Bardzo drodzy czytelnicy

ks. Marek Gancarczyk

|

MGN 01/2004

publikacja 25.03.2012 15:58

Ile centymetrów można urosnąć przez jedną noc? Przynajmniej 50. Nie wierzycie? Tak stało się ze mną. W nocy z 19 na 20 listopada urosłem z małego do dużego. Jeszcze 19 listopada byłem „Małym Gościem”, a już następnego dnia zostałem „Dużym Gościem”.

Bardzo drodzy czytelnicy

Żeby było jaśniej: 20 listopada przestałem być redaktorem „Małego Gościa”, a zostałem redaktorem „Gościa Niedzielnego”. A różnica między „Małym” i „Dużym Gościem” to przynajmniej 50 centymetrów. Jak czuję się w nowej roli? Jak kurczak w sosie słodko-kwaśnym. I słodko mi, i kwaśno jednocześnie. I sam nie wiem, czego więcej: słodyczy czy kwasu?

Słodko mi dlatego, że zostałem szefem bardzo ważnego czasopisma dla dorosłych. Kwaśno zaś dlatego, że muszę odejść od Was, Czytelników „Małego Gościa”. Tak bardzo mi kwaśno, że kiedy piszę te zdania, cokolwiek zawilgotniały mi oczy. Niektórzy taką wilgoć nazywają łzami. Może u mnie to też są łzy? Pisałem do Was przez ponad siedem lat, dokładnie od września 1996 ro- ku. Robiłem to zawsze z wielkim strachem. Bałem się, żeby Was nie zanudzić moimi wypocinami. Najstarsi Czytelnicy może pamiętają rysunek, który w tym numerze znajduje się tuż obok. Tak po raz pierwszy Wam się zaprezentowałem. Ze strachu najchętniej uciekłbym wtedy na koniec świata.

Bardzo drodzy czytelnicy   A co dzisiaj? Znowu bardzo się boję, czy będę potrafił pisać i redagować „Gościa Niedzielnego” dla dorosłych. Wiele razy prosiłem Was o modlitwę w różnych sprawach. Tym razem proszę, byście się pomodlili za mnie i za moich nowych współpracowników z „Dużego Gościa”. Ale to jeszcze nie wszystko. Od przyszłego numeru w tym miejscu będzie pisał ktoś inny. Kto? Dzisiaj jeszcze się nie dowiecie.

Jest tak wystraszona, że uciekła z portretu i póki co, pozostało puste miejsce. Przy tej okazji mam dla Was propozycję. Spróbujcie sobie wyobrazić, jak będzie wyglądała. Kto narysuje najciekawszy portret, weźmie udział w losowaniu szczególnych nagród. A tak poważnie: za tę osobę też się pomódlcie. Bardzo mocno. „Mały Gość” nie może być odtąd smutniejszy. Inaczej będę straszył redaktorów, o czym możecie przeczytać na stronach 8-9.

Ze łzami w oczach, może po raz ostatni,
jak kurczak w sosie słodko-kwaśnym
pozdrawia Was ksiądz Marek

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.