Ubierz się, bo gorąco

Franciszek Kucharczak

|

MGN 01/2004

publikacja 25.03.2012 21:27

Rozmowa z księdzem podpułkownikiem Mariuszem Stolarczykiem, kapelan polskiej jednostki wojskowej w Iraku

Ubierz się, bo gorąco ks. podpułkownik Mariusz Stolarczyk

– Podobno w Iraku jest bardzo gorąco?
– W Iraku było gorąco, kiedy tu przybyłem. To było w sierpniu. Temperatura dochodziła do 60 stopni.

– Słucham?
– 60 stopni Celsjusza. Ale to i tak mało, bo na pustyni w Kuwejcie było około 80 stopni! W Iraku łatwiej było znieść upały. Przeżyliśmy za to burze piaskowe, kiedy w ciągu kilku sekund nie widać nic na odległość 2 metrów i piasek jest wszędzie.

– Skoro tam jest tak ciepło, to dlaczego żołnierze chodzą tak grubo ubrani?
– Między innymi właśnie z powodu burz. Żołnierze noszą mundury i specjalne okulary – gogle. Poza tym mundur chroni żołnierza przed promieniami słońca. Nie mamy dzięki temu oparzeń. Wysokie buty chronią przed ukąszeniami jadowitych węży i skorpionów. Większość z nas jeździ odkrytymi samochodami, bez dachu. Podczas jazdy, nawet gdy świeci słońce, wieje mocny, zimny wiatr. Teraz gdy się ochłodziło, jeździmy w rękawiczkach i specjalnych „kominiarkach” na głowie. Oczywiście każdy z nas ma hełm i kamizelkę kuloodporną – na wypadek, gdyby ktoś do nas strzelał. Z przykrością muszę powiedzieć, że takie przypadki miały miejsce i – jak pewnie wiecie – jeden z naszych żołnierzy zginął. Zrobili to ludzie, którym nie zależy na dobru innych!

– A naszym żołnierzom zależy?
– Tak. Nasi żołnierze pomagają wielu ludziom rozwożąc wodę i żywność, broniąc przed złodziejami. Gdy jeździmy między bazami – bo ja służę w dwóch – przy drodze stoją grupki dzieci, które wiedzą, że za chwilę przystanie samochód z polską flagą i napisem „Bolanda” (tak po iracku brzmi Polska) i otrzymają jakiś prezent – piłkę, cukierki czy zeszyty. Odjeżdżający żołnierze często słyszą: „Good Bolanda” – dobra Polska.

– Co Ksiądz tam właściwie robi?
– Ja jestem tutaj normalnym księdzem. Kapelan, czyli ksiądz służący w wojsku, musi pamiętać, że najpierw jest kapłanem, a dopiero na drugim miejscu żołnierzem. W dwóch kaplicach odprawiam Msze św., spowiadam, rozmawiam z żołnierzami, modlę się za siebie i za nich. Kończymy właśnie kurs przedmałżeński, w którym uczestniczy prawie 50 młodych wojaków.

– A jak się tam Ksiądz znalazł? Na ochotnika?
– Przybyłem do Iraku na prośbę Biskupa Polowego. Taka była potrzeba. Każdy ksiądz jest przygotowany na zmiany, a kapelan szczególnie. Tak jak żołnierze śpię w namiocie, dzielę z nimi radości i smutki, również niebezpieczeństwa.

– Co to za niebezpieczeństwa?
– Na przykład niedawno nasza baza została ostrzelana z moździerza. Ale na co dzień o zagrożeniu się nie myśli, robimy wszystko, żeby nikomu nic się nie stało.

– Jest Ksiądz oficerem. Czy w takim razie Ksiądz rozkazuje żołnierzom tak samo jak inni oficerowie?
– Jako kapelan nie rozkazuję żołnierzom. Mogę tylko doradzać i towarzyszyć im, np. na wartowniach, konwojach czy patrolach. Chętnie to robię.

– Czy Ksiądz mieszka blisko ruin starożytnego Babilonu? Jakie to robi wrażenie?
– W Babilonie służy inny kapelan, ja tylko bywam tam przejazdem. Wrażenie jest ogromne, brama Isztar, odnowione mury, no i ruiny starego Babilonu. Jaka to musiała być potężna budowla! Teraz w ruinach pracują polscy archeolodzy i codziennie odkrywają jakieś ciekawe rzeczy.

– A gdzie Ksiądz stacjonuje?
– Ja służę w Karbali, gdzie znajdują się dwa święte meczety szyitów, jednego z odłamów islamu. Niektórzy porównują te miejsca do naszej Częstochowy. Niedawno przybyło tu dwa miliony pielgrzymów, czasami z odległych zakątków Iraku, a nawet z innych państw.

– Czy Irakijczycy wiedzą, że Ksiądz jest duchownym?
– Irakijczycy wiedzą, że Polacy mają swojego kapelana. Nawet dziwią się temu, bo w ich wojsku przed wojną nikt sobie nie wyobrażał, że może być kapelan wśród żołnierzy. Co ważne, bardzo szanują ludzi wierzących, nawet gdy są chrześcijanami.

– Czy żołnierze pod wpływem zagrożenia życia są w Iraku pobożniejsi niż w Polsce?
– Jestem przekonany, że tutaj wielu żołnierzy modli się o wiele więcej niż w Polsce. Nasi żołnierze mają dwie kaplice, w których mogą się modlić i robią to – podczas Mszy i często w samotności, przed wartą czy patrolem. Przychodzą również żołnierze amerykańscy i Słowacy. Wielu naszych ma różaniec i obrazki religijne które dostali od swoich mam. Często słyszę zdanie: „Proszę kapelana, ale Pan Bóg to nad nami czuwa”. I taka jest prawda.

– Chyba Ksiądz lubi być żołnierzem, prawda?
– Zdaje się, że nie powiem nic nowego, ale trzeba lubić to, co się w życiu robi. Ja lubię być żołnierzem i jestem z tego dumny.

– Inni żołnierze też tak myślą?
– Tak. Amerykanie nawet sprzedają koszulki z napisem: „Tatusiu, jesteśmy z Ciebie dumni, że służysz w Iraku”. Myślę, że to samo mogą powiedzieć dzieci polskich żołnierzy w Iraku. Mam jeszcze prośbę na koniec.

– Tak?
– Prosimy o modlitwę, żeby nic nam się nie stało złego. A czy można przekazać pozdrowienia?

– Można.
– To pozdrawiam dzieciaki i kadrę ochronki przy parafii św. Krzysztofa w Tychach.

KS. MARIUSZ STOLARCZYK ma 35 lat. Pochodzi ze Śląska. Święcenia kapłańskie przyjął w 1993 roku w Katowicach. Ponieważ pociągała go służba wojskowa, został duszpasterzem żołnierzy. Był kapelanem Wyższej Szkoły Oficerskiej im. Tadeusza Kościuszki we Wrocławiu. W sierpniu tego roku, w stopniu podpułkownika, wyjechał do Iraku. Służy tam jako kapłan polskim żołnierzom, biorącym udział w misji stabilizacyjnej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.