Wracamy na księżyc

Kamil Szczurski

|

MGN 12/2005

publikacja 25.03.2012 11:33

NASA zapowiada, że za kilkanaście lat założy bazę na Księżycu. Ma to być przystanek w drodze na Marsa

Wracamy na księżyc Na ostatnim zdjęciu szczęśliwy powrót do domu. Lądownik wrócił na orbitę okołoziemską i stamtąd – jak Apollo 36 lat temu – na spadochronach opada na powierzchnię naszej planety. GRAFIKI DZIĘKI UPRZEJMOŚCI NASA/JPL

Kiedy padły słowa „Orzeł wylądował”, ludzi zebranych w centrum dowodzenia lotu ogarnął szał radości. Wszyscy zgromadzeni na miejscu i wielu widzów rozwijającej się dopiero telewizji miało łzy w oczach. A potem słowa Armstronga: – To mały krok człowieka – wielki dla ludzkości. Powiedział to, gdy jako pierwszy człowiek dotknął stopami Księżyca. Było to 21 lipca 1969 r.

Lepszy Apollo
Technologia, której planują użyć Amerykanie, to połączenie tego, co było najlepsze w dotychczasowych wyprawach załogowych w kosmos – od misji Apollo do wahadłowców. Nowy system ma być bezpieczny, sprawny, opłacalny, na miarę XXI wieku. Poskładano więc razem wszystkie dotychczasowe osiągnięcia. Najważniejszą częścią systemu jest nowy statek kosmiczny. Zaprojektowany, aby dostarczać załogę i dostawy do ISS (ang.: International Space Station – Międzynarodowa Stacja Kosmiczna), będzie mógł zabrać czterech astronautów w podróż na Księżyc i z powrotem. W przyszłości ma się w nim pomieścić 6 osób załogowej misji na Marsa. Nowy pojazd ma mieć podobny kształt jak kapsuła załogowa Apollo, ale będzie 3 razy większy. To właśnie dzięki temu cztery osoby naraz będą mogły polecieć w podróż. Statek kosmiczny będzie miał panele słoneczne do produkcji energii elektrycznej, zasilającej wewnętrzne urządzenia. Silniki, zarówno napędowe, jak i manewrowe, będą używać ciekłego metanu jako paliwa.

W ten sposób rozwiązano problem z zaopatrzeniem podczas podróży na Marsa. Na powierzchni Czerwonej Planety można będzie bez problemów zatankować występujący tam w naturze metan. Przyczółek Nowy statek może być używany 10 razy. Po lądowaniu za pomocą spadochronów na suchej powierzchni (można też wylądować w wodzie) NASA może łatwo odzyskać lądownik i po wymianie osłon termicznych wystrzelić ponownie w Kosmos. W tym momencie przydały się doświadczenia z budową wahadłowców. To właśnie dzięki nim nowy statek będzie wielorazowego użytku. Nowy lądownik może zabrać dwa razy więcej astronautów niż Apollo. Dzięki temu, że jest większy, może też zabrać więcej zapasów, i astronauci będą mogli przebywać na Księżycu dwa razy dłużej niż ich poprzednicy z lat 70. Oprócz tego, dzięki nowoczesnym rozwiązaniom technicznym, pojazd może wylądować w dowolnym miejscu Księżyca. Jego poprzednikowi – Apollo – paliwa starczało tylko na lądowanie na równiku. Kiedy księżycowy przyczółek zostanie już wybudowany, załoga będzie mogła przebywać tam praktycznie w nieskończoność. Statek będzie potrafił sam krążyć po orbicie okołoksiężycowej – do tej pory musiał w nim zostawać jeden z astronautów.

Najważniejsze bezpieczeństwo
Rakieta nośna jest podobna do tej, która wynosi na orbitę wahadłowce. Pojazd startuje za pomocą silnika na paliwo stałe. Potem napęd przejmują silniki główne pojazdu. Rakieta, która będzie używana do wynoszenia na orbitę zapasów, wygląda podobnie, tylko jest większa. Dlatego potrzebuje dwóch silników na paliwo stałe, po których zaczyna pracę aż pięć takich silników jak w promie kosmicznym. Ta moc pozwala na wyniesienie na orbitę 125 ton. Ten uniwersalny system będzie używany do przewożenia ładunków, i umieszczania na orbicie części, które mają być dalej przetransportowane na Księżyc, czy Marsa. Oczywiście rakieta towarowa może być też – po niewielkich modyfikacjach – używana do lotów załogowych. Największą zaletą systemu jest to, że, jak twierdzą konstruktorzy, jest on 10 razy bezpieczniejszy niż prom kosmiczny. Kapsuła, w której startują astronauci, jest umieszczona w specjalnej minirakiecie ratunkowej, która może być w każdej chwili startu, w razie jakichkolwiek problemów, odpalona. Dzięki temu, że znajduje się ona na samej górze rakiety, nie ma obaw, że uderzy w nią jakiś element, który mógłby odpaść z rakiety nośnej, a taki wypadek spowodował katastrofę wahadłowca Columbia.

Na celowniku Mars
W ciągu najbliższych 5 lat statek będzie gotowy. Najpierw będzie dostarczał załogi i ładunki do ISS. Plany zakładają, że będzie wykonywał 6 podróży do stacji w ciągu roku. A potem, po sprawdzeniu i przetestowaniu, rozpoczną się loty na Księżyc. Najpierw automatyczne misje zrobotyzowanych statków przygotują teren. Później, w 2018 roku, ludzie ponownie staną na Księżycu. Każdego roku mają być wysyłane dwie misje. Dzięki temu szybko zostanie wybudowana stała stacja na Księżycu. Wtedy ludzie będą mogli tam zostawać na dłużej i uczyć się wykorzystywać materiały dostępne na Księżycu. W tym czasie rakiety będą dostarczać im zaopatrzenie. To będzie zaprawa przed misją na Marsa. Na Księżyc można w ciągu kilku dni wysłać brakujące rzeczy. Podróż na Czerwoną Planetę zajmie dużo więcej czasu. NASA już w tej chwili ma system napędowy i statek zdolny dotrzeć na Marsa. A także statek zdolny wykorzystać istniejące tam zasoby naturalne. Brakuje jeszcze doświadczenia w życiu na innej planecie. I pewności, że wszystko to, co wymyślono i zbudowano, sprawdzi się w kosmosie. I właśnie tym będą zajmować się astronauci na Księżycu, zaledwie 3 dni drogi od Ziemi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.