U dziewczyny wszystko gra

Szymon Babuchowski

|

MGN 12/2005

publikacja 25.03.2012 11:09

Ćwiczył fizycznie, gimnastykował się, biegał. – To również jest potrzebne w przygotowaniu do konkursu, dla równowagi – twierdzi Rafał Blechacz, zwycięzca XV Konkursu Chopinowskiego.

U dziewczyny wszystko gra Rafał Blechacz podczas próby przed koncertem w Katowicach fot. MAREK PIEKARA

O tym, że Rafał ma wielki talent, było wiadomo od dzieciństwa. Kiedy ksiądz Jan Andrzejczak z Nakła nad Notecią, chodząc po kolędzie, usłyszał grę małego chłopca, od razu stwierdził, że chłopiec powinien kształcić się w tym kierunku. Rodzice Rafała, państwo Renata i Krzysztof Blechaczowie, posłuchali księdza. Zaprowadzili 5-latka do Nakielskiego Ośrodka Kultury. Tam stawiał pierwsze kroki muzyczne.

Fortepian jak dziewczyna
Muzyka wypełniła całe dzieciństwo Rafała. Grał nie tylko na fortepianie, ale także na organach, a nawet komponował. Na zwykłą zabawę z kolegami trochę brakowało mu czasu. – Inni chłopcy grają w piłkę, a ja po prostu gram – mówił wtedy. Teraz to się zmieniło. Przygotowując się do konkursu chopinowskiego, sporo ćwiczył fizycznie, gimnastykował się, biegał. – To również jest potrzebne, dla równowagi – twierdzi laureat. W szkole średniej Rafał miał jeszcze mniej czasu niż w podstawówce. Uczył się nie tylko w liceum muzycznym w Bydgoszczy, ale także w zwykłym liceum ogólnokształcącym w Nakle. Było to trudne do pogodzenia, dlatego przyznano mu indywidualny tok nauczania. Nauczyciele przychodzili do niego do domu. Opowiadają, że kiedy wchodziło się do niego do domu, zawsze słychać było fortepian. A kiedy wychodzili po skończonej lekcji, dźwięki znowu rozbrzmiewały. Pianista żartuje czasem, że fortepian to jego dziewczyna. Uczył się bardzo dobrze. Maturę, do której podchodził wraz z innymi kolegami i koleżankami, zdał z wyróżnieniem. Szczególnie interesowały go przedmioty humanistyczne. – Z przyjemnością rozmawiało się z nim o literaturze, teatrze czy filmie – wspomina polonistka, Barbara Kasperowicz. Ale z matematyką czy fizyką też całkiem nieźle sobie radził i miał z tych przedmiotów piątki.

Natchniony Chopin
Nauczyciele zapamiętali go jako człowieka bardzo skromnego, niechwalącego się swoją niezwykłością. Potwierdza to jego proboszcz, ks. Grzegorz Nowak, i przyjaciele z młodzieżowego zespołu parafialnego. Bo Rafał, jeżeli tylko znajduje czas, udziela się muzycznie w rodzinnej parafii św. Wawrzyńca w Nakle. Przed konkursem dużo się modlił i prosił innych o modlitwę. – Nie modliliśmy się wcale o to, żeby zdobył pierwszą nagrodę, tylko o siły dla niego – opowiada Aneta Byczyńska, koleżanka z zespołu. Okazało się, że Pan Bóg dał znacznie więcej. Po zwycięskim konkursie Rafał razem z Tatą pojechał na Jasną Górę, żeby podziękować Bogu i Maryi za wszystkie łaski. A przyjaciół prosi o dalszą modlitwę. Będzie mu teraz bardzo potrzebna, bo przed nim jeszcze wiele koncertów. Ale przyjaciele są o niego spokojni. – On ma stałą relację z Panem Bogiem – mówi Romka Brukwicka, śpiewająca w tym samym parafialnym zespole. Sam Rafał wyznaje, że modli się także swoją grą na fortepianie. Jest przekonany, że utwory Chopina zostały napisane pod Bożym natchnieniem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.