. Jacek Salij

|

MGN 02/2004

publikacja 27.03.2012 11:15

Na trudne pytania odpowiada prof. Jacek Salij, dominikanin

Jestem taki rozbity

– My, katolicy, jesteśmy chrześcijanami. Tak samo protestanci i prawosławni. Czyli że chrześcijanie to są ci, którzy uznają Chrystusa?
– Tyle że nie podoba mi się wyraz „uznają”. Lepiej byłoby powiedzieć: „ci, którzy wierzą w Chrystusa”. Bo na przykład muzułmanie uznają Pana Jezusa, widzą w Nim wielkiego proroka, a na pewno nie są chrześcijanami.

– Muzułmanie nie są chrześcijanami, bo nie wierzą w boskość Pana Jezusa. I nie mają chrztu. Ano właśnie: czy wszyscy chrześcijanie mają chrzest?
– Najpierw może dokończmy wyjaśnienie, kto to są chrześcijanie. Otóż chrześcijanami są wszyscy, którzy wierzą wChrystusa Syna Bożego, który jest Bogiem prawdziwym iktóry dla naszego zbawienia stał się prawdziwym człowiekiem. Toteż kiedy wIV wieku pojawili się arianie, którzy wto nie wierzyli, na pewno nie byli oni chrześcijanami wsensie ścisłym. Można co najwyżej powiedzieć, że byli oni chrześcijanami wsensie kulturowym.

– Co to znaczy: „chrześcijanie wsensie kulturowym”.
– Arianie mieli te same Ewangelie i wogóle to samo Pismo Święte, co katolicy. Mieli podobne nabożeństwa i podobny chrzest. Nie był to jednak chrzest prawdziwy, bo przecież nie był on udzielony w wierze w Trójcę Świętą i w boskość Pana Jezusa.

– Czy arianie jeszcze istnieją?
– Jest to wyznanie już tylko historyczne. Dzisiaj trochę podobni do arian są świadkowie Jehowy. Dlatego jeżeli ktoś ochrzczony przez świadków Jehowy uwierzy w Trójcę Świętą iboskość Pana Jezusa, i chce się włączyć do wspólnoty Kościoła, zaczyna tę swoją nową drogę od przyjęcia chrztu prawdziwego, chrztu w imię Trójcy Świętej.

– A jeżeli protestant chce zostać katolikiem?
– Z protestantami mamy ten sam fundament wiary, dlatego oni udzielają tego samego chrztu, co my, katolicy. Itego samego, co prawosławni. Jest to chrzest wimię Trójcy Świętej oraz wwierze, że Chrystus Pan jest naszym Bogiem i Zbawicielem. Dlatego uważamy się wzajemnie za braci w Chrystusie. Nawet jeżeli czasem skłóconych, to jednak braci.

– Czyli że protestantowi, który przyjmuje katolicyzm, chrztu się już nie udziela. A może lepiej, żeby on pozostał protestantem?
– Przynależność wyznaniowa bardzo głęboko określa człowieka. Dlatego trzeba mieć wyjątkowo poważne powody, żeby ją zmienić. I nie powinno to wynikać zrozczarowania do swojego macierzystego Kościoła.

– Może jestem zmęczony, a może to dla mnie zbyt mądre.
– Spróbuję Ci to wyjaśnić na przykładzie pastora Newmana, słynnego konwertyty z XIX wieku...

– Nie rozumiem słowa „konwertyta”.
– Konwertyta to ktoś, kto się nawraca na wiarę, która dotychczas była mu obca. Otóż kiedy pastor Newman został katolikiem, mówił tak: „Ja Pana Jezusa poznałem i pokochałem w Kościele anglikańskim, w tym Kościele też zostałem ochrzczony, dlatego do końca życia będę ten Kościół szanował i uznawał go za swoją matkę. Przeszedłem zaś do Kościoła katolickiego dlatego, że tutaj Pana Jezusa mogę poznać głębiej i prawdziwiej”. Wyobraź sobie, że pod koniec życia ks. Newman został nawet kardynałem.

– A jeśli katolik zmienia wyznanie, czy robi dobrze?
– Jeden Pan Bóg zna ludzkie sumienia. Ja powiem Ci tylko, że kiedy się dowiaduję, że jakiś katolik odszedł do innego wyznania – nic na to nie poradzę, ale bardzo mnie to boli. Jeżeli zaś ktoś przychodzi do mnie ztakim problemem, że chciałby odejść od Kościoła katolickiego – to bardzo staram się przekonać go, żeby tego nie robił.

– Mam jeszcze praktyczny problem. Jeśli pojadę do Szwecji albo do takiej części Niemiec, gdzie kościołów katolickich jest mało, czy można zamiast na niedzielną mszę pójść na protestanckie nabożeństwo?
– Zawsze lepiej poszukać kościoła katolickiego. Jeżeli jesteście samochodem, to przecież nawet 50 km nie jest straszną odległością. Msza święta to jest jednak uobecnienie tej niepojętej miłości,  w jakiej Chrystus Pan umarł za nas na krzyżu – i żadne nabożeństwo jej nie zastąpi. Dopiero jeżeli naprawdę nie da się pójść na Mszę świętą, starajmy się pójść przynajmniej na nabożeństwo protestanckie.

– Z tego wynika, że wolno nam się modlić wspólnie z protestantami.
– A to dlatego, że oni naprawdę są naszymi braćmi wwierze. Nie powinniśmy tylko jedni u drugich – tzn. ani my u protestantów, ani oni u nas – przystępować do komunii. Akurat w tym punkcie różnimy się istotnie – i nie wolno nam udawać, że jesteśmy bliżsi sobie, niż jesteśmy naprawdę. Kto wie, może dożyjemy takich czasów, że to będzie możliwe – ale żeby to mogło nastąpić, przedtem musi dokonać się jeszcze większe zbliżenie w wierze między nami.

– Słyszałem, że z prawosławnymi jest inaczej. Że wolno nam przystąpić w cerkwi do komunii.
– Owszem, prawosławni mają prawdziwą mszę świętą i prawdziwą komunię. Jeżeli jednak – mając daleko do kościoła katolickiego – chciałbyś w cerkwi przystąpić do komunii, powinieneś przedtem zapytać prawosławnego księdza, czy on nie ma nic przeciwko temu.

– A to dlaczego?
– Po prostu dlatego, że on jest tam gospodarzem, aTy tylko gościem. I powinieneś się dostosować do jego religijnej wrażliwości.

– W ogóle dlaczego ci chrześcijanie są tak rozbici? Naprawdę powinni się wreszcie połączyć!
– Myślę, że cały sekret zjednoczenia chrześcijan leży w tym, żebyśmy wszyscy – katolicy, protestanci, prawosławni – starali się naprawdę i coraz głębiej kochać Pana Jezusa. Wtedy i wnaszej wierze będziemy się do siebie zbliżali, i więcej szanowali się wzajemnie. To nas będzie też chroniło przed nowymi podziałami. A zarazem nie będziemy dążyli do zjednoczenia w sposób niemądry – poprzez lekceważenie prawdy Bożej, której przecież powinniśmy być skrupulatnie wierni.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.