Dlaczego jedni mają, a inni nie

Mędrzec Dyżurny

|

MGN 01/2004

publikacja 25.03.2012 20:13

Drogi Mędrcze Dyżurny. W Piśmie Świętym jest napisane, że Pan Bóg wszystkich kocha jednakowo. Ale dlaczego na świecie są ludzie biedni, którzy często nie mają czego do ust wło- żyć i bogaci, którzy żyją w luksusach? Czemu tak jest? Paulina

Dlaczego jedni mają, a inni nie

 Droga Paulino.
Był taki jeden, któremu bardzo się nie podobało, że jedni mają, a drudzy nie. Nazywał się Janosik. Zabierał (jakie ładne słowo) więc bogatym i podobno dawał biednym. Nie mógł tego robić sam, bo to robota trudna i niebezpieczna. Miał więc do pomocy zbójników, potężnych chłopów, którzy nic nie robili, tylko właśnie „zabierali” bogatym. Ale tacy muszą dobrze zjeść i wypić, a to kosztuje, więc dla biednych niewiele już tego zostawało. Obrabowani bogaci musieli szybko uzupełnić braki, więc bardziej uciskali poddanych, którzy w efekcie byli jeszcze biedniejsi. Podobno dzisiaj Janosika zastąpili urzędnicy, ale to inna sprawa.

Wiem, że kierują Tobą szlachetne uczucia, ale chciałbym Ci jedno powiedzieć: nie chciej na własną rękę naprawiać świata. Ktokolwiek próbował to robić, osiągał odwrotny skutek, nieraz ze szkodą dla milionów ludzi. Wiesz dlaczego? Dlatego, że tacy ludzie są jak lekarze, którzy zamiast leczyć chorych, robią wszystko, żeby oni dobrze wyglądali. - Pacjent blady? - Siostro, proszę zrobić ładny makijaż temu panu! - Pacjent chudnie? - Proszę włożyć temu panu poduszkę pod kołdrę! Choroby jednak nie leczy się przez klajstrowanie objawów, tylko przez usunięcie przyczyny. Kiedyś byłem na spotkaniu z Matką Teresą, obecnie błogosławioną. Pamiętam jej uśmiech, kiedy mówiła o biednych, którym poświęciła życie.

Ale najbardziej zapamiętałem takie zdanie: „Nie głód chleba jest największym głodem, na jaki cierpią ludzie, ale głód miłości”. Słyszysz? Głód miłości! Dokładnie to jest przyczyną większości ludzkich cierpień: brak miłości. Kto to zrozumie i odpowie na tę potrzebę, zaspokoi też wszystkie inne głody wielu ludzi. Nie myśl jednak, że taka Matka Teresa wygrażała bogatym, że nie dzielą się z biednymi. Nic dobrego by z tego nie było. Jeśli ona nad czymś ubolewa-ła, to tylko nad sobą - nad tym, że ciągle tak mało kocha. Ona nie chciała naprawiać świata, tylko siebie. Dopiero rękami takiego człowieka Bóg naprawia świat. Pan Jezus mógł sprawić każdy cud, a jednak ewangelie nie notują przypadku, żeby obsypał pieniędzmi jakiegokolwiek biedaka. Mało tego, czasami nawet tym, którzy coś mieli, mówił: „Sprzedaj wszystko, co masz, rozdaj ubogim i chodź za mną”.

Właśnie: rozdaj ubogim. Dla Jezusa ważne było to, że ktoś z własnej woli coś daje, bo to oznacza, że serce się w tym człowieku zmieniło. I to jest naprawdę ważne, bo zmienione serce prowadzi do zbawienia. I w tym właśnie objawia się miłość Boga do wszystkich ludzi, bo chce, żeby wszyscy ludzie mieli nowe serca - takie, które kochają. Tacy ludzie nawet kiedy nie mają żadnego majątku, właściwie niczego nie potrzebują. Ktoś, kto kocha, nawet gdy nic nie ma, nie jest nędzarzem. Nędzarzem zawsze jest ten, kto nie kocha, niezależnie od tego, ile posiada. Bóg nie chce, żebyśmy byli nędzarzami, ale to my sami o tym decydujemy. Krótko mówiąc: za dużo Janosików, za mało miłośników.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.