Listy, które grzeją

MGN 01/2004

publikacja 25.03.2012 19:58

Przemysław Babiarz * Joanna Koroniewska, * Mieczysław Hryniewicz

Przemysław Babiarz   Przemysław Babiarz
dziennikarz
fot. PAT
Przemysław Babiarz

dziennikarz

Wielu ludzi pisze do mnie różne listy. Ci, którzy noszą takie samo nazwisko zastanawiają się, czy nie są moją rodziną. Kiedyś jednak dostałem list niezwykły.

Napisał do mnie emerytowany profesor Uniwersytetu Wrocławskiego. Okazało się, że znał mojego ojca w młodości.

Razem odbywali praktyki studenckie. Kiedyś przymusowo wysyłano na nie studentów. Pan profesor zobaczył mnie w telewizji, skojarzył nazwisko i podobieństwo z moim ojcem. Ojciec nie żyje już od kilku lat, więc kiedy rok po jego śmierci dostałem list, było to dla mnie szczególne przeżycie.

Tym bardziej że do listu dołączone były zdjęcia. Tata był i jest dla mnie postacią bardzo ważną.

Toteż gdy nieznajomy człowiek tak bardzo sympatycznie napisał, że ojciec był człowiekiem pełnym humoru, dowcipu i inwencji, zrobiło mi się ciepło na sercu.

Dzięki temu listowi jeszcze raz mogłem poczuć się dumny ze swojego ojca.

 

 

Listy, które grzeją   Joanna Koroniewska
aktorka

Jeszcze podczas studiów w Szkole Filmowej w Łodzi poszłam na zdjęcia próbne do jednego z najbardziej znanych i cenionych reżyserów. Bardzo dobrze mi się z nim współpracowało, ale roli głównej nie dostałam. Trzy tygodnie później, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, otrzymałam list odręcznie napisany przez tego reżysera.

Dziękował mi za spotkanie i przepraszał, że nie może dać mi tej roli. Fizycznie nie pasowałam do postaci, którą sobie wcześniej wyobraził.

Pamiętam dokładnie ostatnie zdanie tego listu: „Nie marnotraw talentu na głupstwa”. Staram się tym kierować do dzisiaj.

To był chyba do tej pory najważniejszy i najpiękniejszy list, jaki dostałam. Nikt z moich kolegów ani znajomych takiego listu nie dostał i w ogóle nigdy z czymś takim się nie spotkał. Tym bardziej czułam, że to dla mnie wielkie wyróżnienie.

Mimo że nie dostałam roli, zostałam w jakiś sposób doceniona i zauważona.

Nie udało mi się do tej pory spotkać z tym reżyserem, który na pewno pomógł mi i w pewnym sensie wytyczył dalszą drogę.



Listy, które grzeją   Mieczysław Hryniewicz
aktor

Nie dostałem nigdy szczególnego listu ani przesyłki, natomiast wiem, jaką radość mogą one przynosić innym. Mam taką przyszywaną mamę, która od wielu, wielu lat dostaje z Ameryki po 10 dolarów. Kiedyś w Polsce coś można było za to kupić.

Dziś to niewielkie pieniądze. A ona nie obraziła się. Za każdym razem gdy przychodzą pieniądze, przesyła je dalej, do znajomego emerytowanego nauczyciela mieszkającego na Białorusi. Jemu pewnie wiele razy ratuje to życie. I tak krąży ta koperta.

Zawsze, ilekroć mam okazję rozmawiać z młodymi ludźmi, opowiadam ten przykład i zachęcam, by sprawiali innym takie przyjemności.

– Was to niewiele kosztuje – mówię – a komuś sprawicie wielką radość. Pamiętam, kiedyś nie dawała mi spokoju myśl o rodzinie, której nie najlepiej się wiedzie.

W końcu wysłałem im trochę pieniędzy. Za kilka dni zadzwonił telefon: „Nie wiem, skąd wiedziałeś, ale my dzięki temu mamy ciepło w domu” – usłyszałem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.